Czy chrześcijanin może nosić tatuaże?

W ciągu ostatnich kilku dni co najmniej trzy chrześcijańskie media w kilku krajach postawiły pytanie: czy chrześcijanom wolno nosić tatuaż? A może lepiej byłoby zapytać nie „czy wolno”, ale „czy powinni”?

Czy tatuowanie swojego ciała jest grzechem? Takie pytanie pojawiło się w sobotę we francuskim czasopiśmie Famille Chretienne. Kiedyś tatuaże kojarzyły się z pewnymi subkulturami: więźniami, harleyowcami czy marynarzami. Dziś jednak stały się czymś powszechnym, niezależnym od płci i wieku.

Jednak historia tatuaży nie jest zbyt chlubna, jak wskazuje francuskie czasopismo. Od czasów antycznych tatuowane było bydło i niewolnicy – celem była identyfikacja i przypisanie do konkretnego właściciela. W starożytnym Egipcie kobiety nosiły tatuaże, które były symbolami erotycznymi dedykowanymi dla bóstw związanych z płodnością. Tatuaże musieli także nosić skazańcy. W wielu religiach pogańskich różne rodzaje tatuaży i skaryfikacji wiązały się z kultem i przynależnością do danej grupy religijno-etnicznej. W niektórych przypadkach tatuaże były wyrazem buntu i zerwania z dotychczasowym środowiskiem.

Możliwą motywacją dla noszenia tatuaży jest też próba zewnętrznego wyrażenia swoich poglądów lub wartości. Przykładem może być chrześcijanin, który na swym ciele tatuuje znak krzyża. W przypadku niektórych grup chrześcijańskich, będących mniejszością wyznaniową w swoim kraju – jak na przykład w Egipcie, taka forma zewnętrznego wyrazu jest oznaką wiary. Czy jednak podobną rolę może pełnić w krajach, w których chrześcijaństwo jest od dawna zakorzenione i stanowi integralną część danej kultury?

To dobre pytanie. Zamiast przyjmować perspektywę legalistyczną: „czy wolno?”, może lepiej zastanowić się nad tym „czy należy?” Jaka jest motywacja i cel noszenia tatuaży? Czy nie jest to po prostu podążanie za modą? Czy nie ma lepszych i skuteczniejszych sposobów manifestowania swoich przekonań? Czy wartość estetyczna tatuażu jest wyższa od innych elementów, którymi możemy przyozdobić swoje ciało lub ubiór?

Kontekst kulturowy

Szwajcarskie medium Livenet zauważa, że w różnych kontekstach kulturowych i historycznych zdarzało się, iż chrześcijanie wykonywali sobie tatuaże. Tak było na przykład w Bośni, gdzie kobiety nosiły wytatuowane symbole chrześcijańskie, aby uniemożliwić im przejście na islam. Niektórzy pielgrzymi podróżujący do Jerozolimy tatuowali na swym ciele chrześcijańskie symbole. Był to dowód na odbycie pielgrzymki, a także sposób identyfikacji i ochrony przed obcymi. Warto jednak zauważyć, że tego typu oznaczanie swojego ciała miało miejsce w czasach, gdy nie istniały paszporty, dowody osobiste ani media społecznościowe

Potrzeba podkreślenia swojej indywidualności

Na istotny aspekt obecnej mody na tatuaże zwraca uwagę profesor filozofii Marc J. de Vries w felietonie zamieszczonym w holenderskim dzienniku Reformatorisch Dagblad. Powołując się na badanie, w którym zadano wytatuowanym osobom pytanie o ich motywację, wskazuje, że jest nią przede wszystkim pragnienie zwrócenia na siebie uwagi i zyskania uznania wśród innych. Jest to więc próba podkreślenia swojej indywidualności, wyróżnienia się. Paradoksalnie – gdy w ten sposób usiłuje się wyróżnić wiele osób, cały walor indywidualności znika.

Przeciwnicy noszenia tatuaży przez chrześcijan nieraz powołują się na Księgę Kapłańską 19, w której czytamy, że nie wolno tatuować się dla zmarłych – co jest nawiązaniem do zwyczajów kultur etnicznych obcych ówczesnym Izraelitom. Innym tekstem, który wymieniają, jest 1 Kor 6, w którym ciało wierzącego nazwane jest świątynią Ducha Świętego. Świątynia jest miejscem szczególnym, wymagającym szacunku. Tak jak w przypadku budowli sakralnej wymagana jest wysoka estetyka i zgodność z obowiązującymi kanonami, tak też w odniesieniu do własnego ciała nie mamy pełnej dowolności, co możemy z nim czynić.

Zdaniem de Vriesa zasadniczy problem z tatuażami to nie tyle niezgodność z jednym czy drugim fragmentem Biblii, ale raczej to, że są one wyrazem ducha obecnych czasów, ducha indywidualizmu. Pragnienie podkreślania swojej indywidualności niekoniecznie zgodne jest ze zdrowym duchem chrześcijańskim – jest raczej podążaniem za duchem światowości. Może być pewną formą pielęgnowania swojego „ego”, subtelną odmianą pychy.

Nie ma oczywistej odpowiedzi

Artykuły zamieszczone ostatnio w kilku chrześcijańskich mediach wskazują, że nie ma jednomyślności co do praktyki tatuowania swojego ciała wśród chrześcijan. Biblijne zakazy odczytywać należy we właściwym kontekście historycznym i kulturowym. Ale i praktyka tatuowania swojego ciała przez niektórych chrześcijan również powinna być odczytywana we właściwym kontekście. Czym innym jest prosty krzyż wytatuowany na ciele bośniackiej czy egipskiej chrześcijanki, mający wyrażać jej przynależność do Chrystusa w kulturze zdominowanej przez islam, czym innym esy-floresy z ozdobnymi elementami chrześcijańskimi na ramieniu współczesnego Europejczyka.

Wątpliwy jest także argument, że wytatuowane na ciele chrześcijańskie symbole będą świadectwem naszej wiary. Tym, czym chrześcijanie od starożytności wyróżniali się wśród pogan, był ich styl życia i świadectwo słowa. Warto więc większą uwagę zwrócić na swoje wnętrze, niż na zewnętrzne formy wyrazu, biorąc sobie za motto słowa z listu św. Piotra: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1P 3, 15).

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama