„Uchwalenie tego typu prawa byłoby przyczynkiem do tworzenia w Polsce klinik aborcyjnych, czyli miejsc wyspecjalizowanych w zabijaniu nienarodzonych dzieci, takich, jakie znamy z Zachodu” – podkreśla Magdalena Guziak-Nowak z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, komentując wynik głosowania, w którym Sejm odrzucił projekt depenalizacji aborcji.
Zwraca uwagę, że właśnie ten projekt – przedstawiany jako najbardziej „miękki”, był w istocie bardzo liberalny.
„Mówiło się, że chodzi tylko o to, żeby nie karać lekarzy za wykonywanie aborcji. Tymczasem realnymi skutkami takiej nowelizacji kodeksu karnego byłoby wprowadzenie tylnymi drzwiami do polskiego porządku prawnego aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży” – podkreśla M. Guziak-Nowak.
Jak wyjaśnia, gdyby projekt został przegłosowany i zyskał podpis prezydenta, brak odpowiedzialności lekarzy oznaczałby pełnoprawne przyzwolenie na dokonywanie aborcji do 12. tygodnia ciąży. „Tyle tylko, że prawdopodobnie nie odbywałoby się to w ramach publicznej służby zdrowia, za pieniądze podatników, ale w prywatnych gabinetach” – mówi.
„Uchwalenie tego typu prawa byłoby przyczynkiem do tworzenia w Polsce klinik aborcyjnych, czyli miejsc wyspecjalizowanych w zabijaniu nienarodzonych dzieci, takich, jakie znamy z Zachodu” – podkreśla Magdalena Guziak-Nowak.
Zwraca uwagę, że chociaż – według wiarygodnych sondaży – aborcję „na życzenie” do 12 tygodnia ciąży popiera 29 proc. Polaków, to głosy w Sejmie podzieliły się niemal pół na pół. To pokazuje m.in. skuteczność presji, wywieranej na polityków przez środowiska lewicowe.
„Patrząc na te sondaże, możemy z jednej strony powiedzieć, że to strasznie dużo – niemal co trzeci dorosły Polak popiera zabijanie nienarodzonych dzieci do 12. tygodnia ciąży. Z drugiej strony to nadal mniejszość, ale mniejszość krzycząca, która potrafi pozyskać dla tej sprawy bardzo dużo uwagi sprzyjających mediów i odnosi sukcesy” – tłumaczy.
Temat aborcji będzie wracał w najbliższych tygodniach i miesiącach. Trwają prace nad kolejnymi projektami zmian w przepisach, a chociaż wybory do Europarlamentu już się odbyły, to zaczyna się już kampania prezydencka.
„Spodziewam się w najbliższych miesiącach bardzo ostrej walki politycznej, w której niestety wszystkie chwyty będą dozwolone i, jak sądzę, rządzący będą chcieli położyć na szali życie nienarodzonych dzieci” – mówi M. Guziak-Nowak.
Jak powinny się w tej sytuacji zachować środowiska pro-life? „Trzeba ten temat podnosić, pokazywać swoją perspektywę i rzetelnie edukować” – uważa sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
„Jeżeli mamy wiedzę, dotyczącą przyczyn decyzji aborcyjnych, bólu odczuwanego przez dziecko nienarodzone, terapii wewnątrzmacicznych, psychicznych konsekwencji aborcji dla zdrowia kobiety; jeśli mamy świadomość, czym tak naprawdę jest to, co eufemistycznie jest określane jako przerwanie ciąży – to nie będzie łatwo zmanipulować nas, używając frazesów, które nie mają zaczepienia w rzeczywistości” – tłumaczy.
Dodaje, że w przekazie pro-life ciągle brakuje zwrócenia uwagi na kobietę. Wykorzystują to środowiska lewicowe, mówiąc o obronie praw kobiet, krzyczące „moje ciało – mój wybór”.
„Dziecko jest tu oczywiście najważniejsze, bo to ono w wyniku aborcji traci życie, co jest niesprawiedliwością nie do naprawienia, zawsze będę to powtarzać. Ale w naszym stowarzyszeniu mówimy, że kobieta jest drugą ofiarą aborcji. Chcąc ochronić dziecko przed śmiercią, tak naprawdę chcemy ochronić jego matkę i cały ten system rodzinny, w którym to dziecko się poczyna” – wyjaśnia Magdalena Guziak-Nowak.
„Trzeba dbać o tę równowagę, by pokazywać prawa dziecka, ale pamiętając, że jeśli kobieta zastanawia się nad aborcją, to najczęściej znajduje się w dramatycznie trudnej sytuacji” – podsumowuje.