O skuteczności wstawiennictwa franciszkanina o. Wenantego Katarzyńca byli przekonani już jego współbracia. W tym młodszy kolega – o. Maksymilian Kolbe, który powierzył mu rozwój „Rycerza Niepokalanej”. „Spojrzyj i zajmij się nim szczerze” – pisał.
Współbraci i wiernych ojciec Wenanty – dziś Czcigodny Sługa Boży – ujmował skromnością, ubóstwem, spokojem, uprzejmością oraz szacunkiem dla reguły i konstytucji zakonnych. „Nie silił się na rzeczy nadzwyczajne, ale zawsze miał świadomość, że wszystko może stać się «miłą Bogu ofiarą», jeśli jest pełnione z miłością i zaangażowaniem” – mówił w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” o. Andrzej Zając OFM Conv, dyrektor Instytutu Studiów Franciszkańskich.
Józef Katarzyniec urodził się 07 października 1889 roku we wsi Obydów niedaleko Lwowa. To właśnie do lwowskiego klasztoru zgłosił się w 1907 roku, prosząc o przyjęcie do do zakonu franciszkańskiego. Imię zakonne Wenanty otrzymał w sierpniu 1908 roku.
Studia filozoficzno-teologiczne odbywał w seminarium zakonnym w Krakowie. Tu działał w kółku kleryckim „Zelus Seraphicus”. W 1914 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Okazał się doskonałym kaznodzieją, dobrym spowiednikiem i świetnym wychowawcą dzieci. W sierpniu 1915 roku przełożeni odwołali go do Lwowa, gdzie o. Wenanty został magistrem kleryków nowicjuszy, a wkrótce i profesów. Przyjaźnił się z młodszym kolegą – o. Maksymilianem Kolbem.
„Jakoś mi Ojciec przypadł wtedy do serca i zdawało mi się, że obaj mamy jednakowe dążenia i porywy” – tak o. Wenanty pisał w 1919 roku do o. Maksymiliana. O. Wenanty dołączył do tworzonej przez o. Kolbego Milicji Niepokalanej i wspierał ideę „Rycerza Niepokalanej”.
Nie doczekał wydania pierwszego numeru. Zmarł w 1921 roku, ale wcześniej zapowiedział, że „po śmierci zrobi dużo dla Zakonu”. O tych słowach pamiętał o. Kolbe i gdy losy „Rycerz Niepokalanej” stały pod znakiem zapytania, powierzył je wstawiennictwu starszego współbrata. Ogłosił, że jeśli „Rycerz Niepokalanej” ukaże się w styczniu 1922 roku, będzie to zasługa o. Katarzyńca.
Udało się, stąd swoje wspomnienie o o. Wenantym, zamieszczone w pierwszym numerze RN, przyszły święty zakończył słowami: „Teraz, gdy już stoisz przed tronem Najwyższego i wstawiasz się za zbłąkanemi duszami, gdy słabość ciała nie stawia ci zapory w intensywnej pracy – spojrzyj! Oto bracia twoi urzeczywistniają twe gorące zamiary: pisemko, któregoś tak wyczekiwał, powstaje, aby dusze dla Niepokalanej zdobywać i przez Jej najczystsze ręce składać w miłością gorejącem Sercu Jezusa. Spojrzyj i zajmij się nim szczerze: wymódl pomyślny rozwój i bądź mu Patronem!”.
Pierwszym biografem o. Wenantego został zresztą młodszy brat o. Maksymiliana – o. Alfons Kolbe. Zebrał on m.in. świadectwa braci, którzy krótko po śmierci o. Katarzyńca doświadczali cudów za jego wstawiennictwem. Jeden z nich nadwyrężył się w czasie ciężkiej pracy i z powodu bólu nie mógł chodzić. Modlił się wtedy: „Ojcze Wenanty, tyle mi o tobie naopowiadali, że cię już uważam za świętego. Jeżeli jesteś naprawdę w Niebie, to proszę cię, wstaw się za mną!”. Następnego dnia wstał z łóżka i udał się na wspólne modlitwy.
O. Wenanty doskonale nadaje się na patrona codziennych obowiązków – w końcu to swoją skromną, codzienną pracą ujmował już sobie współczesnych. O. Andrzej Zając wspominał, że opowiedział o nim swojej młodszej siostrze (wtedy była w podstawówce). O. Wenanty szybko „sprawdził się” podczas klasówki. „Mnie zawsze załatwia miejsce parkingowe, o które w Krakowie nie jest łatwo” – żartował o. Zając. Na wstawiennictwo skromnego franciszkanina, który sam doświadczył biedy, wiele osób powołuje się też w sprawach finansowych.
Proces beatyfikacyjny o. Wenantego (do którego materiały zbierał już o. Maksymilian Kolbe) rozpoczął się w 1950 roku. W kwietniu 2016 r. Ojciec Święty podpisał dekret o heroiczności cnót franciszkanina. 31 marca 2021 roku – w setną rocznicę śmierci zakonnika – zainaugurowany zostanie Rok Ojca Wenantego.
Źródła: Gość Niedzielny, wenanty.pl