„Effata, to znaczy: Otwórz się” (Mk 7,34)

Tym razem to nie sam zainteresowany prosił o uzdrowienie, ale w jego imieniu uczynili to jego znajomi. Ewangelista stwierdza: „Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę” (Mk 7,32). To piękny gest ze strony tych anonimowych ludzi, być może krewnych i znajomych, którzy, znając cierpienie ich bliźniego, postanowili mu pomóc i doprowadzić go do Tego, który miał moc uzdrawiania. Ich postawa stanowi zachętę dla nas wszystkich, często zbyt skoncentrowanych na sobie, zabieganych i zatroskanych przede wszystkim o nasze sprawy, nie dostrzegających trosk innych. Warto dzisiaj rozejrzeć się wokół nas i postarać się pomóc choćby komuś jednemu, w takiej czy innej dziedzinie „głuchoniememu”, i ułatwić mu spotkanie z Panem. Okazji z pewnością nie zabraknie…


Jezus „spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effata, to znaczy: Otwórz się!” (Mk 7,34). To bardzo ogólne zaproszenie, które może być interpretowane doprawdy na różne sposoby, bez zawężania do sprawy fizycznego słuchu. Jezus zachęcał tego człowieka do otwarcia się na świat, a przede wszystkim na ludzi i otoczenie. Głuchoniemy miał do tej pory bardzo ograniczone możliwości kontaktu i zawiązywania znajomości, relacji, przyjaźni. Teraz wszystko to staje się dla niego zupełnie inne. 


    Jezus kieruje do każdego z nas swoje tajemnicze słowo effatha, czyli otwórz się! Ażeby spełnić prośbę Mesjasza, trzeba najpierw dostrzec w nas obszary „głuchoty”, zamknięcia, wewnętrznych blokad, swoich niedobrych przyzwyczajeń, koncentracji na samym sobie. Tak wiele się tego nazbierało i tak bardzo potrzebujemy interwencji Pana, aby nam przywrócił „słuch” i nas „otworzył”…


Kiedy bezpośredni świadkowie cudu opisanego w dzisiejszej Ewangelii dostrzegli, że głuchoniemy zaczął mówić, zauważyli: „Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę” (Mk 7,37). Pan czyni wszystko dobrze i gotów jest dzisiaj przywrócić nam „słuch” na Jego zbawcze słowa, tak bardzo wyróżniające się w potoku wielu zdań, które słyszymy każdego dnia.  


    Dzisiaj wspominamy Najświętszą Maryję Pannę z Lourdes, która ukazała się w 1858 r. w Grocie Massabiele czternastoletniej wówczas Bernadecie Soubirous, chorowitemu dziecku, cierpiącemu m. in. na astmę. Niektórzy uważali ją za osobę naiwną i prostoduszną, ona jednak wiedziała, że przeżyła swoje effata, którego nikt jej nie mógł odebrać. Później wstąpiła do klasztoru; tam zmarła na gruźlicę, gdy miała 35 lat. Papież Pius XI kanonizował ją w 1933 r. 


    Módlmy się dzisiaj, w Światowy Dzień Chorego, za wszystkich cierpiących na duchu i na ciele i wypraszajmy dla nich i dla siebie, za pośrednictwem Matki Bożej z Lourdes i św. Bernadetty Soubirous, łaskę otwierania się na uzdrawiającego Pana. 
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama