Kiedy w 2016 roku rozpoczynał się proces ws. serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, kpt. Zbigniew Radłowski, były żołnierz AK, miał niespełna 92 lata. – Dopóki mnie Niemcy nie przeproszą, nigdzie się nie wybieram – mówił po wyroku sądu pierwszej instancji.
Urodzony w sierpniu 1924 roku kpt. Radłowski był w czasie wojny więźniem obozu Auschwitz, żołnierzem AK m.in. w Powstaniu Warszawskim. Po uwolnieniu z niemieckiego obozu jeńców został żołnierzem II Korpusu gen. Władysława Andersa. Po powrocie do kraju i osiedleniu się w Krakowie został w 1951 roku aresztowany przez komunistyczną bezpiekę, a następnie skazany na podstawie fałszywych oskarżeń o szpiegostwo na 12 lat więzienia.
W 2016 roku wraz ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej wytoczył proces producentom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” – telewizji ZDF i UFA Fiction. Podczas pierwszej rozprawy kpt. Radłowski wyraził oburzenie, że Niemcy chcą część swoich win za Holocaust przerzucić na Polaków. Zeznał m.in., że nie spotkał się z czynnymi wystąpieniami AK przeciw Żydom i nie słyszał również o takich przypadkach.
W grudniu 2018 roku, kiedy zapadł wyrok w sądzie pierwszej instancji, kpt. Zbigniew Radłowski wygłosił oświadczenie, na które zebrani na sali zareagowali oklaskami.
„Długo żyłem, wiele przeżyłem, ale żadne z moich dotychczasowych doświadczeń nie przygotowało mnie na tę sytuację – na konieczność walki o prawdę historyczną w sądach, kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej. Ta prawda o wydarzeniach, które były udziałem wielu milionów Polaków, wydawała nam się tak oczywista, że niemożliwa do podważenia. Zrobiłem, co mogłem dla Polski, dla moich poległych i umarłych już kolegów i koleżanek z Armii Krajowej" – powiedział kpt. Radłowski
"Teraz – tu – zwracam się przede wszystkim do wszystkich młodych Polaków: wszystko jest w waszych rękach i w waszych sercach. Róbcie, co możecie, żeby obronić prawdę, żebyście nie musieli wstydzić się i przepraszać za winy niepopełnione przez waszych ojców, dziadów czy pradziadów, żebyście nie musieli płacić za zbrodnie, których oni nie dokonali. Pamiętajcie, że macie wszelkie powody do dumy. Polacy to odważny i wspaniały naród, gotów iść innym z pomocą i zapłacić za to najwyższą cenę – cenę życia” – apelował.
W pierwszej instancji sąd nakazał producentom serialu przeprosiny oraz wypłatę zadośćuczynienia kpt. Zbigniewowi Radłowskiemu, a także pokrycie kosztów sądowych. Sąd apelacyjny utrzymał wyrok tylko w części dotyczącej przeprosin.
Źrodła: TVP Info, Gość Krakowski, Reduta Dobrego Imienia