Giełda - diabelskie miejsce?

Jak etycznie inwestować? (fragmenty)

Anselm Grün
Thomas Kohrs

Jak etycznie inwestować?

ISBN: 978-83-7580-148-4
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Giełda - diabelskie miejsce?
Wybrane fragmenty
Wstęp
RODZAJE LOKAT PIENIĘŻNYCH
Lokata długoterminowa i książeczka oszczędnościowa tracą na atrakcyjności
Inwestowanie w akcje jako model przyszłości
Czym są obligacje?
Fundusze inwestycyjne jako lokata kapitału
Instrumenty pochodne: opcje, kontrakty terminowe, certyfikaty depozytowe
Udziały
GIEŁDA — DIABELSKIE MIEJSCE?
Rynek spotkań
Podaż i popyt
Przewidywanie cen akcji
Oszustwo i manipulacja?
Co się właściwie dzieje z moimi pieniędzmi?

GIEŁDA — DIABELSKIE MIEJSCE?

 

 

Dla wielu ludzi giełda jest miejscem jednoznacznie kojarzonym z biblijną siódmą pieczęcią. A przecież giełda jest doskonale zorganizowanym rynkiem, na którym sprzedaje się lub kupuje papiery wartościowe czy towary. Handlowcy, których tu nazywa się maklerami, nie handlują owocami i warzywami, ale obligacjami, akcjami, dewizami lub innym „towarem”. Ponadto handluje się tu opcjami, czyli derywatami, wywodzącymi się od podstawowych instrumentów finansowych. Jednak jeśli chodzi o znaczenie giełdy, wykracza ono daleko poza sam rynek. Stwarza przedsiębiorstwom możliwość pozyskania kapitału na własny rozwój.

Cena (kurs) towaru nie jest ustalana przez handlujących, ale wynika z równowagi pomiędzy podażą a popytem. Zlecenia kupna—sprzedaży określa się słowem orders i tylko wtedy dochodzi do transakcji, gdy obie umawiające się strony są zgodne co do kursu danego papieru wartościowego. Ten rodzaj handlu papierami wartościowymi często określa się angielskim terminem brokerage.

Tak najkrócej można przedstawić obowiązujące na całym świecie zasady rządzące giełdami. Ich historia sięga XV wieku. Etymologię niemieckiego słowa oznaczającego giełdę — Börse — wyjaśnia się na różne sposoby. Może ono pochodzić od nazwiska rodziny patrycjuszy van der Beurse lub od łacińskiego słowa bursa. Inni wywodzą to słowo od nazwy belgijskiego miasta Brügge (Brugia), gdzie w XV wieku położono podwaliny pod współczesną giełdę, lub wiążą je z nazwiskiem rodziny de Bourse z Brugii. Pierwsza giełda odpowiadająca naszym dzisiejszym wyobrażeniom powstała w 1460 roku w Antwerpii. Co do tego, że początków giełdy należy szukać w Europie Środkowej, wszyscy wydają się zgodni. Tu spotykali się kupcy, by handlować towarami pochodzącymi z całego świata, a zwłaszcza przyprawami, na przykład indyjskim pieprzem, a w późniejszych czasach, by handlować wekslami czy akcjami. Pierwsza giełda w Niemczech powstała w Augsburgu w 1551 roku, w Austrii — w Wiedniu w roku 1771, a pierwsza giełda szwajcarska rozpoczęła swą działalność w 1850 roku w Genewie.

 

Rynek spotkań

Pomijając nadrzędne znaczenie giełdy dla gospodarki globalnej, można o niej mówić jako o miejscu spotkań przypominającym nasze dzisiejsze bazary. Również na giełdzie papierów wartościowych znajdziemy osoby posiadające ich zdaniem pewien nadmiar dóbr i chcące te dobra sprzedać. Towar na zielonym rynku owocowo-warzywnym można sprzedać jedynie w określonym czasie, gdyż w innym razie ulegnie zepsuciu. Akcje się nie psują, a ich kurs, po jakim chętni będą chcieli je kupić, może rosnąć bądź spadać. Chociaż w pewnym sensie, gdy sprzedający nie potrafi znaleźć chętnych na zakup akcji, możemy powiedzieć, że się zepsuły i w najgorszym razie będą całkowicie spisane na straty. Konsekwencje zupełnego spadku ceny akcji będzie ponosił ich ostatni właściciel.

Warto zauważyć, że na tym rynku spotykają się osoby mające zupełnie różne poglądy na temat dóbr, które są przedmiotem handlu. Sprzedający akcje myśli na przykład, że perspektywy zysku z danych akcji nie są już takie różowe lub że ich wartość osiągnęła właśnie zenit. Być może stwierdził, że straty, które już poniósł w związku ze spadkiem kursu tych akcji, są nie do odrobienia i musi się z tym pogodzić. Inwestor dotarł do kresu inwestycji. Dokładnie odwrotnie myśli osoba, która pragnie te akcje nabyć. Sądzi, że szczyt wartości kursu nie został jeszcze osiągnięty lub że wartość akcji spadła tak nisko, że warto je kupić po tym kursie. Krótko mówiąc, sprzedający chce się akcji pozbyć, a nabywca chce je za dobrą cenę kupić.

Nie wolno nam tu pominąć czynników psychologicznych. Właściwie można by krótko i z sarkazmem stwierdzić, że na giełdzie istotną rolę odgrywają właściwie tylko dwa czynniki — bardzo ludzkie, choć raczej nie należące do najjaśniejszych cech charakteru naszego gatunku. Mam na myśli skąpstwo i chciwość. Chciwość motywuje ludzi do szukania wyższych zysków i dochodów. Skąpstwo dochodzi do głosu, gdyż nikt nie chce się godzić ze stratami, biorąc przy tym odpowiedzialność za nietrafioną w czasie inwestycję czy chybione przewidywania na temat rozwoju sytuacji. W licznych rozmowach, które w ciągu wielu lat przeprowadziłem z inwestorami, uderzała mnie jedna rzecz: u niektórych zdrowy rozsądek wyłącza się, gdy przewidywania rentowności danej inwestycji są wystarczająco wysokie. Najbardziej ryzykowne interesy są wówczas zawierane przez telefon. Przy zakupie nieruchomości za granicą nagle przestajemy brać pod uwagę wszelkie zasady bezpieczeństwa. Wiele osób daje się łatwo zwieść i zawiera umowy, które po bliższej analizie nigdy nie byłyby zawarte. Wielokroć przekonujemy się o tym za późno i tracimy cały kapitał. Słuszność mają ci, którzy w nieco drastyczny sposób określają to, co się wtedy dzieje: „Chciwość pożera rozum”. Gdy ktoś w interesach obiecuje złote góry, potencjalnym inwestorom powinno zapalić się czerwone światełko ostrzegawcze, a czytelnicy powinni z tym większą rozwagą i ostrożnością podchodzić do takich interesów.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama