Franciszek Pieczka był wielkim aktorem, ale przede wszystkim uczciwym człowiekiem. „Nie byłbym tym, kim jestem, gdyby nie rodzina” – mówił. Pochodzący z Godowa, wychowany w śląskiej rodzinie, nie bał się pracy, ani odpowiedzialności za swoje życie, za małżeństwo. Z żoną Henryką przeżył razem 50 lat. Nie wstydził się nigdy katolickiej wiary.
Franciszek Maksymilian Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 roku w Godowie na Górnym Śląskim. Mały Franciszek od początku był wychowywany w wierze i w uczciwym podejściu do pracy. Ponieważ jego ojciec, również Franciszek, był kościelnym, poprosił pewnego dnia, aby jego syn mógł grać w miejscowym kościele na organach. Ojciec aktora zabierał także dorastającego syna do pracy na roli. Przyszły, wielki aktor wypasał krowy na łąkach położonych wzdłuż Olzy i jej dopływów, Leśnicy i Piotrówki. I wyrastał na człowieka, który miał szacunek dla każdej pracy.
Jego wielką pasją od najmłodszych lat było kino. Ta pasja rosła razem z nim, więc po II wojnie światowej postanowił, że będzie studiował aktorstwo. Ukończył studia w Warszawie i z czasem stał się jednym z największych aktorów teatralnych i filmowych. Grał w ponad stu filmach, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Widzowie zapamiętali go najbardziej z takich filmów jak „Quo vadis”, „Potop”, „Ziemia obiecana”, czy „Jańcio Wodnik”. Dużą popularność przyniosła mu rola Gustlika w serialu „Czterej pancerni i pies”. Zdobywał wiele nagród. Został nawet odznaczony najwyższym polskim odznaczeniem państwowym, Orderem Orła Białego. O filmach, spektaklach, kreacjach można by było pisać jeszcze wiele. Jednak warto przybliżyć jego życie prywatne... Bo niewątpliwie jest piękne.
Dla aktora bardzo ważne było życie rodzinne. „Nie byłbym tym, kim jestem, gdyby nie rodzina” – mówił. Z domu rodzinnego wyniósł wiarę, poszanowanie takich wartości jak honor, praca, uczciwość i lojalność. Na pierwszym miejscu był Bóg, potem żona Henryka, z którą przeżył 50 lat! A potem aktorstwo. Kiedy Henryka odeszła w 2004 roku, Franciszek bardzo długo nie mógł się pogodzić z jej śmiercią. Byli sobie bardzo oddani. To była wielka miłość. Z tej miłości na świecie pojawiła się dwójka dzieci: Ilona i Piotr. Franciszek był nie tylko dobrym mężem, ale i ojcem, a później i dziadkiem. Doczekał się pięciorga wnucząt. Wielki aktor kierował się miłością i tą miłość nieustannie wyznawał swoim bliskim. „Może, gdy już znajdę się za chmurką, będę patrzył, jak sobie urządzili tutaj życie, i też im to będę powtarzał? Wiara daje uspokojenie, dlatego jestem spokojny, bo wiem, że życie nie kończy się tu, na Ziemi” – stwierdził.
Nie bał się śmierci. Wierzył mocno w Boga, nie wstydził się nigdy katolickiej wiary. W książce „Jak mieć w życiu frajdę” wyznał: „Ja się śmierci nie boję. Ja swoje przeżyłem. Już nie mam jakichś aspiracji ani życiowych, ani osobistych, ani zawodowych. Tylko proszę Boga, żeby odejść w miarę spokojnie, bez boleści. No i żeby później spotkać się z małżonką. Tam, na górze. Może już przygotowała dla mnie jakie przyjęcie? To by było fantastyczne!”. Niejednokrotnie podkreślał w wywiadach dla „Gościa Niedzielnego", jak wiele zawdzięcza Henryce. Zawsze była dla niego wsparciem. „Nie dałbym sobie rady bez rodziny. Nie byłbym tym, kim jestem, gdyby nie rodzina. Ona kształtuje, hartuje i wyzwala siły do pokonywania trudności i czerpania z życia autentycznej radości” – mówił.
Aktor ubolewał, że w dzisiejszym świecie jest tak wiele rozwodów. Uważał, że bierze się to z pragnienia użycia jak najwięcej się da, czyli egoizmu. A jeśli się naprawdę chce kochać drugiego człowieka, trzeba często wychodzić poza swoje „ja”. On potrafił to robić. I dlatego miał naprawdę szczęśliwe, rodzinne życie.
Franciszek Pieczka zmarł 23 września 2022 roku, kiedy Kościół wspomina św. Ojca Pio. Jego pogrzeb odbędzie się 29 września 2022 roku o godz. 12.00 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Warszawie Falenicy. Ostatnie pożegnanie artysty odbędzie z honorami państwowymi.
źródło: Gość Niedzielny; cozatydzien.tvn.pl; tvp.pl; wikipedia.org; książka „Jak mieć w życiu frajdę”