„Jeśli zatem ktoś drwi, że ci, którzy chodzą do kościoła, wcale nie są tacy dobrzy i uczciwi, trzeba odpowiedzieć, że do kościoła chodzimy nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że jesteśmy słabi i grzeszni i potrzebujemy Bożego miłosierdzia” – pisze ks. Dariusz Kowalczyk.
W felietonie dla tygodnika „Idziemy” zwraca uwagę, że niektórzy uważają, że wiara nie jest ważna. Według nich liczy się tylko to, żeby być dobrym człowiekiem.
„Niektórzy z przekąsem zauważają, że ktoś nie chodzi do kościoła, ale jest dobrym człowiekiem, a ktoś inny chodzi, a jest bardzo niesympatyczny. A zatem – konkludują triumfująco – wiara i praktyki religijne nie mają wielkiego znaczenia. Bo wierzący wcale nie muszą być lepszymi ludźmi niż niewierzący” – pisze ks. Kowalczyk.
Takie podejście nazywa „religią dobrego człowieka” i zauważa, że nawet chrześcijanie mu ulegają. Postrzegają Jezusa jako głównie „najlepszego z ludzi”, a jego naukę sprowadzają do wskazówek, jak być dobrym człowiekiem. Rolą chrześcijan jest więc budowanie braterstwa i pokoju na świecie. Ks. Kowalczyk podkreśla jednak, że chociaż Ewangelia zachęca do tego, żeby być dobrym człowiekiem, nie jest to istota wiary w Jezusa. Świadczą o tym słowa samego Jezusa.
„Po pierwsze, Jezus stwierdza: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników» (Mk 2, 17). Po drugie, czytamy: «beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15, 5). A po trzecie, Ewangelia na różne sposoby mówi nam, że ten będzie zbawiony, kto uwierzy (zob. Mk 16, 16). A zatem Jezus przyszedł nie do dobrych ludzi, ale do grzeszników potrzebujących przebaczenia, odkupienia i uświęcenia. Nikt, nawet najporządniejszy człowiek, nie może zbawić się sam, pełniąc dobre uczynki. Tym, co otwiera nam bramy zbawienia, nie jest wiara we własną dobroć, ale wiara w jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Dlatego Jezus domaga się wiary: «Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!» (J 14, 1). Po czym obiecuje apostołom, że gdy odejdzie, przygotuje nam miejsce w domu Ojca (zob. J 14, 3)” – tłumaczy profesor.
„Jeśli zatem ktoś drwi, że ci, którzy chodzą do kościoła, wcale nie są tacy dobrzy i uczciwi, trzeba odpowiedzieć, że do kościoła chodzimy nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że jesteśmy słabi i grzeszni i potrzebujemy Bożego miłosierdzia”.
Kościół jest miejscem budowania relacji z Bogiem i zaufania do Niego.
„Bóg czeka, abyśmy, dobrzy czy źli, zwrócili się ku Niemu z ufnością. To jest główne przesłanie siostry Faustyny: «Jezu, ufam Tobie». I w ten sposób będziemy dobrymi ludźmi na wieki, dobrymi dobrocią Boga”.
Bycie dobrym człowiekiem jest więc ważne, ale niewystarczające. Człowiek musi budować relację z Bogiem i przyjąć Jezusa jako Zbawiciela. Jak pisze ks. Jan Frąckowiak w książce „Wiara. Podręczny przewodnik”, którą przywołuje ks. Kowalczyk:
„Wiara nie polega na byciu dobrym człowiekiem. Jeśli będę dobrym człowiekiem, to znaczy po prostu, że… będę dobrym człowiekiem. Tyle i nic więcej. Jednak wcale nie oznacza to, że będę miał coś wspólnego z wiarą”.
Źródło: „Idziemy”