Tarcza to nie wszystko

O sytuacji przedsiębiorców w rok po pierwszym lockdownie, działaniu mechanizmów pomocowych i potrzebnych zmianach w systemie wsparcia dla firm z Adamem Abramowiczem, Rzecznikiem Małych i Średnich Przedsiębiorców, rozmawia Maciej Małek.

Jak z perspektywy czasu ocenia Pan efekty instrumentów wsparcia, wdrażanych w pierwszej fazie pandemii? Czego zabrakło w palecie pomocy dla polskich przedsiębiorców?

Różnica pomiędzy pierwszą i drugą tarczą finansową jest zasadnicza. Początkowo rekompensaty przyznawano na podstawie spadku obrotów i ten mechanizm w zasadzie spełnił swoją funkcję, nie budząc większych zastrzeżeń biznesu. Przy tak obszernym programie nie sposób było uniknąć pewnych nieścisłości, dlatego zdarzały się przypadki, kiedy firma nie uzyskała wsparcia. Piętą achillesową Tarczy Finansowej PFR jest traktowanie umów o wsparcie w reżimie prawa cywilnego, a nie administracyjnego. To ułatwia życie Funduszowi, ale równocześnie stwarza komplikacje dla przedsiębiorców. Przypomnę, że na początku istotne zastrzeżenia budziła procedura odwoławcza, ograniczona do wysokości przyznanej subwencji, nie obejmując przypadków, kiedy wnioskodawca w ogóle nie uzyskał wsparcia. Po naszych skargach wprowadzono odpowiedni tryb, co jest niezwykle istotne, ponieważ wcześniej stosowany algorytm mylił się wielokrotnie. Dzięki naszemu wsparciu wiele firm uzyskało subwencje, mimo że na początku decyzja była odmowna.

W jakim stopniu można uznać obecne mechanizmy pomocowe za wystarczające dla ograniczenia fatalnych skutków pandemii dla sektora MŚP i mikro?

Wskazałbym dwa zasadnicze problemy. Pieniędzy jest znacznie mniej niż wiosną, więc twórcy nowej tarczy starali się ograniczyć grupę beneficjentów. Wsparcie adresowano do firm, które musiały zawiesić lub znacznie ograniczyć funkcjonowanie, jednak zasada kwalifikacji beneficjentów na podstawie kodów PKD okazała się pomysłem nietrafionym. W efekcie duża część biznesu nie ma szans na otrzymanie pomocy, co wywołuje niezwykle silną frustrację społeczną. Wielu przedsiębiorców otwiera firmy wbrew zakazom, czemu trudno się dziwić, skoro mają oni do zapłacenia raty kredytowe i leasingowe, wynagrodzenia pracowników czy rozliczenia z podwykonawcami, a na pomoc nie mogą liczyć. Jest jeszcze inny problem. Podczas pierwszej fali pandemii władze wyraźnie komunikowały, że będą dążyć do odmrażania gospodarki, kreśląc harmonogram na kolejne miesiące, dzięki czemu firmy mogły planować działalność. Obecnie obostrzenia trwają od 15 października, a więc 6 miesięcy, i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie ma szans na ich istotne uchylenie. Skutki mają wymiar ekonomiczny i nie tylko, o czym wspomnieliśmy w naszym liście do premiera. Jeszcze w listopadzie rząd ogłosił plan wychodzenia z pandemii, twierdząc, że ma on charakter optymalny i został przygotowany przez fachowców. Liczymy, że rząd zacznie się stosować do wcześniej przyjętego planu, że będzie on „mapą drogową”. Na jej podstawie przedsiębiorca będzie wiedział, jak reagować w zależności od sytuacji epidemicznej w okolicy. To, z czym mamy dziś do czynienia, generuje z jednej strony gwałtowny wzrost zapotrzebowania na wsparcie ze strony psychoterapeutów, z drugiej zaś bunt, którego efektem są zachowania niektórych przedsiębiorców.

W jakim stopniu programy, realizowane w ramach tarczy antykryzysowej uwzględniają potrzebę deregulacji i ograniczenia obciążeń podatkowych, tak w okresie pandemii, jak i podczas wychodzenia z niej?

W tej chwili mamy zapowiedzi działań upraszczających i wspomagających odbudowę gospodarki po pandemii, jednak bez żadnych konkretów. Przy rzeczniku MŚP działa rada przedsiębiorców, do której należy 291 organizacji, jest to największa platforma porozumiewania się biznesu w Polsce, i ci przedsiębiorcy wyartykułowali tzw. dziesiątkę rzecznika, czyli 10 postulatów, których wprowadzenie w życie znacząco uprościłoby system. Konsekwencją byłaby redukcja biurokracji i poprawa bezpieczeństwa prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, a co za tym idzie zwiększenie skłonności do inwestowania. Zaproponowaliśmy między innymi reformę systemu poboru składek ZUS za przedsiębiorców, który byłby uzależniony wyłącznie od dochodu, osiąganego przez firmę. Pan premier Gowin podkreślił, że cała dziesiątka wpisuje się w jego myślenie o gospodarce, co stanowi optymistyczny sygnał. Wysłaliśmy ten projekt do wszystkich klubów w Sejmie, bo uważamy, że gospodarka powinna być wyłączona z bieżących sporów politycznych. Nasze propozycje spotkały się z zainteresowaniem ze strony kancelarii prezydenta, także niektóre resorty uznają część zgłaszanych postulatów za słuszne. Przykładem może być stanowisko resortu sprawiedliwości w kwestii skrócenia postępowań w sądach gospodarczych, tak, by ich realny czas nie przekraczał sześciu miesięcy. Musimy dać możliwości szybkiego dochodzenia firm do stanu sprzed 15 marca 2020 r.

