Współcześni kaznodzieje – prorocy czy celebryci?

„Jest taki typ kaznodziejstwa, który ma dzisiaj medialne wzięcie, a który w dłuższej perspektywie prowadzi raczej na manowce niż do ożywienia i pogłębienia wiary” – pisze w „Idziemy” o. Dariusz Kowalczyk SJ. W tekście „Nie tylko o Szustaku” tłumaczy, na czym polega niebezpieczeństwo.

Jak zauważa o. Kowalczyk, w przepowiadaniu Kościoła współistnieją różne formy – od tradycyjnych po „bardziej nowoczesne, a nawet szokujące”. „Tyle że samo szokowanie wcale nie jest szokujące. Wszak szokowali mocnymi słowami i gestami już starotestamentalni prorocy, szokował Jan Chrzciciel, szokowali święci, jak chociażby Franciszek z Asyżu. Szokowali jednak nie po to, by zdobyć popularność, ale by dotrzeć z Bożym przesłaniem” – zaznacza o. Kowalczyk. Dodaje, że największe niebezpieczeństwa kryją się w treści, a nie w formie.

„Jest taki typ kaznodziejstwa, który ma dzisiaj medialne wzięcie, a który w dłuższej perspektywie prowadzi raczej na manowce niż do ożywienia i pogłębienia wiary” – stwierdza jezuita i wymienia trzy jego cechy. Są to: „mruganie okiem do słuchaczy, że «ci biskupi i większość księży są beznadziejni», ironiczny dystans wobec tradycyjnej pobożności, kościelnych nakazów i zakazów w imię «autentycznego doświadczenia Boga», a w przypadku napięć pomiędzy nauczaniem katolickim i modnymi światowymi ideologiami stawanie, niekiedy trochę zakamuflowane, po stronie «świata»”.

Zaznacza, że Bóg potrafi docierać do ludzi, wykorzystując różne sytuacje – także „głęboko nudnych lub płytko błyskotliwych kaznodziejów”. Przestrzega jednak, że ktoś może „pomylić nawrócenie z drwiąco-przemądrzałym stosunkiem do hierarchii, która «nie rozwiązuje problemu pedofilii», popieraniem Strajku Kobiet w imię Kościoła «nieupolitycznionego» i «pokornego» oraz głosowaniem na katolika Szymona, który «uporządkuje» – cokolwiek miałoby to znaczyć – relacje między państwem i Kościołem”.

„Ożywienie wiary bywa też mylone z przyklepaniem, za pomocą odpowiedniego kaznodziejstwa, własnego sumienia. Takie bla, bla, że trzeba być sobą i podążać za swoim sercem, bo przecież Bóg nie chce, abyśmy byli nieszczęśliwi” – pisze o. Kowalczyk.

Podkreśla, że kaznodziejstwo jest i powinno być zróżnicowane i zachęca, by nie spieszyć się potępianiem takiego czy innego stylu głoszenia Ewangelii. „Poszukajmy spokojnie tego, co bardziej do nas przemawia. Nie zapominajmy jednak o przestrogach Jezusa i apostołów. «Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą» (Mt 24, 11) – przestrzega Mistrz z Nazaretu. «Odrzucaj światowe i babskie baśnie! Sam zaś ćwicz się w pobożności» (1 Tm 4, 7) – pisze św. Paweł do Tymoteusza. A zatem badajmy, kogo i dlaczego słuchamy i jakie owoce to w dłuższej perspektywie przynosi” – podsumowuje.

Źródło: „Idziemy”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama