Włączajmy w różaniec wszystko, co przeżywamy!

Dwadzieścia tajemnic różańca podzielonych na części pokazuje nam dwadzieścia obrazów Boga, na którego możemy patrzeć razem z Maryją – mówi o. Jarosław Kupczak OP.

W rozmowie z tygodnikiem „Idziemy” przypomniał, że mija 20 lat od ogłoszenia przez Jana Pawła II listu apostolskiego „Rosarium Virginis Mariae”, który wprowadził tajemnice światła. 

Papież podkreślił w liście, że różaniec jest modlitwą kontemplacyjną. Co to oznacza? Jak tłumaczy o. Kupczak:

„Za wyrafinowanym słowem pochodzącym z łacińskiego «contemplatio» kryje się coś bardzo prostego: spotykając się z Bogiem, trzeba patrzeć na Niego. A dwadzieścia tajemnic różańca podzielonych na części pokazuje nam dwadzieścia obrazów Boga, na którego – jak pisze papież – możemy patrzeć razem z Maryją. Mamy dwadzieścia ikon Boga, przed którymi, dzięki czasowej strukturze tej modlitwy, trzeba się zatrzymać. To jest jak w galerii obrazów – nie wystarczy przejść korytarzem, kluczowe jest zatrzymanie się przed każdym obrazem i popatrzenie na niego”.

Jak zaznaczył, dodanie tajemnic światła dotyczących publicznego życia Jezusa miało bardzo duże znaczenie.

„To jest pięć fundamentalnych wydarzeń, przez które – jak pięknie pisze papież – prześwieca światło dotyczące tajemnicy Chrystusa. Dzięki temu chrześcijanie uzyskali pełniejszy obraz życia Chrystusa – pięć dodatkowych świateł dotyczących jego działalności publicznej” – powiedział.

Wskazał, że rozproszenia w czasie odmawiania modlitwy są czymś naturalnym, bo jest to pewna ludzka cecha. Różaniec jednak jest według niego świetnym lekarstwem na niebezpieczeństwo rozproszenia, bo jest to modlitwa, która ma charakter psychofizyczny.

„Nawiązuje do dawnych praktyk modlitewnych, które łączą się z powtarzaniem pewnych formuł, jak to jest np. w przypadku modlitwy Jezusowej w tradycji prawosławnej – obejmującej nie tylko słowa, ale też praktykę oddechu, pewnego uspokojenia. Różaniec, zwłaszcza recytowany głośno, ma bardzo podobne znaczenie. Tak naprawdę jedynym sposobem na rozproszenia jest nieprzerywanie go, doprowadzenie do końca”.

Zaznaczył, że różaniec nie jest magiczną formułą, ale formą modlitwy. Dlatego „będzie miał swoje skutki jedynie w duszy człowieka, który szuka Boga, chce się z Nim spotkać”.

„Gdy ktoś jest w stanie łaski uświęcającej albo wykazuje gotowość pojednania się z Bogiem, chce szukać Jego woli, różaniec stanie się liną ratowniczą, drogą do spotkania z Panem. Jeśli zaś jest w stanie buntu przeciw Bogu lub duchowego zamętu, to nie odmówi różańca. Więc nie jest tak, że jeśli odmówimy magiczną formułkę – bez względu na stan ducha – to coś się wydarzy. Modlitwa nie działa w ten sposób. Podstawą jest gotowość serca do nawrócenia, spotkania z Bogiem”. 

Dodał, że jeśli ktoś ma właśnie taką intencję, to żadne rozproszenia nie będą przeszkodą w modlitwie.

„Różaniec jest w swojej istocie modlitwą maryjną, eklezjalną, tzn. wszystkie rozproszenia, które zdarzają się w trakcie jego odmawiania, powinny zostać włączone w modlitwę. Kiedy jadę samochodem i widzę przez szybę wściekłych kierowców albo zdenerwowanych lub cierpiących ludzi, to nie jest to rozproszenie, ale zaproszenie do tego, aby te sytuacje i tych ludzi, moje miasto, twarze, które spotykam – żeby te wszystkie intencje ująć w różańcu. W ten sposób razem z Maryją Matką Kościoła rozszerzamy nasze serca, włączamy wszystko, co przeżywamy, w różaniec, patrząc na Chrystusa”.

Źródło: „Idziemy”
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama