Z jednej strony czują się wyjątkowi jak płatek śniegu, chcą osiągnąć wiele, a z drugiej są tak wrażliwi, że niektórzy z nich nawet płaczą na rozmowach kwalifikacyjnych. Dlaczego pokolenie płatków śniegu ma aż takie trudności w pracy? Czemu tak trudno jest im odnaleźć się w życiu?
Płatkiem śniegu nazywa się, głównie w publicystyce społecznej, przedstawiciela generacji Z, niezaradnego życiowo i nadwrażliwego, a jednocześnie przekonanego o swojej wyjątkowości. Pokolenie płatków śniegu to osoby urodzone w drugiej połowie lat 90-tych XX wieku i na początku XXI wieku. Śnieżynki to pokolenie, które weszło w dorosłe życie po 2010 roku. Kłopot w tym, że wielu z nich nie potrafi sobie w tym dorosłym życiu dobrze radzić. Dlaczego tak się dzieje?
Śnieżynki od wczesnego dzieciństwa były przez rodziców otaczane opieką krok w krok. Ten model wychowania nazywa się zwykle „wychowaniem pod kloszem”. Takie osoby mają problemy z samodzielnością. Nie zostały nauczone tego, jak sobie radzić na własną rękę. Nie zostały nauczone... życia w społeczeństwie. Często bowiem wyręczani byli przez rodziców, których nazywa się „rodzicami helikopterami”. Tacy rodzice przekładają potrzeby dzieci nad wszystko inne. Są nadmiernie troskliwi, boją się o każdy krok swojego dziecka i wyręczają je w obowiązkach. To nie uczy prawdziwego życia. Kiedy takie dzieci dorosną, mają potem trudność, aby wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, zadania.
Śnieżynki to ludzie, którzy z jednej strony czują się wyjątkowi (jak płatek śniegu właśnie), chcą osiągnąć wiele, a z drugiej są tak wrażliwi, że niektórzy z nich nawet płaczą na rozmowach kwalifikacyjnych. Mają trudność z przyjmowaniem krytyki. Czasem przedstawiają imponujące CV, które jednak nie pokrywa się z rzeczywistością. Niektórzy z nich nie potrafią długo wytrzymać w pracy i sami się zwalniają, zanim jeszcze zrobi to szef. Na portalu aleteia.org, pani Katarzyna, która jest szefową HR w warszawskim oddziale amerykańskiej korporacji, podzieliła się swoim doświadczeniem. „Rozmowy rekrutacyjne to czasem gotowy scenariusz na tragikomedię. Kandydaci często mają imponujące wykształcenie, rozmaite kursy i nagrody dla młodych wilków (fakt, że wymagania firmy są spore – podobnie jak oferowane zarobki). Jednak z drugiej strony zachowują się jak gwiazdy światowej finansjery, żeby po chwili np. rozpłakać się albo wstać w połowie zdania i wyjść” – czytamy. Pani Katarzyna zajmuje się HR-em już dwadzieścia lat i wcześniej nie spotykała się z takimi postawami jak teraz. Bywa, że niektórzy dostają się na rozmowę o pracę... ale nie potrafią się na niej pojawić. Boją się?
I nie ma co się śmiać ze śnieżynek. To po prostu smutne. Wyrosło nam pokolenie indywidualistów, przekonanych o swojej wyższości, wyjątkowości, unikalności, skoncentrowane na swoich własnych potrzebach, które bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi, zestresować. Pokolenie, które jest bardzo roszczeniowe. Niestety, śnieżynki częściej mają problemy psychiczne, bo nie potrafią sobie poradzić z otaczającą je rzeczywistością. Jeśli coś nie idzie po ich myśli, rodzi się dramat.
Czy tylko „rodzice helikoptery" są odpowiedzialni za wychowanie takich osób? Nie, nie tylko. Dużą rolę odgrywają w tym także social media. Tam wszystko ma być idealne, piękne. Nałożony jest filtr... Trudno przez to patrzeć trzeźwym okiem na rzeczywistość. A trzeba! Jak więc uchronić dzieci przed tym, aby nie stały się takimi płatkami, które jak dorosną, szybko roztopią się w pracy? Nie dawać zbyt szybko telefonu do rączek. Nie pozwalać siedzieć godzinami przed tabletem. Nie trzymać dziecka pod kloszem. Pozwalać na porażki i pokazywać, jak się z nich podnosić. Uczyć szacunku do innych, pokazywać, że trzeba budować relacje poza światem Internetu. Przekazywać dobre wartości, uczyć życia we wspólnocie. Bo w pracy trzeba często działać zespołowo. To się bardzo liczy! Takiego działania, takiego życia, zaradności trzeba dzieci nauczyć. Aby nie wyrosło jeszcze delikatniejsze, jeszcze bardziej skoncentrowane na sobie i jeszcze słabsze psychicznie pokolenie.
źródło: obserwatoriumjezykowe.uw.edu.pl; aleteia.org