Prawdą jest, że niechęć wobec Kościoła wygenerowana jest z większą siłą z uwagi na grzechy popełnianie przez ludzi Kościoła, a zwłaszcza grzechy o charakterze seksualnym i brak stosownych na nie reakcji w przeszłości. Ale czy wobec tego należy zdezerterować i przestać głosić Ewangelię?
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Prześladowania za wiarę
Chrześcijanie są najbardziej prześladowaną wspólnotą religijną na świecie. Męczeństwo za wiarę to nie tylko przeszłość znana z kart historii. Z opracowań Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie wynika, że śmierć za przyznawanie się do Jezusa Chrystusa ponosi codziennie średnio 11 osób (dane z 2019 roku).
Prześladowania oczywiście mają niejedno oblicze i wiele złożonych przyczyn. Wydarzenia ostatnich lat, a jeszcze bardziej miesięcy i tygodni sprawiają, że nie możemy żyć złudzeniami, iż one nas nie dotyczą. Spektakle teatralne profanujące świętości, prowokacyjne wystawy, bluźniercze koncerty, szyderstwa z liturgii, procesji i modlitwy, agresja werbalna i fizyczna skierowana wobec osób wierzących i miejsc sakralnych, to również nasze polskie doświadczenie. Można do tych przykładów dość ekstremalnych dodać jeszcze kpiny z ludzi wierzących w internecie, w środowiskach pracy, w szkołach i na uczelniach, a nawet w rodzinach. Jezus zapowiadając dziś w Ewangelii prześladowania, które spotkają Jego uczniów, mówi: „wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele…”. Nierzadko się zdarza, że młody człowiek, który odpowiada Panu Bogu na łaskę powołania kapłańskiego lub zakonnego spotyka się z ostrym sprzeciwem ze strony najbliższych.
Prawdą jest, że niechęć wobec Kościoła wygenerowana jest z większą siłą z uwagi na grzechy popełnianie przez ludzi Kościoła, a zwłaszcza grzechy o charakterze seksualnym i brak stosownych na nie reakcji w przeszłości. Ale czy wobec tego należy zdezerterować i przestać głosić Ewangelię? Kościół, pomimo słabości swoich członków, duchownych i świeckich, ma wciąż obowiązek słuchać bardziej Boga niż ludzi. I głosić to, co Bóg nakazuje, a nie ludzie chcieliby usłyszeć. Papież Franciszek naucza: „Uczeń umie ofiarować całe życie i ryzykować nim aż po męczeństwo jako świadectwo Jezusa Chrystusa, ale marzy nie o tym, by przysporzyć sobie nieprzyjaciół, ale raczej, aby Słowo zostało przyjęte i ukazało swą wyzwalającą i odnawiającą moc” (Evengelii Gaudium, 24).
Jezus dziś mówi: „Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników”. Dla człowieka wierzącego nie ma takiej sytuacji w życiu, której nie należałoby wykorzystać ku Bożej chale i dobru własnego oraz bliźnich. Również prześladowania dają taką możliwość: „Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa”.