Z dziękczynieniem za 40-lat pielgrzymowania, z intencjami modlitwy za Kościół i Polskę, ale także za ofiary katastrofy w Bejrucie na Jasną Górę dotarła piesza pielgrzymka wrocławska.
Przybrała formę sztafety. Każdego poranka na trasie stawały dwie kolejne grupy. Dzięki temu w ciągu 8 dni rekolekcje w drodze odprawili reprezentanci wszystkich tradycyjnie wyruszających ze stolicy Dolnego Śląska, 21 grup. W sumie ok. tysiąca osób.
„Ula, szłam odcinek Borki Wielkie do Blachowni i dzisiaj przyjechałam specjalnie na Jasną Górę. Bardzo się ucieszyłam, że mogę uczestniczyć w tym roku w pielgrzymce pomimo pandemii. Mimo wszystko udało się, dlatego że wszyscy myśleli, że w ogóle nie wyruszymy”.
Całą drogę przemierzył z Wrocławia bp Jacek Kiciński, który odbył swą 20. Pielgrzymkę. „To było też takie nasze świadectwo wiary, pielgrzymki kiedy one się rodziły, w najtrudniejszych czasach, wtedy gdy były różne cierpienia, choroby, zarazy, gdy były wojny, wtedy ludzie pielgrzymowali. Pielgrzymować z mądrością, roztropnością i to jest najważniejsze, przede wszystkim z wiarą i zaufaniem”.
Ks. Tomasz Płukarski, przewodnik wrocławskiej pielgrzymki podkreślił, że szczególną intencją zanoszoną w drodze była także modlitwa za Bejrut: „Mieliśmy bardzo świeże informacje z samego Bejrutu, bowiem pielgrzymował w zeszłym roku z nami Libańczyk związany z duszpasterstwem akademickim „Maciejówka” i w dniu kiedy szło to duszpasterstwo, szedł przewodnik mieliśmy stałe informacje co się dzieje w Bejrucie i nasza pielgrzymka również za wszystkie ofiary tego tragicznego wydarzenia się modliła".
Uczestnicy pielgrzymki mówili o wielkiej życzliwości mijanych po drodze ludzi, którzy choć nie mogli gościć pątników w swych domach, to jednak wspierali ich