W swych orędziach na Wielki Post Jan Paweł II wielokrotnie zwracał uwagę na to, że nie jest to tylko czas „wchodzenia w głąb siebie”, ale przeciwnie – wychodzenia ku innym, otwierania się na tych, którzy szczególnie nas potrzebują.
Pierwszą sferą, w której powinno się dokonać nasze „społeczne” nawrócenie, jest to, jak odnosimy się do innych – czy jesteśmy gotowi przebaczać wyrządzone przez nich zło, czy też zamkniemy się w poczuciu krzywdy albo co gorsza – będziemy dążyć do zemsty.
Przebaczenie
W 2001 roku. Papież wzywał nas do „wnikliwej rewizji życia”, która ma prowadzić do radykalnego nawrócenia. Jego wyrazem powinna być przemiana naszego spojrzenia na bliźnich, także na tych, których uważamy za swoich nieprzyjaciół. Ewangeliczne wezwanie do miłowania nieprzyjaciół nie jest łatwe, dlatego wielu chrześcijan:
Słysząc słowa: «Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą» (Łk 6, 27), próbują je pozbawić sensu i «unieszkodliwić», aby nie przeszkadzały im żyć tak, jak chcą. Słowa te wydają się im bardzo trudne do przyjęcia i do konsekwentnego zastosowania w życiu. Wzięte bowiem na serio, zobowiązują one do radykalnego nawrócenia. Człowiek zaś, gdy zostanie obrażony i zraniony, skłonny jest ulegać mechanizmom psychicznym, które każą mu użalać się nad sobą i szukać odwetu, wbrew wezwaniu Jezusa, by miłować nieprzyjaciół. A przecież codzienne ludzkie doświadczenie ukazuje bardzo wyraźnie, że przebaczenie i pojednanie jest nieodzownym warunkiem rzeczywistej odnowy osobistej i społecznej. Dotyczy to relacji między ludźmi, ale także między społecznościami i narodami.
Wezwanie do przebaczenia i pojednania było aktualne u progu XXI wieku, jest też tak samo aktualne i dziś, gdy rosyjska „operacja specjalna” na Ukrainie ma w sobie potencjał przerodzenia się w globalną wojnę, a konflikt izraelsko-palestyński osiągnął kolejne apogeum. Dlatego Papież przypomina:
Jedyną drogą do pokoju jest przebaczenie. Przyjęcie i ofiarowanie przebaczenia umożliwia nadanie nowej jakości relacjom między ludźmi, przerywa spiralę nienawiści i zemsty, kruszy kajdany zła, krępujące serca przeciwników. Dla krajów dążących do pojednania i dla wszystkich, którzy pragną pokojowego współistnienia ludzi i narodów, nie ma innej drogi niż przebaczenie — przyjęte i darowane.
„Kto by przyjął jedno takie dziecko...”
W obliczu coraz mocniejszego nasilania się tego, co Jan Paweł nazywał „cywilizacją śmierci”, w 2004 r. w Wielkim Poście zachęcał wierzących do zwrócenia uwagi na nasze odniesienie do dzieci. Po pierwsze, sami mamy „stawać się jak dzieci” – biorąc z nich przykład prostoty i gotowości do uczenia się. To jest warunkiem wejścia do królestwa Bożego. Po drugie zaś musimy „przyjmować” dzieci, być gotowym je zrodzić i wychować. Wydaje się to naturalne, jednak trzeba to przypominać w dzisiejszych czasach, naznaczonych znamieniem narcyzmu, samouwielbienia i pędu ku karierze.
Papież chwali tych wszystkich, którzy „bez wahania biorą na siebie odpowiedzialność za rodzinę wielodzietną; o matkach i ojcach, którzy nie uznają za najważniejsze poszukiwania sukcesu zawodowego i kariery, lecz troszczą się o przekazanie dzieciom tych wartości ludzkich i religijnych, które nadają prawdziwy sens istnieniu”. Jednocześnie jednak mocno gani postawę przeciwną:
Obok takiej wielkoduszności trzeba jednak dostrzec również egoizm tych, którzy nie „przyjmują” dzieci. Nie brak nieletnich głęboko zranionych przez przemoc dorosłych: nadużycia seksualne, przymuszanie do prostytucji, wciąganie w sprzedaż i zażywanie narkotyków; dzieci zmuszane są do pracy lub rekrutowane do wojska; na całe życie pozostają urazy niewinnym z rodzin rozbitych; nie oszczędza maluczkich haniebny handel organami i ludźmi (...) Cóż złego uczyniły te dzieci, że zasłużyły na takie cierpienia?
Osoby starsze
Na drugim krańcu spektrum naszego życia znajduje się starość. Osoby starsze, tak jak dzieci, wymagają szczególnej troski i wrażliwości. Niestety współczesne społeczeństwa zachodnie zamiast szanować wiek sędziwy, coraz bardziej postrzegają go jako przekleństwo i starają się „rozwiązać” problem starości poprzez fizyczną eliminację osób starych i schorowanych, oferując im „wspomagane samobójstwo” czy wprost – eutanazję.
Wbrew etymologii eutanazja (eu – dobry, tanathos – śmierć) nie jest bynajmniej „dobrą śmiercią”, ale raczej śmiercią przedwczesną, negującą wartość życia. Papież przypomina więc:
Życie człowieka jest cennym darem, który należy kochać i którego trzeba bronić w każdej fazie. Przykazanie: «Nie zabijaj!», domaga się poszanowania go i promowania zawsze, od początku po naturalny kres. To przykazanie obowiązuje także w obliczu choroby i wówczas, kiedy spadek sił ogranicza zdolność człowieka do autonomii. (...) Trzeba dbać o rozwijanie w opinii publicznej świadomości, że ludzie starsi zawsze stanowią wartość, którą należy docenić.
Nieco dalej Jan Paweł II wyjaśnia, na czym polega ta wartość:
Osoba starsza może wypełniać swą rolę w społeczeństwie. Jeżeli prawdą jest, że człowiek żyje z dorobku tych, którzy go poprzedzili, a jego przyszłość w decydującej mierze zależy od tego, w jaki sposób zostały mu przekazane wartości kultury narodu, do którego należy, to mądrość i doświadczenie osób starszych mogą oświecać jego kroki na drodze postępu ku coraz pełniejszej formie cywilizacji. Jakże ważne jest, by odkryć na nowo to wzajemne wzbogacanie się różnych pokoleń!
Orędzie to pisane było u kresu życia Jana Pawła II, pod koniec 2004 r. Pamiętamy, jakie świadectwo dobrego przeżywania starości dał nam sam Papież, który pomimo ograniczeń fizycznych z tak wielką troską sprawował pieczę nad Kościołem! Słowa te nie są więc tylko teoretycznym rozważaniem, ale mądrością zaczerpniętą z jego własnego życia.
Od tego czasu minęło już 20 lat. Zaczyna się kolejny Wielki Post. Jeśli w pewnym sensie jest to czas „wchodzenia w głąb siebie”, to po to, aby dokonać rewizji swojego życia, zrobić rachunek sumienia i wyjść ku innym – ku tym, z którymi powinniśmy się pojednać, ku dzieciom, które nas potrzebują i ku osobom starszym, które choć słabe i schorowane, potrafią przekazać nam jeszcze wiele życiowej mądrości!