Ewangelia jest nauką, którą się żyje, w której się trwa, którą się smakuje, która ciągle jest nowa, która potrafi zaskakiwać - mówił abp Marek Jędraszewski trzeciego dnia rekolekcji w Duszpasterstwie Akademickim „Beczka" w Krakowie.
Odwołując się do pierwszego czytania będącego modlitwą Azariasza, metropolita krakowski przywołał jej kontekst: Azariasz był jednym z czterech młodzieńców wrzuconych do ognistego pieca przez króla Nabuchodonozora po tym, jak nie zgodzili się upaść na twarz przed złotym bożkiem. Postawę wszystkich innych, którzy ulegli rozkazom króla, arcybiskup tłumaczy jako działanie pewnego mechanizmu.
- Jeśli patrzymy na to (...) wydarzenie będące skutkiem pomysłu władcy i konieczności posłuszeństwa jego wyrokom, to jest w człowieku pewien mechanizm, który w obliczu zagrożenia i pewnego przymusu zewnętrznego również każe domagać się od wszystkich, aby to samo czynili. (...) Więc z jednej strony mechanizm przymusu i zewnętrznej władzy a z drugiej strony jakaś pokusa wewnętrzna, że jeśli ulec, to koniecznie z wszystkimi innymi.
Rozwijając tę myśl, metropolita odwołał się do współczesności, w której prawdą jest to, za czym opowie się większość. Nazwał to „demokratyczną prawdą". Absurd takiej sytuacji podkreślił arcybiskup, podając przykład przedszkola, w którym między dziećmi urządza się głosowanie ile to jest dwa dodać dwa i czeka na głos większości.
- Są pewne prawdy, których się nie głosuje i które nie podlegają większości. Są takie prawdy, gdzie jedna osoba może mówić coś, co jest rzeczywiście prawdziwe a jednocześnie coś, co sprzeciwia się wszystkim innym i to ona ma rację.
Arcybiskup mówił także o paradoksie uciekania od wolności do wolności, który opisuje Dostojewski w powieści „Bracia Karamazow". W jednym z rozdziałów Wielki Inkwizytor zwraca się do Chrystusa kpiąc z wolności, którą dał ludziom, ponieważ okazała się dla nich zbyt trudnym zadaniem. W konsekwencji uciekają przed nią, oddając innym prawo decydowania co jest dobre a co złe.
- Z jednej strony ideał - wybieram miedzy dobrem a złem - wybieram, będąc wpatrzony w Jezusa Chrystusa, a z drugiej strony przewrotny mechanizm, który mówi: to ciebie przekracza, to za ciężkie, to zbyt wielka odpowiedzialność. To ciężar, którego nie udźwigniesz. Po co ci dobrze ukształtowane sumienie? Po co masz być znakiem sprzeciwu dla świata? Czy nie lepiej oddać swoje sumienie Wielkiemu Inkwizytorowi Wielkiemu Iluzjoniście, który weźmie z ciebie ten ciężar i da ci poczucie błogiego życia zupełnie nieodpowiedzialnego, taką wielką dziecinadę?
Oddźwiękiem tej postawy, jak mówił metropolita, jest powszechnie znane dziś hasło „róbta co chceta".
- I powstaje pokusa ucieczki od wolności. (...) Ucieczki w imię konformizmu. Pewnej wygody życia. Łatwości. Wszyscy tak czynią, nie ma obiektywnych kategorii dobra i zła, nie trzeba się sprzeciwiać, po co ryzykować. I wtedy jedyne co pozostaje, to znaleźć dla siebie Wielkiego Inkwizytora, Wielkiego Kłamcę i Iluzjonistę po to, aby on za mnie wybierał co jest dobre i co jest złe i żeby on dał poczucie jakiegoś przedziwnego zapomnienia, że jest życie, że jest ciężar życia, że jest odpowiedzialność za siebie i za innych i że to wcale nie jest łatwe.
Następnie arcybiskup analizował słowa Jezusa Chrystusa: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Zwrócił uwagę, że zdanie to składa się z czterech etapów życia człowieka, który duchowo łączy się ze swoim Mistrzem. Pierwszym z nich jest trwanie w Jego nauce.
- Bo Ewangelia to nie jest doktryna, którą raz się przeczyta i będzie można ją odłożyć na bok, stając się jedynie wzbogaconym nieco o koleje prawdy czysto intelektualne. Ewangelia jest nauką, którą się żyje, w której się trwa, którą się smakuje, która ciągle jest nowa, która potrafi zaskakiwać. Trzeba w tej Ewangelii tak właśnie trwać. To jest pewien proces wchodzenia w głębię prawdy, która nas coraz bardziej ogarnia i przenika - mówił arcybiskup.
Dzięki temu trwaniu stajemy się uczniami Chrystusa i poznajemy prawdę.
- Nie jakąś abstrakcyjną. Poznajemy prawdę, którą jest Jezus Chrystus. Związaną z Nim osobiście, osobowo. I czujemy, że to głębokie związanie z Nim jako osobą sprawia, że mamy poczucie: jesteśmy wolni. On nas wyzwolił. On dał nam moc wybierania ciągle na nowo dobra i prawdy. Moc wynikającą z tego, że jesteśmy wpatrzeni w Niego i poddajemy się działaniu Jego Świętego Ducha.
Na zakończenie metropolita podkreślił, że bycie uczniem Chrystusa i trwanie w prawdzie nieodłącznie związane jest z krzyżem.
- Nie można tego zanegować, nie można lekceważyć. Bez krzyża nie będziemy do końca wiernymi uczniami Chrystusa. (...) Cieszenie się wyzwoleniem jakie daje Chrystus, jest naznaczone także cierpieniem. To nie jest jakiś cukierek, który się dostaje i który daje tylko przyjemności. Być uczniem Chrystusa i cieszyć się jego wolnością to jest zmaganie.
Arcybiskup dodał także, że wyrazem wolności i poważnego traktowania słów Chrystusa jest miłosierdzie okazywane sobie nawzajem.
- Tam gdzie jest przebaczenie, gdzie jest próba pogodzenia się, tam jest Boża miłość w krystalicznie czystej postaci.
Justyna Walicka | Archidiecezja Krakowska
Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska
Video Katarzyna Katarzyńska | Archidiecezja Krakowska