DZIEŃ ZWYCIĘSTWA

DZIEŃ ZWYCIĘSTWA
W czasie liturgii Wielkiego Piątku czytana jest najdłuższa Ewangelia w roku: historia Męki Pańskiej wg. św. Jana. Jan pisał ją wiele lat później. Miał dużo czasu aby w modlitwie zrozumieć sens tych wydarzeń i pod natchnieniem Ducha św. przedstawić je nam tak, abyśmy i my go uchwycili. W jego opowieści zdarzenia Wielkiego Piątku są ukazane jako tryumf Pana Jezusa, który jako prawdziwy król świata zostaje ukoronowany i wstępuje na tron. Choć korona Jezusa jest cierniowa, królem ogłasza Go Piłat, wydający Nań wyrok śmierci, a tronem krzyż, to nadprzyrodzony sens tych znaków jest właśnie taki – prawowity król przybył, aby objąć we władanie swoje królestwo. Oczywiście, znaki te byłyby tylko ponurą ironią losu, gdyby Pan Jezus nie zmartwychwstał. Ale św. Jan wie i my wiemy, że zwyciężył śmierć i Szatana. Co więcej, nie stało się to w chwili zmartwychwstania (które jest koniecznym dopełnieniem zwycięstwa), ale właśnie na Krzyżu. To w trakcie męki i śmierci miłość Boga-Człowieka do nas objawia się w całej pełni. A wobec potęgi tej Miłości musi ustąpić każdy przeciwnik.
Będąc świadkami zwycięstwa Jezusa, wiemy, że zostało one odniesione za ogromną cenę. Syn Boży toczy zwycięską walkę, aby nas uwolnić, bo najpierw my daliśmy się przez grzech uwięzić władcy tego świata. Dlatego liturgia Wielkiego Piątku jest poważna i surowa. Tym niemniej, jej istotą nie jest pokuta, którą staraliśmy się praktykować w czasie wielkopostnego przygotowania, lecz tryumf Chrystusa Króla.
„Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?” pyta Piłat. I może dodał ironicznie, patrząc na zmaltretowanego Jezusa: „Bo raczej tego nie widać”. Trudno mu było uwierzyć, choć później, aby zadrwić z Żydów, tytułuje naszego Pana królem, i to na piśmie.
Nadal jest nam trudno uwierzyć. „Królestwo moje nie jest z tego świata.” A jednak, to królestwo odmieniło i odmienia losy tego świata, a na koniec uczyni go całkowicie nowym. Wielki Piątek jest dniem w którym szczególnie mocno chcemy potwierdzić wiarę w naszego Króla. A przeszkód jest wiele. Panowanie Pana Jezusa nie opiera się na sile politycznej, militarnej, finansowej czy medialnej. Większość centrów władzy w dzisiejszym świecie w wielu sprawach odrzuca chrześcijańską wizję świata i człowieka. W Polsce wiara jest przedmiotem debaty politycznej, ale w sposób, który raczej nie przyczynia się do jej wzrostu w duszach. Rodzi to dwie pokusy.
Pierwsza to złudzenie, że posiadanie ziemskiej potęgi jest kluczem do głoszenia Ewangelii. Owszem, jakieś środki materialne są niezbędne, aby realizować misję powierzoną nam przez Jezusa. Owszem, chrześcijanin powinien walczyć o sprawiedliwe urządzenie spraw publicznych, w tym obronę życia i godności człowieka oraz wolność religijną. Ale Pan Jezus na krzyżu mówi nam, że źródłem mocy chrześcijanina nie jest pieniądz czy miecz, lecz ofiara. Jeśli tego nie zrozumiem, łatwo mi będzie sobie wmówić, że walczę o władzę, choćby na poziomie relacji osobistych z rodziną czy współpracownikami, w imię szczytnych celów i usprawiedliwić czyny niegodziwe.
Druga pokusa to uleganie opinii większości. W tamten Wielki Piątek nieliczna grupa wrogów Pana Jezusa pokierowała emocjami tłumu. Uczniom mogło się zdawać, że jest ich niewielu, a przecież większość ma rację. W psychologii społecznej mówi się o zasadzie „społecznego dowodu słuszności”. Zgodnie z nią, w sytuacji wahania postępujemy tak jak inni. Zasadniczo jest to podejście zdroworozsądkowe, musimy jednak pamiętać, że większość może się mylić, zaś wspomnianą zasadę dobrze znają specjaliści od manipulacji i często stają się narzędziami największego manipulatora, którego Pismo święte nazywa „ojcem kłamstwa”
Potrzebuję wiary, aby nie uciec albo co gorsza nie dołączyć się do tłumu wrogiego Panu Jezusowi, szczególnie jeśli w moim środowisku większość jest nastawiona nieprzyjaźnie wobec Kościoła. Albo, zanurzony w świecie internetu, jestem bombardowany wiadomościami, wpisami, komentarzami i memami drwiącymi z najważniejszych dla mnie wartości. Mogę wówczas pomyśleć, że skoro Jezus przegrywa, większość jest przeciw Niemu, to nie ma sensu być z Nim. W Wielki Piątek przypominamy sobie, że On właśnie wtedy, gdy został najbardziej poniżony i odrzucony, pokonał zło tego świata i jest zwycięskim Królem na tronie Krzyża. A jeśli trudno mi w sobie tę wiarę wykrzesać – patrzę na Matkę, która stoi pod Krzyżem, przy swoim Synu.

« 1 »

reklama

reklama

reklama