Głosiciele Bożej miłości

Drogi kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej wielokrotnie się splatały. Wspierali się modlitwą, radą i przyjaźnią...

Drogi kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej wielokrotnie się splatały. Wspierali się modlitwą, radą i przyjaźnią... Dziś oboje uczą nas przede wszystkim umiłowania Boga i człowieka.

W ubiegłym roku, kilka miesięcy po tym, kiedy okazało się, że z powodu pandemii beatyfikacja kard. Wyszyńskiego musi być odwołana, papież Franciszek podpisał dekret beatyfikacyjny m. Czackiej. Dzięki uznaniu cudu za jej pośrednictwem, obie ważne dla polskiego Kościoła postacie mogą być beatyfikowane razem.

Połączyły ich Laski

Drogi m. Czackiej i kard. Wyszyńskiego wielokrotnie się splatały. R. Czacka urodziła się 22 października 1876 r. w Białej Cerkwi na Ukrainie. W wieku 22 lat, po upadku z konia, utraciła definitywnie wzrok. Zamiast jechać na kolejną operację za granicę, jak tego chcieli rodzice, przyjęła radę okulisty, doktora Gepnera, przyjaciela domu, który powiedział, że jej „wzrok jest na zawsze stracony”. Jednocześnie wskazał drogę - nikt w Polsce nie zajmuje się niewidomymi. Róża zrozumiała, że jest to odpowiedź, jak dalej żyć. W 1910 r. otworzyła pierwszy dom dla grupki niewidomych dziewcząt w Warszawie, a później założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach pod Warszawą oraz Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.

Przyszli błogosławieni poznali się w okresie międzywojennym dzięki ks. Władysławowi Korniłowiczowi, który był wówczas kierownikiem duchowym Dzieła Lasek i jednocześnie profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie studiował kard. Wyszyński. Prymas Tysiąclecia, na zaproszenie ks. W. Korniłowicza, odwiedził Laski w 1926 r. To wtedy po raz pierwszy spotkał się z m. Czacką. Miał wówczas 25 lat i był dwa lata po święceniach, zaś R. Czacka - wtedy już matka Elżbieta - była dwa razy od niego starsza.

Kolejny raz los zetknął oboje w czasie okupacji. Po wybuchu II wojny światowej kard. Wyszyński musiał opuścić Włocławek i udać się do Wrociszewa, do swojej rodziny. W 1940 r. okazało się, że w Kozłówce, gdzie znajdowała się grupa 24 młodych sióstr i 18 niewidomych dziewcząt, potrzebny jest kapelan. Ks. Korniłowicz, który przebywał wtedy w Żułowie (filia Lasek na Lubelszczyźnie), zasugerował, aby siostry zwróciły się z prośbą do ks. Wyszyńskiego. Zgodził się natychmiast.

W roli kapelana sióstr i AK

Od tej chwili nastąpiły lata bardziej intensywnego zaangażowania prymasa w tym środowisku. W czerwcu 1942 r. kard. Wyszyński przyjechał do Lasek jako kapelan sióstr, niewidomych, Armii Krajowej, a także duszpasterz okolicznej ludności. W czasie powstania warszawskiego kard. Wyszyński i m. Czacka wspólnie organizowali pomoc dla walczącej Warszawy. Otworzyli skład bielizny i ubrań, a także szpital powstańczy w Laskach.

Po opuszczeniu w marcu 1945 r. Lasek kard. Wyszyński i m. Czacka zaczęli pisać do siebie listy. Korespondencja pokazuje, jak bardzo wspierali się modlitwą, radą i przyjaźnią. Nie skupiali się na wydarzeniach świata zewnętrznego, nie skarżyli na trudy i przeciwności. Pisali o tym, co w życiu istotne.

Będąc już prymasem Polski i kardynałem, Wyszyński często przyjeżdżał do Lasek, nawet kilkanaście razy w roku (z wyjątkiem lat internowania). W Wielki Piątek uczestniczył w liturgii Męki Pańskiej w tamtejszej kaplicy, a w Wielką Sobotę wygłaszał konferencję. Prymas jeździł do m. Czackiej aż do jej śmierci w 1961 r.

Współcześni prorocy

- Kardynał Wyszyński i matka Czacka to współcześnie prorocy - stwierdził ks. dr Jerzy Jastrzębski, propagator nauczania Prymasa Tysiąclecia i członek komitetu organizacyjnego ds. beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego, podczas homilii wygłoszonej w archikatedrze warszawskiej 28 lipca. I porównał życie przyszłych błogosławionych do biblijnych postaci Mojżesza i Miriam. - Zarówno Mojżesz, jak i kard. Wyszyński urodzili się w czasach, kiedy ich narody były zniewolone. Obaj wierzyli, że Bóg może wyprowadzić ich naród z kraju niewoli do pełnej wolności. Czas pokazał, że obaj nie zasmakowali życia w krainie wolności, ale stali się ważnymi uczestnikami historii jej odzyskiwania - podkreślił ks. J. Jastrzębski. I zwrócił uwagę, że Bóg przez Mojżesza przekazał Izraelowi Dekalog - prawo Starego Przymierza. Natomiast przez kard. Wyszyńskiego przypomniał narodowi polskiemu o znaczeniu Bożych przykazań oraz wynikających z nich zasad życia społecznego i godności każdego człowieka. - Bóg przez Mojżesza uratował Izraelitów ze śmiertelnego zagrożenia ze strony faraona. Natomiast przez kard. Wyszyńskiego uratował naród polski z opresji ideologii komunistycznej. Jak Bóg przez Mojżesza przeprowadził Izrael przez Morze Czerwone, tak Bóg przez prymasa przeprowadził naród polski przez „morze czerwonego komunizmu” - zaznaczył kapłan. Mojżesza - na co zwrócił uwagę ks. J. Jastrzębski - otaczała rzesza ludzi. Pośród nich znalazła się jego rodzona siostra Miriam, określana jako prorokini.

