Tożsamość i różnorodność – dlaczego nie mogą bez siebie istnieć?

„Ludzie bez tożsamości nie mogą stworzyć żadnej różnorodności” – pisze ks. Dariusz Kowalczyk. Jak dodaje: „silna tożsamość wcale nie stoi w sprzeczności z otwartością na to, co inne”.

W felietonie dla tygodnika „Idziemy” podejmuje temat pamięci i tożsamości. Zwraca uwagę, że dziś te dwie wartości są odrzucane, zwłaszcza w świecie politycznym, bo kiedy ludzie ich nie mają, łatwiej jest nimi manipulować. Posiadanie silnej tożsamości natomiast chroni przed uleganiem manipulacjom. Dlatego „tożsamość jest wyszydzana i atakowana jako zamknięcie, zaściankowość, nacjonalizm, a nawet faszyzm” – pisze ks. Kowalczyk.

Chociaż niektórzy uważają, że „czymś przeciwnym do mocnej tożsamości miałaby być różnorodność”, to różnorodność nie może istnieć bez tożsamości – „ludzie bez tożsamości nie mogą stworzyć żadnej różnorodności”. 

„Jeśli zlikwidujemy rzeczywiste państwa narodowe, które cieszyłyby się nieudawaną autonomią, i poddamy wszystkich pod dyktat jakichś przez nikogo niewybranych komisarzy, to będziemy szli w kierunku nie różnorodności, ale jakiejś orwellowskiej dyktatury w białych rękawiczkach. A jedyna dozwolona różnorodność będzie polegała na tym, że każdy będzie sobie mógł wymyślić, jakiej jest płci i orientacji seksualnej. Jewropejska urawniłowka od pasa w górę oraz iluzoryczna wolność od pasa w dół” – pisze profesor. 

Dodaje, że Jan Paweł II pokazał, że „silna tożsamość wcale nie stoi w sprzeczności z otwartością na to, co inne”. „Ten, kto zna i ceni własne korzenie, potrafi autentycznie uszanować inne tożsamości” – zaznacza ks. Kowalczyk. 

Jak tłumaczy, człowiek który nie ma korzeni, „nie rozumie rzeczywistej różnorodności, w tym potrzeby niepodległości i samostanowienia narodów”. Taka postawa jest dziś promowana w Europie, co widać po atakach na państwa i na religie, które mają pamięć i tożsamość. 

Wartość narodu i państwa jest podważana przez narzucanie działań ponadnarodowych instytucji, które sprawiają jednak, że „demokracja, czyli system oparty na głosie narodu, który pozostaje rzeczywistym suwerenem, przestaje istnieć”. 

Tak samo rozmywa się religię. „Deklaruje się szacunek dla wszystkich religii, ale de facto propaguje się religijność rozmytą, opartą nie na objawieniu, ale na banałach politycznej poprawności” – pisze ks. Kowalczyk. Jak tłumaczy, taka religijność miałaby prowadzić do braterstwa i pokoju, ale są to „szkodliwe mrzonki”. 

„Bóg, który z jednej strony jest bytem absolutnym, czyli absolutną tożsamością, a z drugiej różnorodnością relacji Osób: Ojca, Syna i Ducha, chce każdego doprowadzić do niebieskiej ojczyzny, gdzie będzie «wszystkim we wszystkich» (1 Kor 15, 28). Ta eschatologiczna jedność w różnorodności może być jednak zbudowana jedynie na Bożych zasadach, które odzwierciedlają stworzoną przez Boga rzeczywistość. Trzeba o tym pamiętać, bo nieustannie podejmowane są próby zbudowania «lepszego świata» na zasadach diabelskich, z których pierwsza głosi: «Tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło» (Rdz 3, 5)” – ostrzega profesor. 

Źródło: Idziemy
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama