Wzięli w niej udział osadzeni w zakładach karnych, a także ich rodziny, pracownicy służb penitencjarnych, kapelani i członkowie stowarzyszeń pomagających tej grupie ludzi.
W centrum wygłoszonej homilii Franciszek postawił słowo: nadzieja. Wskazał, że jej przesłanie niesie wysłuchane w czasie liturgii Słowo Boże. We fragmencie z Drugiej Księgi Machabejskiej jeden z siedmiu braci skazanych na śmierć przez króla Antiocha Epifanesa mówi: „Lepiej jest tym, którzy (...) mogą pokładać nadzieję w Bogu, że znów przez Niego zostaną wskrzeszeni” (2 Mch 7 ,14). Słowa te ukazują wiarę owych męczenników, którzy pomimo cierpienia i tortur mieli siłę, by spojrzeć poza doczesną perspektywę.
Podobnie w Ewangelii Jezus przekreśla całą banalną kazuistykę, jaką przedstawiali saduceusze. Jego wyrażenie: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20,38), ukazuje prawdziwe oblicze Ojca, który pragnie jedynie życia wszystkich Jego dzieci. Zatem aby być wiernymi nauczaniu Jezusa jesteśmy powołani do przyswojenia sobie nadziei, że odrodzimy się do nowego życia.
„Nadzieja jest darem Boga. Winniśmy o nią prosić. Znajduje się ona w najgłębszej części serca każdego człowieka, by mogła rozjaśniać swoim światłem chwilę obecną, często zmąconą i przysłoniętą wieloma sytuacjami niosącymi smutek i ból. Musimy zawsze umacniać korzenie naszej nadziei, aby mogły rodzić owoce. Jest to, po pierwsze, pewność obecności i współczucia Boga, pomimo popełnionego przez nas zła. Nie ma takiego miejsca w naszym sercu, do którego by nie mogła dotrzeć Boża miłość. Tam, gdzie jest człowiek, który popełnił błąd, tam tym bardziej obecne jest miłosierdzie Ojca, aby wzbudzić skruchę, przebaczenie, pojednanie, pokój” – powiedział Papież.
Dalej Franciszek nawiązał do obchodzonego tego dnia z więźniami Jubileuszu Miłosierdzia. Podkreślił, że wszyscy odczuwamy potrzebę skonfrontowania się z tym właśnie wyrazem miłości Boga, jakim jest miłosierdzie. Oczywiście brak poszanowania prawa zasługuje na wyrok. Pozbawienie wolności jest z kolei najcięższą formą odbywanej kary, bo dotyka osoby w jej najgłębszym rdzeniu. Mimo to jednak nigdy nie może zabraknąć nadziei. Papież zachęcał zatem uczestników liturgii, by ta nadzieja rozpalała ich na nowo.
„Jubileusz, ze swej natury, niesie z sobą zapowiedź wyzwolenia. Nie ode mnie zależy możliwość orzeczenia wolności, ale w każdym z was winniśmy rozbudzać pragnienie prawdziwej wolności. I to jest zadanie, z którego Kościół nie może zrezygnować. Czasami swoista obłuda popycha, by widzieć w was tylko ludzi, którzy zbłądzili, dla których jedyną drogą jest więzienie. I chcę wam powiedzieć: za każdym razem, kiedy wchodzę do więzienia, pytam się samego siebie: «Dlaczego oni, a nie ja?». Wszyscy możemy zbłądzić, wszyscy! W taki czy inny sposób pomyliliśmy się. A hipokryzja sprawia, że nie myśli się o możliwości przemiany swojego życia, nie bardzo wierzy się w resocjalizację, w ponowne włączenie do społeczeństwa. I w taki sposób zapominamy, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, a często jesteśmy również więźniami, nie zdając sobie z tego sprawy. Gdy pozostajemy zamknięci w swoich uprzedzeniach, albo jesteśmy niewolnikami bożków fałszywego dobrobytu, gdy obracamy się w obrębie schematów ideologicznych lub mamy do czynienia z absolutyzacją praw rynku, które miażdżą ludzi, nie czynimy w istocie nic innego niż to, że stajemy między wąskimi ścianami cel indywidualizmu i samowystarczalności, będąc pozbawionymi prawdy rodzącej wolność” – mówił Franciszek.
Ojciec Święty wskazał również na fakt, że nikt nie może żyć bez pewności uzyskania przebaczenia. Jest jednak oczywistym, że miniona historia, nawet gdybyśmy chcieli, nie może być napisana na nowo. Jeśli jednak zaczyna się dziś, i patrzy się w przyszłość, jest jeszcze cała do napisania dzięki łasce Boga i osobistej odpowiedzialności każdego. Ucząc się na błędach z przeszłości, można otworzyć nowy rozdział życia. Nie wolno zatem popaść w pokusę myślenia, że nie możemy uzyskać przebaczenia. Ale do tego potrzebna jest wiara.
„Wiara, chociaż byłaby mała jak ziarnko gorczycy, może przenosić góry. Ileż razy moc wiary pozwalała wypowiedzieć słowo przebaczenia w sytuacjach po ludzku niemożliwych! Są osoby, które same doznały przemocy i nadużyć, czy też wobec swoich najbliższych albo wobec własnych dóbr. Tylko moc Boga, miłosierdzie, może uleczyć niektóre rany. A gdzie na przemoc odpowiada się przebaczeniem, tam także serce człowieka, który zbłądził, może zostać zdobyte miłością, która pokonuje wszelkie formy zła. W ten sposób, wśród ofiar i winnych, Bóg wzbudza autentycznych świadków i budowniczych miłosierdzia” – powiedział Ojciec Święty.
lg/ rv