Jeszcze wczoraj wieczorem w międzynarodowym gronie, także osób z Ukrainy, modliliśmy się o pokój, wierząc, że najgorsze się nie wydarzy. Dziś rano wiemy, że przed nami nowe zadania i niesłabnąca potrzeba niesienia konkretnej pomocy mieszkańcom Ukrainy - mówi w rozmowie z KAI ks. Leszek Kryża TChr, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie KEP.
- Jeszcze wczoraj wieczorem w międzynarodowym gronie, także osób z Ukrainy, modliliśmy się o pokój, wierząc, że najgorsze się nie wydarzy. Było nas ponad 60 osób, także mieszkańców wschodniej Ukrainy, m.in. z okolic Donbasu - ci, którzy wojnę widzieli, którzy przed nią uciekali. Docierały także informacje o osobach, które łączyły się w modlitwie, np. w Kazachstanie. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że najgorsze się nie wydarzy - mówi ks. Leszek Kryża TChr, nawiązując do modlitwy różańcowej, zorganizowanej online wraz z członkami Wolontariatu Syberyjskiego. Jak podkreśla, nocny atak rosyjski na Ukrainę mobilizuje do szukania konkretnych sposobów wspierania mieszkańców Ukrainy.
- Od rana dostaję wiadomości z prośbą o konkretne przejawy solidarności i pamięci o tych ludziach. I ta solidarność i pamięć są pierwszą rzeczą, której nie może na zabraknąć - mówi dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. Wyjaśniając, w jaki sposób można konkretnie włączyć się w pomoc na Ukrainie mówi o bieżących potrzebach - Już teraz rozpoczynają się wewnętrzne ruchy ludności. Mierzą się z nimi parafie w Charkowie, Dniepro, Odessie. Kościół pomaga tam od dawna, a teraz szykuje się na pomoc kolejnym grupom. Musimy zatroszczyć się o to, aby punkty pomocy, które działają tam lokalnie mogły jak najsprawniej nieść pomoc. Poza tym, na Wschodzie są też domy, które szczególnie troszczą się o potrzebujących: domy dziecka, samotnej matki, seniora, itp. O nich także musimy pamiętać! I choć transport pomocy materialnej jest obecnie niemożliwy lub bardzo utrudniony, to wciąż można jeszcze przesyłać fundusze, które są ogromnie potrzebne. Dlatego każda złotówka się liczy.
Oprócz pomocy na Ukrainie, ks. Kryża mówi też o potrzebie przyjęcia tych mieszkańców Ukrainy, którzy będą chcieli szukać schronienia w Polsce, wśród nich także Ukraińców posiadających polskie korzenie. - Atak na Ukrainę wzywa nas do nieustawania w modlitwie i działaniu - podsumowuje chrystusowiec.
azr (KAI) / Warszawa