Wyznanie win Kościoła (fragmenty), dokonane przez Prymasa Polski na placu Teatralnym w Warszawie 20.05.2000
(fragmenty wyznania win Kościoła dokonanego przez Prymasa Polski kard. Józefa Glempa - 20.05.2000, Plac Teatralny, Warszawa)
Wejrzyjmy, Bracia i Siostry, w nasze sumienia, by zauważyć, co dobre, a co złe. Czynimy to wobec Boga Wszechmogącego, wobec przeszłości i teraźniejszości naszej stolicy i Polski. Jesteśmy świadomi trwałego dziedzictwa wiary i wspaniałych przykładów nadziei i miłości naszych praojców i braci aż po współczesność. Nie kryjemy także obaw, że za-obserwowane zło może wydawać owoce w przyszłości, dlatego w Roku Jubileuszowym chcemy przez rachunek sumienia popatrzeć krytycznie na siebie, by nie dopuszczać do rozwoju zła...
U moich niektórych czcigodnych Poprzedników w posłudze archidiecezji warszawskiej zauważam jako słabość ich lęk przed carem. (...) Ja także doświadczyłem lęku. Bałem się rozlewu krwi w czasie stanu wojennego, wiedząc, jak wielkie jest oburzenie ludu. Pozostaje na moim sumieniu ciężar, że nie zdołałem ocalić życia księdza Jerzego Popiełuszki, mimo wysiłków podejmowanych w tym kierunku. Niech mi to Bóg przebaczy, może taka była Jego święta wola.
Chcemy dziś stanąć przed Bogiem w szczerej prawdzie jako duchowieństwo i wszyscy wierni wspomagający liturgię, poczynając od ministrantów, aż na szafarzach nadzwyczajnych kończąc; jako obsługujący urzędy kościelne, nie wyłączając mediów wyznaniowych; wreszcie jako ci, co podejmują dzieła miłosierdzia i wysiłek uczenia. My wszyscy, służący bezpośrednio czy pośrednio Kościołowi jako instytucji widzialnej, jesteśmy z tego ludu wzięci i dla tego ludu ustanawiani. (...) Nie każdy duchowny jest jednak świątobliwy. Dlatego też wady zakorzenione w ludzie mają swoje odbicie także w duchowieństwie. Jeżeli one wybijają się w sposób zdecydowany, oznacza to spłycenie życia duchowego i przenikanie grzechu zaniedbania. (...) Wzbudzam żal za winy duchowieństwa w minionym okresie i przepraszam za tzw. księży patriotów, którzy byli promowani w czasach Polski Ludowej. To prawda, że często byli silnie nagabywani, byli szantażowani, ale także przechodzili na daleko idącą lojalność wobec władzy ludowej dla spokojnego życia lub za marny grosz. W czasach socjalizmu, gdy wprowadzanie podziałów wśród środowisk stanowiło program partii, część duchownych, niewielka wprawdzie, bo sięgająca 5—10 proc. całości bądź wierzyła w trwałość komunizmu, bądź w istniejącym systemie chciała zapewnić sobie spokojne życie. Za te postawy chwiejności — połowicznej zdrady lub pełnej zdrady — przepraszam Cię, Boże.
Wzbudzam żal za tych duchownych, którzy zagubili miłość do ludzi i rozbudowali własne życie prywatne, skupiając się na wyjazdach lub wygodnych mieszkaniach, zamiast poświęcić cały czas biednym, a zwłaszcza młodzieży. Zagubienie miłości do ludzi przejawiło się niekiedy w lekceważeniu osób innych wyznań lub w tolerowaniu przejawów antysemityzmu. Przepraszam za tych, co nie wypełniają wiernie obowiązków, zwłaszcza duszpasterskich lub nauczycielskich, i zaniedbują nauczanie religii.
Niech Bóg wybaczy tym, którzy zapominają, że to, co posiadają, jest z Kościoła wzięte i ma Kościołowi służyć. Nieudolne lub dowolne gospodarowanie dobrami Kościoła, o ile przyniosło komuś krzywdę, spotka się z surowym sądem Bożym.
Proszę także Boga o przebaczenie tym duchownym, którzy nie zrywają z nałogiem nikotynizmu i szkodzą własnemu zdrowiu. Proszę Boga, aby dopomógł wszystkim wyrwać się z choroby alkoholizmu, szczególnie jednak duchownym, o ile to im zagroziło. (...) Niech Bóg sprawi, aby wszyscy duchowni byli gorliwymi stróżami młodzieży narażonej na wejście na drogę narkomanii (...)
Zróbmy krótki rachunek sumienia w odniesieniu do dobra wspólnego, dziękując Bogu za stan wolności, bez którego wszelkie rozważania o dobru wspólnym nie miałyby sensu...
Najpierw co do zasady dostępu, możliwie powszechnego, do pracy. Dobro wspólne domaga się uczestnictwa w produkcji, czy ogólniej mówiąc w pracy, z której płynie słuszny zysk. Wielkie są na tym polu niedomagania i możemy się pytać o zakres odpowiedzialności Kościoła. Sprawa ze swej natury jest ekonomiczno-społeczna i nie wchodzi bezpośrednio w zakres kompetencji Kościoła. Jeżeli jednak bezrobocie spowodowane jest tym, że ludzie nie chcą podejmować proponowanej pracy z lenistwa lub mniemanego prestiżu, to mamy do czynienia z postawami zachwianej moralności i tu odpowiedzialność Kościoła, niezależnie od stopnia wiary, nie jest abstrakcyjna. Tu możemy wyznać naszą słabość, a jednocześnie zachęcić odpowiedzialnych za życie społeczne do wysiłków na odcinku szukania miejsc pracy dla dobra wspólnego.
za KAI
opr. mg/mg