„Do każdego normalnego domu wchodzi się na pewnych określonych zasadach, w przeciwnym razie wchodzący może zostać uznany za intruza lub złodzieja, tak samo do Kościoła może wejść ten, kto spełnia pewne warunki” – pisze ks. Dariusz Kowalczyk SJ.
W tekście na łamach tygodnika „Idziemy” przywołuje on słowa holenderskiego biskupa Roberta Mutsaertsa, który powiedział, że obecny synod „daje do ręki megafon opiniom nieeklezjalnym. To, co roboczy dokument („Rozszerz przestrzeń twego namiotu”) zdaje się proponować, polega na skompilowaniu listy skarg, by potem je dyskutować. Ale misja Kościoła jest inna. Nie chodzi o pochylanie się nad wszystkimi opiniami, by potem znaleźć jakieś porozumienie. Jezus polecił nam co innego: głosić prawdę”.
Zdaniem biskupa, „proces synodalny przypomina socjologiczny eksperyment, który ma niewiele wspólnego z Duchem Świętym”. Jak zauważa przywołany przez ks. Kowalczyka hierarcha, wśród protagonistów synodu jest wielu obrońców związków homoseksualnych czy aborcji.
Tytuł dokumentu roboczego synodu, jak pisze ks. Kowalczyk, zawiera wskazanie, że
Kościół „powinien być bardziej otwarty i dialogujący, aby wszyscy mogli odnaleźć się w Kościele jak w domu, bo przecież Kościół powinien być domem”.
„Tyle że jak do każdego normalnego domu wchodzi się na pewnych określonych zasadach, w przeciwnym razie wchodzący może zostać uznany za intruza lub złodzieja, tak samo do Kościoła może wejść ten, kto spełnia pewne warunki. Nie może być tak, że ludzie, którzy w gruncie rzeczy nie podzielają wiary wyrażonej w Ewangelii, Tradycji i Magisterium Kościoła, trąbią bez przerwy, jak to trzeba Kościół zreformować, a wierzący mają tego ze czcią słuchać” – stwierdza autor.
„Powtarza się jak mantrę, że mamy słuchać. Pojawia się jednak pytanie, kogo mamy słuchać. Wszystkich? Jeśli tak, to oznacza to wkładanie megafonów do ręki także ludziom, których poglądy i cele są bardzo dalekie od misji Kościoła” – zwraca uwagę ks. Kowalczyk.
Jezus wysyłając uczniów mówi: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przekazałem”.
„A Jezus z całą pewnością nie przekazał nam np. ideologii gender/LGBT, którą teraz próbuje się przemycać do Kościoła” – pisze jezuita.
„Otwartość Kościoła nie oznacza rozcieńczania katolickiej tożsamości, by płynąć z głównym, liberalno-lewicowym nurtem świata Zachodu. Otwartość to głoszenie Chrystusowej Ewangelii wszystkim narodom «w porę i nie w porę». A jeśli ktoś się oburza, bo nauczanie Kościoła mu się nie podoba, to niekoniecznie znaczy, że mamy go przepraszać i obiecywać, że zmienimy owo nauczanie tak, by mu się podobało” – dodaje.
Źródło: „Idziemy”