W rodzinie uczymy się spłacać dług miłości. Wojtyłowie w drodze na ołtarze

Życie Wojtyłów wskazuje przede wszystkim na rodzinę jako miejsce uświęcenia, na rodzinę jako Kościół domowy. Równocześnie uświadamia, że osoby nam towarzyszące są darem, który otrzymujemy od Pana Boga, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę” – powiedział ks. dr Sławomir Oder, postulator w procesach beatyfikacyjnych Jana Pawła II oraz Karola i Emilii Wojtyłów.

W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” opowiedział o świętości w rodzinie Wojtyłów i o ich drodze na ołtarze.

„Śledząc proces beatyfikacyjny rodziców Jana Pawła II, muszę powiedzieć, że przekonanie o świętości Karola i Emilii Wojtyłów jest bardzo silne i głębokie. Natomiast Kościół wypowie się, czy oni są święci. Pamiętajmy, że każdy proces beatyfikacyjny, zwłaszcza podążający drogą heroiczności cnót, zakłada trzy etapy” – mówił.

Jak tłumaczył, pierwszy etap to głos ludu Bożego, który musi wyrażać powszechną opinię o świętości. Drugi jest formalny – zbieranie i badania dokumentów i świadectw. Trzeci natomiast to głos Boga, czyli cud dokonany za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. 

Proces beatyfikacyjny rodziców Karola Wojtyła jest obecnie na drugim etapie. Jeżeli chodzi o brata Jana Pawła II – Edmunda, proces jeszcze się nie zaczął, ale jak zaznacza ks. Oder, jest to możliwe na ścieżce ofiarowania życia, którą wprowadził papież Franciszek listem apostolskim „Maiorem hac dilectionem” z 2017 r.

„Droga oddania własnego życia jest przejawem wielkiej miłości człowieka, który decyduje się na oddanie tego, co ma najcenniejsze, z miłości do Chrystusa i do bliźniego. Można powiedzieć, że to przeciwieństwo drogi męczeństwa, gdzie człowiek traci życie z ręki kogoś, kto nienawidzi Chrystusa. W przypadku Edmunda powodem jego śmierci było zarażenie się od chorej na szkarlatynę, którą zajmował się jako lekarz. Wówczas nie było lekarstwa na tę chorobę, więc wiedział, jakie mogą być konsekwencje. Mimo to był gotowy ofiarować swoje życie” – tłumaczył ks. Oder.

Jak opowiadał, relacja braci miała charakter opiekuńczy. Łączyła ich silna więź, ale przeżywana na odległość, ponieważ Edmund wyjechał na studia do Karkowa, a później pracował w szpitalu w Bielsku Białej, gdzie zmarł. Bracia dzielili zainteresowania, jak wycieczki w góry czy sport. Spędzali razem wolny czas. 

„Edmund był dla Karola wzorem pięknej, dojrzałej postawy ludzkiej. Kiedy patrzymy później na Jana Pawła II, dostrzegamy styl Edmunda – otwartej przyjaźni, rozmowy, wędrówki po górach, które nie są banalnym spacerem, ale okazją do spotkania z drugim człowiekiem. Jednak Jan Paweł II bardzo mocno podkreślał, że jego pierwszym nauczycielem i formatorem był ojciec” – zaznaczył ksiądz. 

Opisał również charakterystyczny rys duchowości rodziny Wojtyłów. Jak mówił, „z całą pewnością jest to rodzina bardzo głęboko osadzona w tradycji polskiej duchowości”.

„Polska duchowość jest chrystocentryczna, lecz równocześnie bardzo maryjna. W życiu Wojtyłów elementy maryjne są bardzo obecne, np. pielgrzymki, które Karol senior odbywał ze swoimi synami do sanktuariów maryjnych, wieczorna modlitwa różańcowa, zawierzenie Matce Bożej przez ojca swoich synów po śmierci Emilii. W przypadku ojca i syna widać też duchowość, która ma głębię trynitarną. Święty Jan Paweł II był ogromnie wrażliwy na działanie Ducha Świętego. Jak wiemy, w naszej ludzkiej rzeczywistości nie zawsze tak jest. Duch Święty, trzecia osoba Trójcy Świętej, sprawca wszystkiego, pozostaje bardzo tajemniczy i często nawet o nim nie myślimy” – tłumaczył. 

Zaznaczył, że życie Wojtyłów pokazuje, że rodzina jest miejscem uświęcenia i Kościołem domowym. 

„Równocześnie uświadamia, że osoby nam towarzyszące są darem, który otrzymujemy od Pana Boga, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę. Dar zobowiązuje, a więc wymiar rodzinny powinien być przeżywany także w aspekcie pewnego zobowiązania. Na początku swojego pontyfikatu, podsumowując pewien etap życia, Jan Paweł II powiedział, że każdy istotny moment jego życia kapłańskiego był naznaczony cierpieniem kogoś mu bliskiego, dlatego jest dłużnikiem. Wojtyłowie pokazują, że właśnie w rodzinie uczymy się spłacania długu miłości” – podkreślił kapłan.

Źródło: „Gość Niedzielny”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama