Prześladowania dotykają 250 mln chrześcijan na świecie. Sytuacja w Europie bardzo niepokoi, bo widzimy, że to, co kiedyś znaliśmy tylko z Iraku i z Syrii, czyli mordowanie chrześcijan, ścinanie, maltretowanie, już tutaj dotarło – powiedział Opoce ks. Waldemar Cisło.
Wczoraj zakończył się #RedWeek. Jaki jest cel tej inicjatywy? Jak przebiegała ona w tym roku?
Ks. prof. Waldemar Cisło dyrektor polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie: #RedWeek to inicjatywa dyrektorów narodowych PKWP, bo ta papieska instytucja ma 23 biura w różnych krajach świata. Ostatnio otwarte to Korea Południowa. Wydajemy od wielu lat raport o wolności religijnej co dwa lata i co dwa lata „Prześladowani zapomniani”, gdzie koncentrujemy się jedynie na prześladowaniu chrześcijan. Taka inicjatywa powstała, żeby bardziej dotrzeć z przesłaniem o prześladowaniu chrześcijan do szerszej publiczności. Wymyślono, żeby podświetlać znaczące budynki i obiekty, wśród nich są m.in. Fontanna di Trevi, katedry, znaczące budynki parlamentów jak np. w Wielkiej Brytanii. Przenieśliśmy to też do Polski. W tym roku, z tego co wiem, na pewno katedra w Płocku, katedra w Katowicach, kościół w Węgrowie i pewnie wiele innych zostało podświetlonych na czerwono. Zainteresowanie budzi to, dlaczego budynki są podświetlone na czerwono i w ten sposób można skierować zainteresowanie na temat prześladowania chrześcijan. Taka była idea powstania tej inicjatywy. #RedWeek w tym roku został zainaugurowany w Wiedniu, podświetlona była katedra św. Stefana.
Jak obecnie wygląda sytuacja z prześladowaniami? One maleją, rosną, czy pandemia ma tutaj znaczenie?
Pandemia ma o tyle znaczenie, że mamy mniej możliwości docierania na miejsce. Natomiast wg ostatniego raportu 250 mln chrześcijan żyje w krajach, gdzie w różny sposób ich wolność religijna jest zagrożona. Od takiej, jak mamy w Syrii, w Iraku czy w Pakistanie, gdzie jest zagrożone życie chrześcijan, po dyskryminację, jaka ma miejsce chociażby wtedy, kiedy trudno dostać pracę czy inne formy dyskryminacji w życiu społecznym, jak np. Egipcie czy Wielkiej Brytanii, gdzie obowiązują przepisy, że katolicy nie mogą piastować pewnych stanowisk itd. Formy są różne, ale obejmują one ciągle 250 mln osób.
Które kraje w Europie najbardziej tego doświadczają?
Europa nas bardzo niepokoi, bo rok temu na Węgrzech premier Orban – on co roku robi bardzo dużą konferencję; rok temu było 600 osób, ja reprezentowałem Polskę – w obecności patriarchów i biskupów z krajów prześladowanych, jak Syria, Irak, Etiopia mówił, że Europa ma zamknięte usta i zamknięte oczy, bo nie chce tego widzieć, co się dzieje na Bliskim Wschodzie. Gdyby to zobaczyła, musiałaby reagować. Nasza poprawność polityczna nie pozwala nam zadbać o naszych braci, a czynimy to dlatego, że wydaje nam się, że to nigdy do Europy nie dojdzie i nie będzie miało w niej miejsca. Natomiast proszę zauważyć, że dzisiaj, kiedy dotarły do nas kilka tygodni temu informacje z Nicei, gdzie ścinano głowy ludziom modlącym się w kościele, gdzie były napady na kościoły, widzimy, że to, co kiedyś znaliśmy tylko z Iraku i z Syrii, czyli mordowanie chrześcijan, ścinanie, maltretowanie, dotarło już do Europy. Jeżeli chodzi o Europę, to wśród tych najgorszych krajów mamy Francję – 800 ataków rocznie na miejsca kultu i te ostatnie przykre wiadomości, że palone są kościoły, są ataki na modlących się ludzi. To napawa niepokojem.
Jak Ksiądz ocenia sytuację w Polsce pod tym względem? Czy te ostatnie wydarzenia, profanacje kościołów, występowanie przeciwko obrońcom życia, przeciwko ludziom wierzącym, przeszkadzanie w modlitwach można zakwalifikować do prześladowań?
Jest to rodzaj chrystianofobii, czyli coś w rodzaju alergii na chrześcijaństwo. To jest to samo, co udało się bojówkom lewackim uczynić w Chile, że w protestach przeciwko rządowi palono kościoły w najbiedniejszych dzielnicach, w slumsach, jakby to Kościół był winny temu, że rząd jest skorumpowany, że rząd sobie nie radzi. W Polsce również to powiązano. Złość i agresję przeciwko rządowi udało się tym lewackim ośrodkom ukierunkować na Kościół katolicki. Niestety to się udało, zwłaszcza że mamy media wybitnie antyreligijne, antykościelne, które chętnie skanalizowały ten przekaz właśnie w ten sposób.