Co zatem Bóg chce nam dziś powiedzieć przez proroka Mojżesza - kard.  Wyszyńskiego i przez prorokinię Miriam - m. Czacką? - Kiedy zawodzi ludzka mądrość i doświadczenie albo zaczyna brakować wiedzy bądź informacji jest tak dużo, że łatwo się pogubić, wtedy Bóg posyła proroka, by pomógł nam odczytać właściwy sens rzeczywistości i znaki czasu. Prorok umie to czynić, gdyż potrafi słuchać Boga, który mówi na wiele sposobów. Mówi przez Biblię, ale też może przemówić przez dobrze nam znanych ludzi albo przypadkowo spotkanych - wyjaśnił kapłan.

Czas to miłość

Kard. Wyszyński i m. Czacka - jak zaznaczył ks. J. Jastrzębski - wzywają nas do prowadzenia trudnego dialogu z każdym człowiekiem i z każdą władzą. - Ich wspólna beatyfikacja przypomina nam, że nie ma Kościoła łagiewnickiego czy toruńskiego. Istnieje jeden Kościół: święty, powszechny i apostolski, którego różnorodność jest wielkim bogactwem - podkreślił ks. J. Jastrzębski. I zaznaczył, że jeśli popatrzymy na życie m. Czackiej, to widzimy jak miłość Boża rozlała się przez nią na świat. - Kierowała się zasadą, że człowiek niewidomy nie jest człowiekiem upośledzonym, ale użytecznym. Nawiązywała prywatne kontakty z niewidomymi, aby pomagać im materialnie. W domach uczyła nie tylko alfabetu Braille'a, ale także robót ręcznych, zawodu, który pomoże w samodzielnym utrzymaniu się. Wielkim głosicielem Bożej miłości był również kard. Wyszyński, zaś wiele homilii poświęcił potrzebie wzajemnej miłości. „Ludzie mówią: czas to pieniądz. A ja wam mówię: czas to miłość” - oto przesłanie Prymasa Tysiąclecia - przypomniał kapłan. I podsumował: - Prymas mówił, aby w życie społeczne nie wchodzić z zaciśniętą dłonią. Trzeba ją otworzyć, bo tylko taka dłoń zyskuje zaufanie. Tylko otwartą dłoń można podać bratu i siostrze i tylko otwartą dłonią można ich podźwignąć.

HAH

Realizować zasady Ewangelii

Beatyfikacja Prymasa Wyszyńskiego to moment, by uświadomić sobie, że jest on doskonałym orędownikiem u Boga i że warto modlić się za wstawiennictwem nowego błogosławionego - mówi dr Milena Kindziuk z UKSW, autorka biografii kard. Wyszyńskiego.

Na pytanie, czego jeszcze w kontekście beatyfikacji może nas nauczyć dziś Prymas Tysiąclecia, publicystka odpowiada, że przede wszystkim głębokiej, ufnej wiary, nawet gdy po ludzku trudno dostrzec sens zdarzeń czy odnaleźć nadzieję. - Wyszyński mówił w takich sytuacjach: „Czy ja muszę wszystko wiedzieć i rozumieć?”. Nie buntował się, ale starał rozeznawać wolę Bożą w swoim życiu, jak też w życiu Kościoła, który jako prymas prowadził przez 33 lata - podkreśla M. Kindziuk.

Postawa kard. Wyszyńskiego może stanowić znakomity wzór miłości bliźniego, nawet wobec kogoś, kto czyni zło. - Sam dawał tego przykład, gdy podejmował wysiłek, by komuś przebaczyć i być wolnym od nienawiści. Wystarczy wspomnieć prezydenta Bieruta, czyli prześladowcę prymasa. Niesamowite było, że Wyszyński odprawiał za niego Mszę św. i modlił się. Także w najtrudniejszych chwilach podczas uwięzienia Wyszyński pisał: „Nie zmuszą mnie do nienawiści!”. Oczywiście taka heroiczna postawa miłości nieprzyjaciół nie byłaby możliwa bez silnej wiary i determinacji prymasa, by realizować na co dzień zasady Ewangelii. Ta misja dawała mu siłę - zaznacza autorka.

Kard. Wyszyński może być także - na co zwraca uwagę M. Kindziuk - nauczycielem dobrze pojmowanego patriotyzmu. - Pokazywał bowiem swoim życiem, że ojczyzna jest tak samo ważna jak wiara, zaś miłość do niej wiąże się z czwartym przykazaniem Dekalogu. Być patriotą to znaczy realizować zasady Ewangelii nie tylko w życiu osobistym, ale też społecznym, domagając się prawdy, uczciwości, poszanowania życia ludzkiego i wszelkich innych wartości, które wypływają z chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo bowiem, jak uczył Wyszyński, jest misyjne i nie może się zamknąć w domu czy w kościele. Dlatego wołał „Non possumus!”, przygotował Jasnogórskie Śluby Narodu czy Krucjatę Miłości - zaznacza publicystka. I podsumowuje: - Beatyfikacja Prymasa Wyszyńskiego to także moment, by uświadomić sobie, że jest on doskonałym orędownikiem u Boga i że warto modlić się za wstawiennictwem nowego błogosławionego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama