Uczestnicy ankiety przeprowadzanej na Uniwersytecie Jagiellońskim w pytaniu o płeć mieli do wyboru aż sześć opcji - mężczyzna, kobieta, transkobieta, transmężczyzna, niebinarna i „nie chcę odpowiadać na to pytanie”. „To próba segregowania ludzi według założeń ideologicznych” – powiedziała małopolska kurator oświaty.
Przeprowadzaną na Uniwersytecie Jagiellońskim ankietę w ostrych słowach skomentowała małopolska kurator oświaty Barbara Nowak, która napisała na Twitterze: „Szok! Uniwersytet Jagielloński zamienia się w agencję towarzyską! Przygotowuje ofertę wg płci kulturowych. Pierwsza polska wyższa uczelnia, z historią od 1364 r. stosuje segregację studentów po neomarksistowsku”.
W rozmowie z „Dziennikiem Polskim” podkreślała, że „celem uczelni wyższych, szkół jest nauczanie, a nie dopytywanie studentów o ich seksualność”.
„To są sprawy intymne, kwestie, którymi nie powinny się interesować placówki oświatowe czy zakłady pracy – nie mogą się zachowywać jak agencje towarzyskie, bo tylko tam wiedza o preferencjach seksualnych jest istotna. Takie działanie nie ma nic wspólnego z równym traktowaniem. Wręcz przeciwnie jest to próba segregowania ludzi według założeń ideologicznych, tym razem ze względu na ich seksualność i stąd porównanie do neomarksizmu” – tłumaczyła.
Jak dodała, nie ma wątpliwości, że to kolejne działanie mające na celu podporządkowanie się oczekiwaniom środowisk LGBT. „Podkreśliłam, że Uniwersytet Jagielloński został założony w 1364 r. Warto mieć na uwadze, jaka filozofia i cele przyświecały założycielom tej uczelni” – mówiła Barbara Nowak.
Jak tłumaczył na łamach Interii rzecznik Uniwersytetu Jagiellońskiego Adrian Ochalik, przywołana ankieta pochodzi z „Badania poczucia bezpieczeństwa i równego traktowania na UJ 2020/2021”, które prowadzi Dział ds. Bezpieczeństwa i Równego Traktowania – Bezpieczni UJ. „Celem tego badania, o charakterze w pełni naukowym, jest określenie poziomu bezpieczeństwa i równego traktowania całej społeczności studenckiej i doktoranckiej UJ” – mówił A. Ochalik.
Podkreślił, że w ankiecie podanie płci było konieczne, ponieważ badanie dotyka kwestii równego traktowania i dyskryminacji. „Pytania dotyczące płci, tożsamości płciowej zadawane są tylko i wyłącznie na potrzeby badania” – zapewnił rzecznik. Dodał, że płeć nie tylko męską i żeńską, ale również transpłciową i niebinarną uwzględniono w ankiecie „w ślad za standardami naukowymi powszechnie przyjmowanymi w badaniach społecznych”.
„Tego typu odpowiedzi w ankiecie pozwalają adresatom – wszystkim osobom studiującym i przygotowującym rozprawy doktorskie na UJ – wskazać, jak te osoby identyfikują się w codziennym funkcjonowaniu na uczelni” – przekonywał Adrian Ochalik.
Sprawa „płci odczuwanej” nie jest nowa. W październiku 2020 roku rozpoczynający swoje rządy jako rektor UJ prof. Jacek Popiel komentował zapowiedzi, według których uczelniane systemy informatyczne miały wyświetlać (na życzenie) imię zgodne z „płcią odczuwaną”.
„Ta sprawa dotyczy bardzo niewielkiej grupy studentów. Nie była problemem przy zajęciach bezpośrednich, stała się nim, gdy z powodu koronawirusa zajęcia zaczęły odbywać się za pomocą narzędzi informatycznych” – podkreślał rektor UJ. Jak tłumaczył, możliwość ustawienia „płci odczuwanej” dotyczy tylko osób, które „rozpoczęły lub są na etapie finalnym procedury prawnego ustalenia płci lub uzupełnienia/zmiany imion w akcie urodzenia”.
„W systemie informatycznym uniwersytetu, jeśli idzie o stan formalnoprawny tych osób, nic się nie zmieni jednak do czasu zakończenia wspomnianej procedury i decyzji sądu” – zapewniał prof. Popiel na łamach „Gościa Krakowskiego”.
Źródła: dziennikpolski24.pl, interia.pl, krakow.gosc.pl