Projekty Lewicy i Koalicji Obywatelskiej są bliźniaczo podobne. Pomysłem Trzeciej Drogi jest przywrócenie niekonstytucyjnego przepisu. W niektórych wypadkach aborcja miałaby być legalna aż do 9. miesiąca ciąży.
Powrót do przeszłości
Projekt Trzeciej Drogi (Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050 Szymona Hołowni) to nowelizacja obecnych przepisów, a nie nowa ustawa. Projekt ten przywraca tzw. przesłankę eugeniczną, którą Trybunał Konstytucyjny w 2020 r. uznał za niezgodną z ustawą zasadniczą. Chodzi o przepis, zgodnie z którym można zabić poczęte dziecko, jeśli cierpi ono na ciężką i nieuleczalną, albo śmiertelną chorobę. Przepis ten nie określał, które konkretnie choroby są przesłanką do aborcji. W praktyce najczęściej ginęły dzieci z zespołem Downa. Zgodnie z nowym projektem, wytyczne miałby określać minister zdrowia, bez konieczności konsultacji z jakimkolwiek gremium lekarskim. Ministerialne rozporządzenie miałoby dotyczyć „w szczególności zdrowia psychicznego” kobiety. Przesłanka dotycząca zdrowia psychicznego istnieje także teraz i daje pole do nadużyć. W nowej ustawie byłaby ona dodatkowo podkreślona.
Przepisy autorstwa partii Hołowni zezwalają też na aborcję wtedy, kiedy ciąża jest efektem popełnienia czynu zabronionego. Wbrew częstej opinii, chodzi nie tylko o gwałt, ale też m.in. o sytuację, kiedy przynajmniej jedna z osób uprawiających seks ma mniej niż 15 lat. Taki przepis istnieje także teraz, jednak obecnie do aborcji konieczne jest stwierdzenie popełnienia czynu zabronionego. Według pomysłu Trzeciej Drogi, kobieta żądająca aborcji musiałaby jedynie oświadczyć, że doszło do takiego czynu. Nie musiałaby niczego zgłaszać policji, ani prokuraturze.
Projekt Trzeciej Drogi daje też prawo do tzw. domowej aborcji (wykonywanej za pomocą tabletek, zwykle mifepristonu) i opieki zdrowotnej dla kobiety, która pozbywa się dziecka w taki sposób. Zarówno domowa aborcja, jak i ta przeprowadzana w szpitalu byłyby darmowe, czyli finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
W projekcie nie ma mowy o referendum w sprawie aborcji, którego zwolennikiem jest Szymon Hołownia. Jego partia zapowiada osobny wniosek w tej sprawie.
Abortujesz, albo tracisz kontrakt
Koalicja Obywatelska złożyła projekt Ustawy o świadomym rodzicielstwie. Projekt pełen jest ideologicznych pojęć – mowa w nim np. o „osobie w ciąży” (co sugeruje, że w ciąży może być nie tylko kobieta) oraz o „prawie do aborcji” (choć nie istnieje takie prawo, ani w porządku krajowym, ani w międzynarodowym).
Zgodnie z projektem KO, do 12. tygodnia ciąży można by było zabić każde poczęte dziecko. Później aborcja byłaby możliwa w przypadku choroby dziecka, zagrożenia dla zdrowia matki, albo wtedy, gdy do zapłodnienia doszło w wyniku czynu zabronionego. Chorego dziecka można byłoby się pozbyć do 24. tygodnia ciąży. Jeśli zaś jego choroba byłaby śmiertelna, ograniczeń czasowych nie byłoby w ogóle. Przepisy są skonstruowane tak, że dopuszczalna byłaby nawet aborcja przez tzw. częściowe urodzenie.
Aborcja byłaby możliwa „w podmiocie leczniczym lub poza nim”. Taki przepis umożliwa domowe aborcje, ale też tworzenie prywatnych przychodni aborcyjnych.
W przypadku nieletnich dziewcząt lub osób ubezwłasnowolnionych, decyzję o aborcji podejmowaliby przedstawiciele ustawowi (często rodzice). Przepisy skonstruowano jednak tak, że do aborcji domowej u nieletniej nie będzie konieczna zgoda rodziców. Zatem nastolatka, która zaszła w ciążę miałaby prawo zażyć pigułkę poronną bez wiedzy matki i ojca.
Zgodnie z projektem, aborcja byłaby finansowana przez NFZ. Wszystkie publiczne szpitale opiekujące się kobietami w ciąży miałyby obowiązek wykonywania aborcji.
Wszystko wolno
Lewica złożyła dwa projekty dotyczące aborcji. Pierwszy z nich to zmiany w kodeksie karnym. Zgodnie z proponowanymi przepisami, pomocnictwo w aborcji nie byłoby w ogóle karane. Nie podlegałoby karze także przeprowadzenie aborcji do 12. tygodnia ciąży (bez podania powodu), a w razie choroby dziecka – bez ograniczeń. Nie byłby zatem karany np. lekarz zabijający w 9. miesiącu ciąży dziecko z zespołem Downa. Karą za przeprowadzenie aborcji niezgodnej z tymi przepisami byłaby grzywna, albo ograniczenie wolności (w praktyce taka kara to często prace społeczne). W tej chwili za nielegalną aborcję grożą 3 lata pozbawienia wolności.
Zgoda wbrew rodzicom
Drugi projekt Lewicy jest bardzo podobny do projektu Koalicji Obywatelskiej. Ustawa o bezpiecznym przerywaniu ciąży posługuje się podobnym językiem – tu także mowa o „osobie w ciąży”. Zgodnie z projektowanymi przepisami, aborcja na życzenie byłaby dopuszczalna do 12. tygodnia ciąży. Do 24. tygodnia byłaby możliwa w razie jakiejkolwiek, choćby drobnej „wady rozwojowej lub genetycznej”. Dziecko śmiertelnie chore można by zabić do końca ciąży.
Przepisy określają też, że w przypadku dziewczynki mającej 12 lat lub mniej aborcję można przeprowadzić nawet wbrew woli rodziców. Decyzję podejmowałby sąd opiekuńczy – ale tylko w razie sprzeciwu matki i ojca. Innymi słowy, jeśli rodzice nie zgodzą się na aborcję, sąd może nakazać jej przeprowadzenie. Jeśli zaś rodzice aborcji chcą, sąd nie może stwierdzić, że dla dziewczynki lepiej będzie, jeśli jej dziecko przeżyje.
Podobnie jak projekt KO, przepisy autorstwa Lewicy nakładają na wszystkie szpitale z oddziałem ginekologicznym obowiązek przeprowadzania aborcji.
Źródła: KAI, ordoiuris.pl