Gumowy rasizm [GN]

Zachód uważa, że wie lepiej, jak rozwiązać problemy Afryki. Czy ktoś zapytał o to Afrykanów?

Gumowy rasizm [GN]

Autor zdjęcia: Henryk Przondziono

— Zachód uważa, że wie lepiej, jak rozwiązać problemy Afryki. Czy ktoś zapytał o to nas, Afrykanów? Nie! Czujemy się tym mocno urażeni — mówi arcybiskup Lusaki, stolicy Zambii, Telesphore Mpundu w rozmowie z Jarosławem Dudałą i Sylwestrem Strzałkowskim (Radio eM).

Jarosław Dudała, Sylwester Strzałkowski: Benedykt XVI w drodze do Afryki powiedział, że rozdawanie prezerwatyw nie rozwiązuje problemu AIDS w Afryce, a raczej go pogłębia. To stwierdzenie spotkało się na Zachodzie ze sprzeciwem. Jak widzi tę kwestię biskup pochodzący z Afryki?

Abp Telesphore Mpundu: — Nasze stanowisko zawsze było następujące: rozdawanie prezerwatyw nie rozwiązuje problemu. Bo AIDS to problem złożony, zdrowotny, społeczny, a także moralny. Dlaczego ludzie mieliby uważać takie stanowisko Kościoła za bezużyteczne?

Może dlatego, że u podstaw międzynarodowych programów promujących prezerwatywy leży przekonanie, iż Afrykanie nie są zdolni do zachowania seksualnej abstynencji i wierności.

— Dlaczego Afrykanie mieliby być mniej zdolni do samokontroli niż inni ludzie, biali czy żółci? Nie zgadzam się z takim podejściem. To nie jest problem rasy! Problemem jest poczucie wyższości, z jakim świat Zachodu podchodzi do Afryki. Zachód uważa, że wie lepiej, jak rozwiązać problemy Afryki, i że takim rozwiązaniem są prezerwatywy. Czy ktoś zapytał o to nas, Afrykanów? Czy zapytał o to chorych w szpitalach? Czy zapytał o to nasze matki? Nie, oni zostali kompletnie pominięci. To nie jest w porządku. My, Afrykanie, czujemy się tym mocno urażeni. Idźcie i zapytajcie tych z nas, którzy cierpią z powodu HIV! Oni już są zarażeni, a wy chcecie dawać im prezerwatywy? Przecież to żałosne! Uważamy, że nam, Afrykanom, należy się szacunek. Rozwiązanie problemu HIV/AIDS powinno wyjść od nas, a nie pochodzić z zewnątrz — od kogoś, kto ma firmy farmaceutyczne i robi interesy kosztem Afryki.

Pisaliśmy już, że programy profilaktyczne oparte na rozdawaniu prezerwatyw okazały się w Afryce nieskuteczne. Skuteczne były te, które promowały wierność. Czy takie jest też doświadczenie Zambii?

— Najefektywniejszy sposób profilaktyki HIV/AIDS to trzymanie się zasady: nie ma seksu przed i poza monogamicznym małżeństwem. To jest sposób najpewniejszy. Wszystkie inne są skuteczne tylko do pewnego punktu. A my nie chcemy grać w rosyjską ruletkę. Dla Kościoła życie ludzkie jest bardzo cenne, dlatego proponujemy to, co najlepsze.

Pierwszym krajem, który zastosował programy profilaktyczne oparte na zasadzie: nie ma seksu przed i poza monogamicznym małżeństwem, była Uganda. Odsetek zakażonych wirusem HIV spadł tam wówczas z 20 do 8 proc. Potem znowu doszła tam do głosu propaganda prezerwatyw i odsetek zakażonych wzrósł do 10—12 proc.

W Zambii zakażonych było także około 20 proc. Udało się obniżyć ten odsetek do 15 proc. Ale dziś reklamy prezerwatyw znów można zobaczyć wszędzie. A odsetek zakażonych wzrósł do 18 proc.

Jeśli nie prezerwatywy, to w jaki sposób Zachód może pomóc Afryce?

