Niech uczynki miłosierdzia nie będą sposobem na poprawę samopoczucia, ale udziałem w cierpieniu innych osób, nawet za cenę narażenia się i niewygody – powiedział Papież podczas Mszy w Domu św. Marty.
Papież zaznaczył, że szczere akty dobroci wyrywają nas z egoizmu i czynią podobniejszymi do Jezusa.
Ojciec Święty nawiązał do pierwszego czytania z poniedziałku IX tygodnia w okresie zwykłym (rok I) (Tb 1,1a.2;2,1-9) opisującego dzieje Tobiasza. W okresie deportacji Żydów do Asyrii pomagał on ubogim rodakom w tajemnicy pochować swoich bliskich, bezkarnie zabitych przez pogan. Tobiasz nie tylko dawał jałmużnę, lecz również cierpiał wspólnie z bliźnimi. W takim kontekście Franciszek podkreślił, że wypełnianie uczynków miłosierdzia co do duszy i co do ciała stanowi nie tylko dzielenie się tym, co posiadamy, ale także okazywanie współczucia.
„To znaczy cierpieć z cierpiącymi. Uczynek miłosierdzia to nie zrobienie czegoś, aby uspokoić sumienie: takie dobre działanie i jestem spokojniejszy, zrzuciłem z siebie ciężar... Nie! To także współodczuwanie bólu drugiego. Wczuwanie się i współczucie idą razem. Miłosierny jest człowiek, który potrafi wczuć się i także współczuć w problemach drugiej osoby. I tutaj można sobie zadać pytanie: czy umiem wczuwać się w sytuację drugiego? Czy jestem w tym hojny? I też kiedy widzę człowieka cierpiącego, który przeżywa trudności, czy ja razem z nim cierpię? Potrafię wejść w sytuację drugiego? W sytuację cierpienia?” – powiedział Ojciec Święty.
Ojciec Święty przypomniał, że Żydom deportowanym do Asyrii nie pozwalano chować swoich rodaków: mogli sami zostać zabici. Zatem Tobiasz podejmował ryzyko.
„Wiele razy się ryzykuje. Pomyślmy o tym… Na przykład tutaj w Rzymie. W czasie wojny, jak wielu ryzykowało, poczynając od Piusa XII, który ukrywał Żydów, aby nie zostali zamordowani, aby ich nie wywieziono. Ryzykowali swoją głową! Ale to był uczynek miłosierdzia, by uratować życie tym ludziom! Ryzykowanie” – kontynuował Franciszek.
Ojciec Święty zauważył, że osoba pełniąca uczynki miłosierdzia może zostać też wyśmiana przez innych – jak to miało miejsce w przypadku Tobiasza – ponieważ uważają oni, że zamiast siedzieć cicho, robi rzeczy szalone. Ponadto naraża się na niewygodę.
„Robienie uczynków miłosierdzia jest niewygodne. «Tak, mam przyjaciela, jest chory, chciałbym go odwiedzić, ale nie mam ochoty... wolę odpocząć, albo popatrzeć na telewizję... spokojnie». Aby zrobić dobre uczynki zawsze trzeba pocierpieć. Są niewygodne. Ale Pan cierpiał dla nas niewygodę: zawisł na krzyżu. Aby ofiarować nam miłosierdzie” – powiedział Ojciec Święty.
Na zakończenie Papież zauważył, iż ktoś, kto robi uczynki miłosierdzia postępuje tak, bo najpierw sam go doświadczył, Bóg mu je ofiarował. „Pomyślmy o naszych grzechach, naszych upadkach i jak Pan nam przebaczył wszystko – stwierdził Franciszek. – Dlatego i my winniśmy tak czynić. Uczynki miłosierdzia wyciągają nas z egoizmu i sprawiają, że stajemy się jeszcze bardziej podobni do Jezusa”.
pp/ rv