Rośnie liczba ofiar handlu ludźmi. To co najmniej 50 mln osób rocznie

Do co najmniej 50 mln rocznie wzrosła liczba ofiar handlu ludźmi na świecie – alarmują Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie i działająca w Kenii Fundacja HAART. 

Dyskusja o nowoczesnym niewolnictwie pt. „Ile kosztuje człowiek?” odbyła się w biurze PKWP we Wrocławiu. W jej trakcie twórca specjalnego schroniska dla osób skrzywdzonych dr Radosław Malinowski wyjaśnił, że „sam ratunek nie wystarczy, a po nim potrzebna jest trudna, nawet 2-letnia rehabilitacja”.

Konferencja zorganizowana w biurze PKWP we Wrocławiu poprzedziła przypadający 18 października Europejski Dzień Przeciwko Handlowi Ludźmi. W organizację wydarzenia włączyły się Uniwersyteckie Centrum Badań Wolności Religijnej UKSW oraz Zgromadzenie Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej.

W trakcie dyskusji ks. Paweł Antosiak z PKWP przywoływał statystyki. Wynika z nich, że najczęściej ludzie są sprzedawani w celu wykorzystania seksualnego. Rzadziej zdarza się, by trafiali do przymusowej pracy.

Zatrważające – jak mówił – są za to dane, jeśli chodzi o handel ludźmi dla pozyskania organów. „W jednym z raportów padła informacja, że 20 proc. światowych przeszczepów wykonuje się z organów pozyskanych w sposób nielegalny” – podkreślił ks. Antosiak. Wyjaśnił, że oznaczałoby to „sprowadzenie człowieka nie tylko do roli przedmiotu, ale ubezpieczenia, za które ktoś jest gotowy zapłacić”.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie od dawna konsekwentnie nagłaśnia, że na świecie rocznie sprzedawanych jest 40 mln ludzi. „To już nieaktualne dane. Ta liczba wzrosła do 50 mln. I nie jest to statystyka zamknięta” – zauważył ks. Paweł Antosiak. Tłumaczył, że są kraje, które „nie raportują takich przypadków, a olbrzymia grupa osób staje się w nich ofiarą tego zbrodniczego procederu”. Wśród osób skrzywdzonych są dzieci. Ich liczba może sięgać nawet 2 mln. „Dzieci trudniej się raportuje. Znam sytuacje z różnych krajów Afryki, z obozów dla uchodźców, gdzie rodzice porwanych dzieci nie mają tego, gdzie zgłosić” – dodał przedstawiciel PKWP.

O tym, jak w praktyce wygląda pomoc osobom skrzywdzonym przez handlarzy mówił dr Radosław Malinowski z Fundacji HAART. Wskazał, że organizacja, jaką stworzył, zajmuje się wyłącznie nowoczesnym niewolnictwem. „W Afryce rola fundacji polega często na wyręczaniu państwa. Nie tylko wspieramy ofiary, ale też zapobiegamy handlowi ludźmi” – zaznaczył.

HAART prowadzi warsztaty dla lokalnych społeczności oraz zajęcia w szkołach. „Ich częścią jest np. nauka bezpiecznej migracji” – mówił. Dodał, że organizacja doradza też tym wszystkim, którzy mają szansę spotkać ofiarę. Wśród nich są policjanci i pracownicy szpitali.
Od początku swojej pracy Fundacja dotarła do 900 ofiar handlu ludźmi. Przedział wiekowy skrzywdzonych pokazuje, że „towarem” dla przestępców może stać się każdy człowiek. „Może być to dziecko, ale też osoba starsza, nie tylko młodzi w pełni sił” – mówił ekspert.

Dr Radosław Malinowski zarządza jedynym schroniskiem, przeznaczonym wyłącznie do pomocy ofiarom nowoczesnego niewolnictwa. Zauważa, że nie ma ono żadnej alternatywy po stronie państwa. „Nie ma schronisk. Bardzo często ofiary trafiają do tego samego aresztu, co handlarze. Ale są w innej celi, bo to jedyne miejsce, gdzie oficer prowadzący akcję jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwo” – mówił prezes HAART.

Doświadczenie, jakie przez lata zdobyła organizacja wskazuje, że „moment pomocy ofiarom jest procesem”. „To trwa, często do dwóch lat. Jeśli zakończymy okres pracy z ofiarą zbyt wcześnie, ta ofiara do nas wróci za jakiś czas” – podkreślił dr Radosław Malinowski. Dodał, że „sam ratunek nie wystarczy, a po nim potrzebna jest trudna rehabilitacja”. 

Gdy skrzywdzeni dojdą do siebie, nie zawsze mogą wrócić do swojego środowiska. „Mieliby przecież wrócić wtedy do rodzin, które ich sprzedały” – zauważył prezes HAART Kenya. Zwrócił uwagę, że pracownicy fundacji zderzali się często z sytuacją, w której za mało czasu poświęcali osobie po tym, jak już wróciła do swojego lokalnego środowiska. „Bardzo często te osoby potem wracały. Nauczyliśmy się, by utrzymywać z nimi kontakt, ale też z ich rodziną” – mówił ekspert.

Dr Radosław Malinowski nie ma wątpliwości, że handel ludźmi narasta także poprzez wzrost populacji. Afryka Wschodnia jest społeczeństwem młodym, gdzie mimo wysokiego wzrostu gospodarczego, nie da się zapewnić wszystkim pracy. „Powstaje pytanie: co zrobić z tymi ludźmi? Większość z nich decyduje się na migrację, przez co część jest narażona na sprzedaż” – wyjaśnił założyciel Fundacji HAART. Dodał, że „jedną z zagadek jest to, w jaki sposób walczyć z handlem ludźmi, a nie walczyć z migracją”. Wyjaśnił, że zakaz może skazać inne rodziny, których członkowie emigrują, na biedę. „Znacząca liczba osób z krajów Afryki Wschodniej jedzie do państw arabskich i ich sytuacja materialna się poprawia. Te osoby przesyłają więcej pieniędzy niż wszystkie organizacje pomocowe” – tłumaczył.

Ekspert dostrzega też nowe zadania, jakie trzeba podjąć. Jednym z nich jest „promocja bezpiecznej migracji”. „Migranci nie wiedzą, czym jest handel ludźmi, nie mają też świadomości, gdzie szukać pomocy, nie zdają sobie sprawy ze swoich praw” – podkreślił. Zauważył, że „Kenia jest bliżej Polski, niż nam się wydaje”. „Mamy wyroki skazujące obywateli, którzy sprzedali Kenijczyków tutaj w Polsce” – podsumował.

Konferencja naukowa we Wrocławiu jest częścią całego cyklu wydarzeń, jakie ma w planach PKWP i Fundacja HAART. W najbliższy weekend dr Radosław Malinowski będzie opowiadał o swojej pracy w Parafii Katedralnej w Kaliszu. W Europejskim Dniu Przeciwko Handlowi Ludźmi weźmie udział w oficjalnym zakończeniu kampanii „Wolni – niewolni” w diecezji kaliskiej.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama