Pierwsza mowa św. Piotra była niezwykle mocna, ale także pełna otwartości. Chociaż jasno powiedział Żydom, że przyczynili się do śmierci Jezusa, dał im także nadzieję na ratunek. Taka otwartość stoi u podstaw Kościoła. Jak wyglądałoby jednak to przemówienie, gdyby Piotr szedł za ideami tzw. Kościoła otwartego?
Zastawia się nad tym o. Dariusz Kowalczyk w tygodniku „Idziemy”. Zwraca uwagę, że środowiska zwane „Kościołem otwartym”, „katolewicą” lub „katolicyzmem liberalnym” „zdają się propagować katolicyzm, który nikogo i niczego nie krytykuje, ale stara się dotrzeć z pozytywnym przesłaniem o Bogu, który kocha każdego”. Jak zaznacza, prawda jednak jest inna. Są oni otwarci tylko na liberalno-lewicowe ideologię i na taką też politykę. Jeżeli ktoś się z nimi nie zgadza, jest krytykowany za upolitycznianie religii, nacjonalizm czy nienawiść.
„Dla tego rodzaju katolików polityk, który na przykład chce ograniczyć aborcję, «wykorzystuje» religię, a polityk propagujący radykalny aborcjonizm jest okej. Wystarczy popatrzeć na stosunek katolewicy do Trumpa i Bidena” – pisze o. Kowalczyk.
Przywołuje słowa abp. Marka Jędraszewskiego o prawdziwej otwartości. Arcybiskup przypominał w nich, że Kościół jest otwarty od momentu zesłania Ducha Świętego. Wraca do pierwszej mowy św. Piotra: „Piotr z całą otwartością mówił Żydom, że przyczynili się do śmierci Chrystusa. Jednakże Pan zmartwychwstał, okazał miłosierdzie, dał nadzieję życia wiecznego”.
Wspomniane słowa św. Piotra brzmią następująco:
„[Jezusa] przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. (…) Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych. (…) Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!” (Dz 2, 23. 38. 40).
O. Kowalczyk zastanawia się, jak wyglądałaby mowa św. Piotra, gdyby prezentował on idee „Kościoła otwartego”.
„Może byłoby to mniej więcej tak: Żydzi i poganie! Wierzący i niewierzący! Stajemy dzisiaj przed wami, by pokornie wysłuchać tego, co macie nam do powiedzenia. Jesteśmy bowiem przekonani, że możemy się od was wiele nauczyć. Uważamy się za uczniów Jezusa z Nazaretu, ale nie chcemy nikomu niczego narzucać. Nie myślcie, że przychodzimy, by kogokolwiek nawracać. Nasze przekonania nie są przecież w niczym lepsze od waszych przekonań i jakże szacownych wierzeń. Chcemy natomiast razem z wami w duchu dialogu i tolerancji budować nowy, lepszy świat, bez narzucania gotowych recept” – pisze o. Kowalczyk.
Dodaje, że w takiej mowie „otwartego” Piotra na pewno znalazłoby się pokajanie za winy.
„Bracia i siostry! – mówiłby Piotr «otwarty» – nie chcemy wracać do tego, co dzieli, a mianowicie do śmierci Jezusa Chrystusa. Sytuacja była skomplikowana. Pojawiały się różne, złożone racje. Nie chcemy więc urządzać polowania na czarownice. Najważniejsze jest teraz, by budować zgodę i jedność. Wiemy jednak, że warunkiem jedności jest to, byśmy najpierw my sami uderzyli się w piersi. Wszak był wśród nas zdrajca, Judasz. W dodatku złodziej. I co? Czy nikt o tym nie wiedział? Czy sam Jezus o tym nie wiedział? A jednak nie zrobiliśmy nic! Ta sprawa nie może być zamieciona pod dywan. Dlatego obiecuję, że powołamy komisję, w której skład wejdą przedstawiciele różnych środowisk, by sprawę wyjaśnić do końca. Nie chodzi nam jednak o Judasza, bo któż z nas może osądzać jego serce. Chodzi raczej o pozostałych z grona Dwunastu, o to, byśmy uderzyli się w piersi i prosili was o wybaczenie” – snuje wizję słów Piotra o. Kowalczyk i kontynuuje:
„Wierzymy, że Jezus zmartwychwstał i że wstąpił do nieba, gdzie jest miejsce dla każdego i każdej z nas, bez względu na wyznawaną wiarę i poglądy. Bo Bóg kocha i nikogo nie osądza, jak by tego chcieli niektórzy fundamentaliści. Dlatego też nie ma sensu tracić czasu na podszyte lękiem dywagacje o karze i nagrodzie po śmierci. Trzeba zająć się z odnowionym entuzjazmem rozwiązywaniem palących problemów społecznych, jak np. grożące nam w dużych miastach przeludnienie, niezdrowe powietrze czy też stosy nieposegregowanych śmieci. Nawiasem mówiąc, w Jerozolimie też nie jest za czysto”.
Jak podsumowuje o. Kowalczyk, na szczęście mowa Piotra była taka, jaka była, czyli stanowcza, mocna, ale z właściwym przesłaniem w duchu mądrej miłości. Zaznacza, że odnowa Kościoła musi być powrotem do dziedzictwa apostolskiego, a nie „zakompleksionym gonieniem za modami «głównego nurtu» i naiwnym robieniem z siebie chłopca do bicia”.
Źródło: „Idziemy”