Kard. Kazimierz Nycz:  Prymas Wyszyński był człowiekiem wielkiej miłości i poświęcenia

Bł. kard. Stefan Wyszyński zapisał się w sercach rodaków jako wyjątkowy człowiek – napisał kard. Kazimierz Nycz w związku z polską premierą filmu „Będziesz miłował” wyprodukowanego przez Fundację Opoka.

W 2021 roku w Warszawie przeżywaliśmy podniosłą i radosną uroczystość – beatyfikację wielkiego Polaka i pasterza Kościoła — kard, Stefana Wyszyńskiego, człowieka, który do końca zaufał Bogu i Matce Najświętszej, i który tego zaufania uczy nas całym swoim życiem. Błogosławiony Kardynał Stefan Wyszyński zapisał się w sercach rodaków jako wyjątkowy człowiek, kapłan, biskup oraz kardynał. Nie bez znaczenia jest fakt, że jest nazywany w naszym kraju Prymasem Tysiąclecia. 

Przyszły Prymas urodził się w Zuzeli 3 sierpnia 1901 r., kiedy Polska była jeszcze pod zaborami. Rodzice uczyli go miłości do Kościoła i Ojczyzny, szacunku do drugiego człowieka i poszanowania dla pracy ludzkiej. 3 sierpnia 1924 r. otrzymał święcenia kapłańskie we Włocławku, zaś 4 marca 1946 r. Pius XII mianował go biskupem lubelskim. 12 listopada 1948 r. został arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, Prymasem Polski, a w 1953 r. otrzymał godność kardynalską. Przez swoją posługę Kościołowi kard. Stefan Wyszyński dał się poznać jako wybitny duszpasterz, zatroskany nie tylko o sprawy wiary, lecz także o kraj i wszystkich jego obywateli, również rodaków żyjących poza jego granicami. 

Po słynnym memoriale Episkopatu Polski i zawartych w nim słowach Non possumus, wskazujących, że kompromisu ze złem nie będzie, 25 września 1953 r. Prymas został aresztowany i przewieziony do Rywałdu, a następnie do Stoczka Warmińskiego, później zaś do Prudnika i Komańczy. Czas więzienia i odosobnienia — przez teksty, które wówczas napisał — odsłaniają głębię duchowej sylwetki kard. Wyszyńskiego. Mając świadomość wyrządzonego mu zła, i zła, jakie spotkało Kościół przez fakt jego uwięzienia, ani przez chwilę nie przestał wierzyć w Boże prowadzenie. Był całkowicie zjednoczony z Bogiem, z Niego czerpał siłę i moc, aby potem dawać ją innym. Ten zwykły człowiek był niezwykły swoją wiarą, swoim zaufaniem Bogu i Maryi. Trzy lata zamknięcia i odsunięcia od powierzonej mu przez Boga misji traktował jako Jego szczególny dar — przygotowanie na późniejszą służbę Kościołowi i Polsce. Dzięki więziennym zapiskom poznaliśmy wielkiego Prymasa jako nauczyciela, ale przede wszystkim jako pokornego świadka, który swoją moc czerpie z Eucharystii. Eucharystia rodzi nowy rodzaj ludzki — napisał. „Ona pozwala zapomnieć o sobie, aby żyć tylko dla Tego, który nie przyszedł, aby potępić, ale aby zbawić Eucharystia sprawia, że człowiek przestaje się lękać o siebie”. Dlatego było możliwe, że wszystkim, którzy go skrzywdzili, z serca wybaczył, nawet swoim przeciwnikom. W Stoczku 24 grudnia 1953 r. zanotował: „Listu na święta od ojca nie otrzymałem, choć trudno mi sobie wyobrazić, by paczka była wręczona bez listu. Ale tę chęć okazania mi swej przewagi wybaczam swoim opiekunom. Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”.

Jego powrót z więzienia w Komańczy i rozważne, pozbawione triumfalizmu zachowanie pozwoliły krajowi uniknąć rozlewu krwi, a kardynał, tak jak przed więzieniem, podjął rozmowy z rządem. Ta postawa, z jednej strony sprzeciwu wobec zła, a z drugiej zachowania ładu społecznego, była obecna w życiu i nauczaniu Prymasa do końca jego posługi. Idzie tu o ostateczny prymat osoby ludzkiej w życiu społecznym — stwierdził. Dopiero z tego wyrasta twórcza funkcja oraz rola społeczna rodziny, która jest podstawowym miejscem życia i spełnienia się człowieka jako osoby. Stefan Wyszyński w swoim nauczaniu rodzinę ukazywał jako podstawową i naturalną wspólnotę. Jej rola w wychowaniu religijnym i obywatelskim jest najważniejsza.

Troska o dobro wspólne, o dobro rodziny jest podstawowym obowiązkiem państwa. Pytał Prymas: Co to znaczy „bonum reipublicae”? I odpowiadał: „To znaczy dobro obywateli, dobro każdego człowieka w Ojczyźnie, narodzie, państwie. (...) Chcąc dobrze służyć Ojczyźnie, trzeba zwalczać w sobie szkodliwego ducha interesu, a wykształcić w sobie wrażliwość na dobro wspólne, jedynie słuszne i społecznie korzystne”. 

Wzrost autorytetu Prymasa najbardziej dał się zauważyć w czasie kryzysów społecznych, które przyszło przeżywać Polakom w powojennej historii Polski. Jak bardzo ważne było działanie Prymasa na płaszczyźnie społecznej w tych czasach świadczy fakt, że gdy ksiądz Prymas skończył 75 lat i złożył na ręce Ojca Świętego przepisaną prawem rezygnację ze swych funkcji kościelnych, ówczesne władze państwowe prosiły Stolicę Apostolską, aby jej nie przyjmowała ze względu na dobro kraju. 

Prymas Tysiąclecia jest postacią wielką i wielowymiarową. Najpierw ksiądz, biskup lubelski, arcybiskup gnieźnieński i warszawski, a następnie Prymas Polski. Bez wątpienia był najbardziej znaczącym przywódcą i pasterzem Kościoła w Polsce w XX wieku. Zasłynął przede wszystkim zdecydowaną obroną Chrystusowego Kościoła przed zalewem komunizmu w Polsce i Europie środkowo-wschodniej. Niewątpliwie był człowiekiem wielkiej miłości i poświęcenia, które kierowało nim ku Kościołowi, ku Matce Najświętszej, ku Polsce, ku każdemu człowiekowi, o którego godność i wolność zabiegał, także ku nieprzyjaciołom. Nade wszystko był świętym, co zostało uznane przez Kościół. Takiego patrona potrzeba nam na współczesne czasy Kościoła, Ojczyzny i świata.

W Archidiecezji Warszawskiej każdego 28. dnia miesiąca spotykamy się w Archikatedrze Warszawskiej, gdzie jest grób błogosławionego, na Mszy świętej, modlitwie i wykładzie. Dziękując Bogu za dar osoby błogosławionego Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego, bardzo serdecznie zapraszam do Warszawy, do Archikatedry Warszawskiej, aby przy jego relikwiach zawierzać Bogu swoje sprawy osobiste i społeczne, a także sprawy Kościoła.

Kardynał Kazimierz Nycz
Arcybiskup Metropolita Warszawski

Kard. Kazimierz Nycz:  Prymas Wyszyński był człowiekiem wielkiej miłości i poświęcenia

« 1 »

reklama

reklama

reklama