Co wynika dla Pana osobiście i kierowanego przez Pana urzędu z desperackich prób sabotowania obostrzeń pandemicznych przez znaczącą część branży gastronomicznej, hotelarskiej i rozrywkowej. Co może uspokoić nastroje i umożliwić podjęcie konstruktywnego dialogu? 

W pierwszym rzędzie trzeba szybko objąć pomocą wszystkich przedsiębiorców. Obok wykazu PKD, który jest ciągle uzupełniany, należy dodać kategorię spadku obrotów. Wszystkie firmy, które odnotowały spadek powyżej 70 proc., bez względu na PKD, powinny zostać objęte rekompensatami. Druga sprawa to respektowanie tej „mapy drogowej”, którą przedstawiono w listopadzie. Każdego tygodnia napływa do mnie 500 wniosków od przedsiębiorców, którym albo odmówiono udzielenia wsparcia, albo całkowicie są poza jego zasięgiem, i pytają się, co zrobić, żeby ich zauważono? Z reguły to są podmioty powiązane z firmami, które zawiesiły działalność operacyjną, przedsiębiorcy działający w przestrzeniach zamkniętych albo takie, które się uruchomiły w 2020 roku albo w grudniu 2019 roku, więc z uwagi na staż nie mogli aplikować o wsparcie. Przykładem są sklepiki szkolne, których w Polsce jest ok. 3500. Bardzo wiele rodzin utrzymywało się z tej działalności. Sklepiki szkolne nie znalazły się na liście kodów PKD, pomimo że są one de facto zamknięte, bo w szkole nie ma dzieci, a na uczelniach nie ma studentów. Inny przypadek to apteki w szpitalach, które nie mają przychodów z uwagi na zakaz odwiedzin pacjentów. Tylko przesłanka 70 proc. spadku obrotów dla wszystkich pozwoli objąć tarczami wszystkich dotkniętych przez pandemię. Dodam, że skoro społeczeństwo oczekuje solidarności przedsiębiorców, żeby oni brali na siebie skutki zamknięcia gospodarki, to przedsiębiorcy również mają prawo oczekiwać solidarności, że społeczeństwo jest gotowe za to zamknięcie zapłacić rekompensatę.

Które z rozwiązań, przyjętych w innych państwach UE, miałyby istotny wpływ na ograniczenie skutków kryzysu?

Podaje nam się jako przykład te kraje, które wdrożyły dość ostre rygory, ale te rygory dotyczą głównie kwestii kontaktów społecznych. W Polsce wybrano sposób na walkę z wirusem bardzo niezrozumiały dla przedsiębiorców. Podam przykład zamknięcia solariów. Dysponujemy opinią głównego epidemiologa kraju, że solaria są bezpieczne przy zachowaniu obostrzeń epidemiologicznych. Przecież przychodzi się tam na konkretną godzinę, samemu się wchodzi do kapsuły i z niej wychodzi, po każdym kliencie jest ona dezynfekowana, obsługa chodzi w maseczkach, a jednak solaria są zamknięte i wypłaca się rekompensaty. To samo dotyczy branży hotelarskiej, która w żadnym kraju unijnym nie podlega takim restrykcjom jak w Polsce. Wracając do pytania, jeśli nawet w innych państwach są zablokowane jakieś gałęzie gospodarki, to wiąże się to ze stosownymi rekompensatami. W cywilizacji łacińskiej zasadą jest, że jeżeli rząd zamyka firmy, to płaci odszkodowania. Jeśli mamy pieniądze na to, żeby przez pół roku wypłacać pełne odszkodowanie razem z rekompensatą zysków, to przedsiębiorcy się zgodzą, rzecz w tym, że wypłacamy częściowe wsparcie, bez żadnej rekompensaty zysku, a i to nie wszystkim, bo rząd tłumaczy, że nie ma pieniędzy. Gdyby zablokować całą gospodarkę to zbankrutowalibyśmy jako państwo bardzo szybko, dlatego też nie zamyka się przemysłu, a całe konsekwencje skupiają się na MŚP. Możemy się na to zgodzić tylko wtedy, kiedy będą pieniądze na pełne wsparcie, ale chyba nie jesteśmy tak bogatym państwem, żebyśmy mogli te rekompensaty płacić w nieskończoność.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama