Izabela Trojanowska opowiedziała, że ważną rolę w jej karierze odegrał kard. Stefan Wyszyński. Dzięki niemu jej tata zgodził się rozwój muzyczny córki i zaakceptował drogę artystyczną. „Dostałam glejt z niebios. Można powiedzieć, że w pewnym stopniu kard. Wyszyński pomógł mi w karierze” – powiedziała artystka.
Izabela Trojanowska w rozmowie z „Faktem” wspominała swój występ, gdy miała 16 lat.
„Jako niespełna 16-letnia Izabela Schutz śpiewałam w kościele Świętego Ducha w Chorzowie. Dostałam tam pierwszą nagrodę za interpretację z rąk samego wówczas kardynała Wojtyły. Na sali był też kardynał Wyszyński” – powiedziała.
Jak zaznaczyła, jej tata nie chciał, aby śpiewała i wiązała przyszłość z działalnością artystyczną.
„On był inżynierem architektem, elektrykiem i miał ścisły umysł. Nie chciał się zgodzić, żeby jego córka szła do szkoły muzycznej, śpiewała i zadawała się z lekką muzą. Uważał, że śpiewanie to nie jest zawód” – mówiła.
Przełom nastąpił, kiedy po koncercie w kościele tata Izabeli spotkał kard. Stefana Wyszyńskiego.
„Kiedy tata spotkał kardynała Wyszyńskiego, który był pod wrażeniem mojego talentu, i usłyszał z jego ust: «Dziękuję panu za piękne katolickie wychowanie córki», zrodziła się u niego akceptacja dla mojego śpiewania. Dostałam glejt z niebios. Nie wiadomo, czy śpiewałabym, gdyby się to nie zdarzyło. Można więc powiedzieć, że w pewnym stopniu kardynał Wyszyński pomógł mi w karierze” – wspomina artystka.
Źródło: Fakt.pl