Pismo Święte uczy nas, że wiara rodzi się ze słuchania. Jednak dzisiejsza lektura Ewangelii daje nam życiodajną przestrogę: „uważajcie, jak słuchacie”. Czyżby więc samo słuchanie nie wystarczyło, aby posiąść łaskę i dar wiary?
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Temat: Nie wystarczy słuchać
Pismo Święte uczy nas, że wiara rodzi się ze słuchania. Jednak dzisiejsza lektura Ewangelii daje nam życiodajną przestrogę: „uważajcie, jak słuchacie”. Czyżby więc samo słuchanie nie wystarczyło, aby posiąść łaskę i dar wiary? Jeśli odwołamy się do wcześniejszych słów Zbawiciela, zrozumiemy, jaka jest różnica pomiędzy głoszeniem Słowa a „ukrywaniem go pod korcem”, pomiędzy słuchaniem go a słuchaniem i wypełnianiem.
Jezus zwiastuje światu orędzie Ewangelii, która jest Dobrą Nowiną o Królestwie Bożym. Świat tymczasem ma swoich władców i w konfrontacji z wymaganiami Ewangelii gotów jest zażądać ukrzyżowania Jezusa przy jednoczesnym zadeklarowaniu poddaństwa „Cezarowi”, poza którym nie ma innego króla. Świat bowiem prowadzony przez Ojca Kłamstwa ukazuje człowiekowi ścieżkę, która wiedzie na skróty. Szlak, na którym nie ma wymagań, drogę, która jest szeroka i przestronna, ale niestety wiedzie do zguby.
Jezus tymczasem przychodzi jako jeden z nas. Daje nam swoją przyjaźń za cenę pełnienia przykazań, pośród których największe jest przykazanie bezgranicznej miłości Boga i miłość bliźniego posunięta aż do miłości nieprzyjaciół. Jeśli słuchamy Jego nauki i zachowujemy ją w swoich sercach, jesteśmy już obdarowani, przeznaczeni do tego, aby wierząc, iść drogą wyznaczoną przez Zbawiciela i jednocześnie być solą ziemi i światłem świata dla innych.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Niestety, świat, który ma swoich władców, postępujących w sposób przewrotny i obłudny stara się zmarginalizować orędzie Ewangelii, a samego Zbawiciela ukazać jako kogoś, kto z całą pewnością podpisałby się pod postulatami przewrotnych głosicieli antyewangelii. Cóż zatem dzieje się na naszych oczach, a my, jak za dni Pana, choć patrzymy, to nie widzimy? O czym co dnia donoszą nam wszystkie serwisy informacyjne, a my jak lud o zatwardziałych sercach chowamy pod korcem światło Ewangelii, pokornie zdejmujemy krzyże i usuwamy znaki naszej wiary z przestrzeni publicznej, aby przypadkiem nie zmąciły tzw. świętego spokoju tych, którzy jak ongiś zbuntowane anioły wypowiedzieli posłuszeństwo Panu Nieba i Ziemi? Czyż Ewangelia nie powinna właśnie zmuszać do refleksji? Czyż krzyż zarówno ten przydrożny, jak i wiszący w szkole czy urzędzie nie powinien być czymś więcej niż tylko znakiem zanikającej kultury? Jeśli damy sobie wmówić, że wiara w Zbawiciela i Jego Orędzie są jedynie pieśnią przeszłości, już przegraliśmy nasze życie. Będziemy żyli jak ci, którzy tylko w doczesności nadzieję złożyli w Panu…
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy mam odwagę być znakiem sprzeciwu w świecie?