Samotne macierzyństwo pełne miłości i pokory. Poruszające świadectwo mamy sześciu niepełnosprawnych córek

Beata Potocka to mama zastępcza i adopcyjna 7 córek, w tym 6 z niepełnosprawnościami. „Nie wiem do końca, jak to jest być mamą zdrowych dzieci. Ale myślę, że to bardzo podobne macierzyństwo, tylko u mnie skala jest większa: lęku i pracy, ale też miłości i szczęścia” – mówi Beata Potocka w wywiadzie z Beatą Dązbłaż z portalu „Aleteia”.

„Bycie samodzielną mamą wymaga odwagi, a nawet bycie po prostu mamą jej wymaga” – mówi Pani Beata. Zaznacza, że niepełnosprawność ma tutaj znaczenie. 

„Wychowywanie dzieci z niepełnosprawnościami to jednak większe wyzwanie niż wychowywanie dzieci zdrowych. Zwłaszcza jeśli dziecko z niepełnosprawnością jest zależne, bo odcienie tej niepełnosprawności są bardzo różne. Mogę tu mówić tylko o swoim doświadczeniu – na pewno bardzo ważne było dla mnie, by zbudować sobie sieć wsparcia” – podkreśla mama niepełnosprawnych córek. Dodaje, że jeśli nie ma się drugiej osoby, na którą można liczyć, trzeba po prostu skorzystać z pomocy innych.

Pani Beata najbardziej obawiała się sytuacji krytycznych. 

„Kiedy nasze drogi z mężem się rozeszły, nie byłam już taką świeżą mamą. Znałam moje córki, byłyśmy w innym miejscu także pod względem zdrowotnym. Jedna z moich córek jako 2-3-latka często bywała w szpitalach. Potem nie było już takiej konieczności. Decyzję o adopcji ostatniej córki podjęłam już sama” – podkreśla.

Pytana, czy samodzielne rodzicielstwo zastępcze lub adopcyjne dzieci z niepełnosprawnościami wymaga jakichś dodatkowych predyspozycji, pani Beata mówi: „Trudno mi powiedzieć, bo nie wiem tak do końca, jak to jest być mamą zdrowych dzieci. Nie miałam porównania ani też oczekiwań. Myślę jednak, że właściwie to jest bardzo podobne macierzyństwo, tylko skala jest większa: skala lęku, pracy, wizyt u lekarzy, ale też miłości, szczęścia i radośc”.

„Moje córki są cudowne!”

„Trzy z nich, o których pozwalam sobie mówić w najbardziej swobodny sposób, bo myślę, że w żaden sposób nie zakłóci to ich społecznego funkcjonowania – są osobami zależnymi. Dwie dziewczynki mają zespół Downa, a jedna zespół FAS. Wciąż o nich mówię – i tak funkcjonują w naszej rodzinie – jako «dziewczynki». Mają one jednak już 11 i 12 lat, i powoli wchodzą w okres dojrzewania – dodaje Pani Beata.

„Być może zabrzmi to banalnie, ale dzięki moim córkom – myślę, że ma też znaczenie ich niepełnosprawność – spotkałam bardzo wielu dobrych i przyzwoitych ludzi. Będąc mamą zastępczą, doświadczyłam od ludzi dobra i dobrych relacji z nimi, i bardzo to cenię - podkreśla mama 7 córek.

Pani Beata przyznaje, że dziewczynki nauczyły ją pokory, co jest dla niej mocnym doświadczeniem. „Nie wszystko jest tak, jak chcemy, jak planujemy. Zawsze gdy mówimy o tak ważnych rzeczach łatwo o frazesy, ale tak – zdecydowanie moje dzieci nauczyły mnie pokory wobec życia” – mówi.

Opowiada też o swoim marzeniu – stworzeniu centrum wspierania rodzin, które przyjęły dzieci z niepełnosprawnościami „Miałam bardzo skonkretyzowaną wizję tego miejsca, ale przyszła pandemia, a potem wojna” – podkreśla pani Beata. Dodaje, że jeden z projektów, który współrealizuje w Gdyni – „Rodzice Rodzicom” – niesie pomoc dzieciom z niepełnosprawnościami. 

„Wspieram także rodziny zastępcze poprzez fundację, którą prowadzę. Od ubiegłego roku mam też przyjemność być z zarządzie i przewodniczyć Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej, choć oczywiście nie dotyczy to wyłącznie dzieci z niepełnosprawnościami. Właściwie można powiedzieć, że wszystko, co robię, służy tej sprawie” – podkreśla Pani Beata. 

Źródło: Facebook-Uśmiechnij się – jesteś w domu, Aleteia, hli

« 1 »

reklama

reklama

reklama