13 maja mija 40 lat od zamachu na Jana Pawła II. Jak mówi dr Andrzej Grajewski, nie odnaleziono żadnego dokumentu, który można określić jako plan zabicia papieża. Jest natomiast wiele dowodów, że jego pontyfikat był bardzo niewygodny dla Związku Sowieckiego.
W wywiadzie dla Teologii Politycznej powiedział o śledztwie ws. zamachu na Jana Pawła II. Jak zaznaczył, nie ma dokumentów, które dowodzą, kto ten zamach zaplanował.
„Wszystkie dokumenty, którymi dysponujemy, dotyczą albo samego przebiegu zamachu i zostały sporządzone podczas śledztwa i procesu, albo w trakcie operacji dezinformacyjnych. Nie mamy żadnego dokumentu, który można określić jako plan operacyjny zabicia papieża. Czy on istnieje? Tego oczywiście nie wiem. Sądzę jednak, że operacja tak precyzyjnie przygotowywana przez dwa lata w tak szerokich kręgach musiała być dobrze opracowana. Czy kiedyś taki dokument ujrzy światło dzienne? Trudno powiedzieć. Być może został zniszczony” – tłumaczył.
Zapytany, czy są dowody sowieckiej inspiracji zamachu, odpowiedział:
„Niestety nie. Jest oczywiste, że Bułgarzy nie mieli żadnego własnego interesu, żeby brać udział w zamachu na papieża i byli tylko jego podwykonawcami. Śledztwo IPN-u kończy się konkluzją, że poza Bułgarami, których udział jest udowodniony ponad wszelką wątpliwość, pozostaje otwarte pytanie, czy mogli oni podejmować takie działania bez zewnętrznych inspiracji. Prokurator Skwara w swoim uzasadnieniu napisał: «Przesądzenie udziału funkcjonariuszy państwa bułgarskiego w zamachu na papieża rodzi pytanie: czy tego typu decyzja mogła zostać podjęta przez bułgarski wywiad lub bułgarskie władze polityczne samodzielnie, bez udziału władz Związku Radzieckiego? Logiczne rozumowanie oparte o znajomość zasad funkcjonowania państw w ramach Bloku Wschodniego wskazuje na to, że nie. Jednak w toku niniejszego śledztwa nie udało się tego bezspornie dowieść»”.
Zaznaczył, że można jednak znaleźć dowody wskazujące na to, że pontyfikat Jana Pawła II zagrażał podstawowym interesom sowieckim. Są one m.in. w dokumentach z operacji prowadzonej przez KGB pod kryptonimem „Kapella”. Co w nich jest? Jak tłumaczył dr Grajewski:
„Pokazują one, że już w czerwcu 1979 roku Moskwa zleciła litewskim strukturom KGB prowadzenie szeroko zakrojonych działań operacyjnych przeciw Watykanowi. Nie ma tam mowy o zamachu, natomiast te dokumenty świadczą niezbicie, że pontyfikat Jana Pawła II był ogromnym zagrożeniem politycznym dla Związku Sowieckiego. Podobne dokumenty znalazłem niedawno w Kijowie w Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. KGB Ukrainy reagowało na wybór Jana Pawła II jeszcze mocniej niż Wilno czy Moskwa. Zauważono bowiem, że pontyfikat Jana Pawła II radykalnie ożywia Kościół greckokatolicki, który od 1946 roku był w podziemiu. Tok rozumowania «czekistów» z Kijowa był następujący: jeśli pozwoli się grekokatolikom wyjść z podziemia, to kolejne ich żądania będą dotyczyły już suwerenności i własnego państwa. To jest wprost artykułowane w raportach, które pisał szef KGB Ukrainy, gen. Fedorczuk. Te dokumenty pokazują, że Związek Sowiecki miał wiele powodów, aby ten pontyfikat zakończyć jak najszybciej”.
Powiedział, że Moskwa zaczęła sobie uświadamiać skalę zagrożenia po pierwszej pielgrzymce papieża do Polski. Była ona ważna dla całego Bloku Wschodniego. Jan Paweł II podkreślał, że „chce być rzecznikiem wolności religijnej dla narodów na Wschodzie”.
„Na Kremlu zostało to bardzo trafnie odczytane. W listopadzie 1979 r. sowieckie kierownictwo przekazuje KGB rozkaz wykorzystania wszystkich dostępnych możliwości, by zapobiec nowemu kierunkowi w polityce, zapoczątkowanemu przez polskiego papieża, a w razie konieczności – sięgnąć po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację. Wkrótce Ağca ucieka z więzienia i pisze w listopadzie 1979 r. niezwykły list, opublikowany w dzienniku «Milliyet». Ogłasza w nim, że zabije papieża, gdy przyjedzie do Turcji. Wydaje się to kompletnie niewiarygodne, by człowiek, który właśnie uciekł z najpilniej strzeżonego więzienia w Turcji, gdzie odbywał karę za zabicie redaktora naczelnego tego dziennika, nagle uznał za stosowne napisać do nich list w sprawie papieża. Tym bardziej, że jest wówczas człowiekiem areligijnym. Nie był i nie uważał się za wierzącego muzułmanina. Wszelkie spekulacje o jego domniemanych islamskich mocodawcach uważam za kolejny etap akcji dezinformacyjnej. Sądzę, że ten list był jej początkiem” – tłumaczył Grajewski.
Źródło: Teologia Polityczna