Przemówienie do wiernych w Alessano Papież poświęcił synowi ich ziemi, bpowi Antonio Bello. Był on rozkochany w ubogich i pragnął Kościoła kontemplacyjnego, rozmiłowanego w Bogu i namiętnie kochającego człowieka.
Bracie Antonio, przywróć nas do naszego wzniosłego powołania; pomóż nam być coraz bardziej Kościołem kontemplacyjnym, rozmiłowanym w Bogu i namiętnie kochającym człowieka – mówił Papież przemówieniu do mieszkańców Alessano. Poświęcił je bpowi Bello, który był synem tamtej ziemi.
Przypomniał, że był on człowiekiem rozkochanym w ubogich i wzywał do niewygodnego życia, bo kto idzie za Jezusem kocha ludzi biednych i pokornych. Ta prawda jest ważna szczególnie dziś, kiedy stajemy przed pokusą wygodnego życia, dążenia do przywilejów, w porozumieniu z możnymi tego świata. Franciszek dodał, że bp Bello nie teoretyzował na temat bliskości wobec ubogich. Nie obawiał się braku pieniędzy, ale martwił się niepewnością pracy, sprawą dziś tak bardzo aktualną. Przypominał, że na pierwszym miejscu jest zawsze pracownik z jego godnością, a nie zysk.
Papież odniósł się także do kapłańskiego powołania ks. Antonio, które rozwijało się na ziemi, którą odwiedzał.
“ Tutaj rozkwitło jego powołanie, które uwielbiał nazywać ewokacją: przywoływaniem tego, jak szalenie Bóg miłuje szczególnie nasze kruche życie; echo Jego głosu miłości, który przemawia do nas każdego dnia; wezwanie, aby zawsze iść naprzód, by odważnie marzyć, zdecentralizować nasze życie, by służyło innym; zaproszenie, by zawsze ufać Bogu, jedynemu, który potrafi przemienić życie w święto – mówił Ojciec Święty. Takim właśnie jest powołanie według don Tonino: powołanie, by stawać się nie tylko pobożnymi wiernymi, ale w pełnym tego słowa znaczeniu rozmiłowanymi w Panu, z żarliwością marzenia, porywem daru, śmiałością, by nie poprzestawać na półśrodkach. Gdy bowiem Pan rozpala serce, to nie można zgasić nadziei. Kiedy Pan prosi o nasze przyzwolenie, nie możemy odpowiedzieć «być może». Warto, by nie tylko młodzi, ale byśmy my wszyscy, poszukujący sensu życia, słuchali i usłyszeli na nowo słowa don Tonino.”
Papież odniósł się także do używanego wobec sługi Bożego zdrobnienia jego imienia. Miał na imię Antonio, a mówiono do niego i sam się tak przedstawiał: don Tonino. W ten sposób – zauważył Franciszek – wyrażał swoje pragnienie, aby być maluczkim, skracać dystans, być blisko ludzi.
“Mawiał: «Miłujmy świat. Bądźmy dla niego życzliwi. Weźmy go pod ramię. Okazujmy miłosierdzie. Nie stawiajmy go wobec rygorów prawa, jeśli wcześniej nie łagodziliśmy ich dawkami czułości» - stwierdził Franciszek. Są to słowa, które ukazują pragnienie, by Kościół był dla świata: nie światowy, ale dla świata. Kościół oczyszczony z samoodniesienia i «ekstrawertyczny, wychylony, a nie skupiony na samym sobie»; nie czekający aż otrzyma, ale udzielający pierwszej pomocy; nigdy nie uśpiony w nostalgii za przeszłością, ale rozpalony miłością do dnia dzisiejszego, na wzór Boga, który «tak umiłował świat» (J 3,16).
Franciszek zauważył także, że bp Bello miał zdrową alergię na tytuły i zaszczyty i w ten sposób uwalniał się od wszystkiego, co mogłoby przypominać jakiekolwiek oznaki władzy. Jego pragnieniem natomiast było, aby chrześcijanie byli ludźmi kontemplacji, rozmiłowani w Bogu i kochający człowieka. Przestrzegał, aby nie wkraczać w wir obowiązków bez wcześniejszego trwania przed tabernakulum.
Źródło: www.vaticannews.va