Milczenie św. Józefa jest przejmujące. Józef nie może nikomu się zwierzyć. W tym przypadku nawet Maryi. Wszystko przyjmuje sam. Albo raczej sam na sam z Bogiem. Bóg jest dla niego jedynym oparciem, spełnienie Jego woli jedynym pewnym drogowskazem.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Autorzy Ewangelii nie poświęcają wiele miejsca na przedstawienie stanu uczuciowego bohaterów. To nie współczesne powieści psychologiczne. W Ewangeliach brak wewnętrznych monologów czy poruszających opisów rozterek i cierpień. Tym niemniej, choć powściągliwie, mówią przecież o emocjach: o radości, smutku, gniewie. Samego Pana Jezusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka widzimy gdy się cieszy, płacze lub boi.
O uczuciach Józefa w tych najbardziej dramatycznych momentach jego życia ewangelista nie pisze nic. W jego usta nie wkłada modlitwy czy słów skargi. Mateusz chce być rzetelnym kronikarzem, więc nie sięga po literackie chwyty, na przykład próbując wyrazić ból Józefa, wymyślając jego możliwy dialog wewnętrzny. Maryja prawdopodobnie nie przekazała nic o słowach swego męża, więc na kartach Ewangelii skrupulatnego Mateusza święty patriarcha milczy.
I właśnie to milczenie jest przejmujące. Józef nie może nikomu się zwierzyć. W tym przypadku – nawet Maryi, bo jest przekonany, że nie może na Nią zrzucać odpowiedzialności za niezmiernie trudną decyzję, którą musi podjąć. Wszystko przyjmuje sam. Albo raczej sam na sam z Bogiem. Bóg jest dla niego jedynym oparciem, spełnienie Jego woli jedynym pewnym drogowskazem.
Milczenie Józefa wskazuje na ważny aspekt jego życia wewnętrznego. Skupienie, które wymaga milczenia. Nie wiemy, czy był osobą z natury małomówną. To nie jest oczywiste. Osoby kontaktowe i mające łatwość mówienia mogą umieć się wyciszyć, zaś introwertyk może mieć problem, aby skupić się i słuchać, bo nieustannie rozmawia sam ze sobą. Józef umiał milczeć, aby słuchać głosu Boga.
Bóg objawił mu swą wolę we śnie, tak jak jego imiennikowi sprzed wieków, Józefowi egipskiemu. Żydzi, w odróżnieniu od sąsiednich narodów, mieli zdroworozsądkowe podejście do snów. „Poza wypadkiem, gdy Najwyższy przysyła sny jako nawiedzenie, nie przykładaj do nich serca!” (Syr 34,6). Święty Józef modlił się żarliwie i rozważał w rozmowie z Bogiem, co ma zrobić. Podjął decyzję na podstawie tego, co mógł wiedzieć. Ponieważ nie wiedział wszystkiego, więc decyzja była błędna. Ale jego postawa, jego pragnienie aby postąpić sprawiedliwie czyli zgodnie z Bożym prawem, była właściwa. I była owocem modlitwy. Święty Józef był gotów przyjąć zdumiewającą wolę Boga i Bóg mu ją objawia w sposób nadzwyczajny. Objawienie we śnie mogło mieć miejsce gdy dusza była doń przygotowana długą modlitwą. Według jednego ze współpracowników Mendelejewa, miał on znaleźć klucz do ułożenia swej tablicy pierwiastków we śnie, tyle że ów sen był poprzedzony latami badań i kilkoma pracowitymi nocami, które bezpośrednio poprzedziły odkrycie. Psychologowie mogą to pewno wyjaśnić w porządku naturalnym. Objawienie anioła miało charakter nadprzyrodzony, ale można dostrzec podobną zasadę.
W naszej modlitwie najważniejsze jest pragnienie słuchania głosu Boga. Ale nie oczekujmy nadzwyczajnych objawień, tak jak nie oczekiwał ich mąż Maryi. W obecności Bożej szukajmy najlepszych rozwiązań, pragnąc aby odpowiadały one Jego woli. Jeśli będzie trzeba, On da nam znak, aby skorygować nasze myśli i dążenia. Rzadko zrobi to w sposób nadzwyczajny, częściej poprzez rozmowę z kierownikiem duchowym lub inną osobą godną zaufania, lekturą dobrej książki, może jakimś zdarzeniem z życia, które w innym wypadku było bez znaczenia. Uczmy się od Józefa słuchania i odpowiadania na głos Boga.