— Wierzę, że tylko sami Afrykanie mogą sprawić, żeby Afryka się rozwijała. Jak Afrykanie powinni pomagać Afrykanom? — oto jest pytanie. Trzeba pozwolić, by to oni decydowali o własnym rozwoju. Taka powinna być strategia, bo w przeszłości Afryka dostała wiele zastrzyków kapitałowych, zwłaszcza z Europy, a mimo to nasz kontynent pozostał biedny. Dlatego także Kościół powinien kłaść nacisk na edukację. Kiedy ludzie zobaczą, że ich przyszłość leży w ich rękach, wtedy bitwa będzie wygrana. Papież Paweł VI powiedział, że drugie imię pokoju to rozwój. A obecny Papież przejął od poprzedniego wizję, według której pokój jest owocem sprawiedliwości. Żeby był rozwój, potrzebny jest pokój. Żeby był pokój, potrzebna jest sprawiedliwość. Dlatego tak ważna jest nie tylko edukacja, ale też wychowanie do sprawiedliwości.

W Afryce przybywa katolików. Jak szybki jest ten wzrost?

— Trudno powiedzieć dokładnie, ale na przykład w wiejskiej parafii w Chilonga, gdzie pracuje polski misjonarz ks. Waldemar Potrapeluk, co roku chrzest przyjmuje średnio 400 dorosłych. W tej samej parafii umiera rocznie około 100 osób. Rozwój parafii jest więc duży. W stolicy Zambii, Lusace, te liczby są jeszcze większe.

Mówi się, że Afryka jest nadzieją całego Kościoła, że jest jego przyszłością. Czy jesteście już gotowi iść z tą nadzieją do innych krajów, także do Europy?

— Nie chciałbym powiedzieć, że to nam pochlebia, ale rzeczywiście to budujące, gdy słyszymy w Europie, że Afryka jest nadzieją Kościoła.

Tak, Afryka powinna stanąć na wysokości zadania. Paweł VI mówił Afrykanom, że powinni być misjonarzami dla samych siebie. To zadanie nie zostało jeszcze w pełni wykonane. Ale nas także, nie tylko starych Kościołów, dotyczy nakaz misyjny: „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody”. Niektórzy nasi księża pracują już poza Zambią, głównie w krajach afrykańskich, ale czekamy na czasy, gdy będziemy wysyłać naszych duchownych za granicę, tak jak teraz wysyła ich do nas Polska. Na razie jesteśmy jak najmłodsze dziecko w rodzinie: wszyscy pokładają w nim nadzieje, ale ono ciągle jeszcze potrzebuje pomocy dorosłych.

Jakiej pomocy?

— Solidarności. To znaczy zapewnienia, że jesteśmy pełnoprawnym członkiem Bożej rodziny, jaką jest Kościół. Zauważenia, że są pomysły, którymi możemy się podzielić z Kościołami europejskimi i amerykańskimi. Mówimy dziś wiele o afrykańskiej eklezjologii. To model Kościoła — rodziny Bożej. Przyjedźcie do Zambii, zobaczcie, jak funkcjonują u nas małe wspólnoty chrześcijańskie. To jest coś, co możemy zaoferować całemu Kościołowi.

A jaka jest sytuacja religijna wewnątrz Zambii?

— W naszym kraju katolicy stanowią 30 proc. ludności, kolejne 30 proc. to chrześcijanie innych wyznań, 30 proc. to wyznawcy religii tradycyjnych. Jest też niewielka, ale dynamiczna, a nawet agresywna grupa muzułmanów.

Agresywna?

— Problem agresji islamu dotyczy głównie Afryki Zachodniej, zwłaszcza Nigerii, ale dotyka też Afryki Wschodniej. Widać to na przykładzie stosunku do biednych. Obiecuje się im darmową żywność, darmową edukację, zatrudnienie i mówi: „Chcesz pracować? Módl się z nami. Chcesz, żeby twoje dzieci poszły do szkoły? Pomożemy, ale będą się też uczyć Koranu”.

Jak najkrócej opisałby Ksiądz Arcybiskup duszę Afrykanina?

— Powiedziałbym: należę do mojej rodziny, mojego plemienia, należę do Kościoła, który jest wielką rodziną — oto, kim jestem. Gdy czuję, że do nich należę, jestem pełen nadziei, jestem szczęśliwy. Jeśli tej przynależności nie ma — jestem zagubiony.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama