Projekt ustawy: pod pozorem kontaktu z „ekspertami” dzieci będą kierowane do lewicowych edukatorów seksualnych

W trakcie przymusowych lekcji „edukacji seksualnej", które od 1 września 2025 r. wejdą do szkół, dzieci mają być zachęcane do kontaktu z rzekomymi „ekspertami". To kolejny krok na drodze „upaństwowienia” dzieci i wyrwania ich spod wpływu rodziców, pod dyktando lewicowych aktywistów.

Politycy Koalicji Obywatelskiej przygotowali niedawno projekt ustawy, wedle którego dzieci mają uzyskać dostęp do psychologa bez wiedzy i zgody rodziców. Fundacja Pro-Prawo do Życia ostrzegała już, że w ten sposób będzie się zachęcać dzieci do rozwiązłości seksualnej oraz namawiać do tzw. „zmiany płci". Za sprzeciw wobec psychologicznej „terapii" dziecka polegającej na „zmianie płci" polskim rodzicom może grozić nawet odebranie dziecka i ograniczenie praw rodzicielskich. To jednak nie wszystko.

Niemal równolegle, głos w przestrzeni publicznej zabrała Aleksandra Lewandowska, krajowy konsultant psychiatrii dzieci i młodzieży, która jest jedną z osób odpowiedzialnych za powstanie podstawy programowej do przymusowej „edukacji seksualnej", mającej już od września 2025 roku wejść do szkół pod nazwą „edukacji zdrowotnej". Jak powiedziała Lewandowska, dzieci należy uczyć proszenia „ekspertów" o pomoc. Dzięki obowiązkowej „edukacji zdrowotnej" w szkołach:

„[Uczniowie] dostaną pełną wiedzę, gdzie należy tej pomocy szukać, do kogo po tę pomoc się zwrócić, w jakich sytuacjach i do jakiego specjalisty. Obecnie nawet dorosłym brakuje tej wiedzy – dokąd pójść po pomoc, kim jest psycholog,  psychoterapeuta, lekarz psychiatra. Tego również będziemy uczyć na edukacji zdrowotnej."

Fundacja Pro-Prawo do Życia zwraca uwagę, że projekt ustawy zakładający możliwość kontaktu dzieci z psychologami wbrew woli rodziców zostaje zgłoszony w tym samym momencie, gdy osoba odpowiedzialna za podstawę programową do przymusowej od przyszłego roku „edukacji seksualnej" w szkołach oświadcza, że w trakcie obowiązkowych lekcji dzieci będą namawiane do szukania „pomocy" u psychologów.

Co to wszystko oznacza w praktyce dla polskich rodzin?

Fundacja przypomina, że psychologia od wielu lat jest jedną z dziedzin najbardziej opanowanych przez aktywistów i ideologów radykalnej lewicy. Dominujące na świecie nurty psychologii otwarcie twierdzą, że rzekomo „naukowo udowodnione" jest to, że:

  • Płeć nie ma nic wspólnego z biologią i jest „konstrukcją społeczną",
  • Nie istnieją psychologiczne różnice między mężczyznami a kobietami,
  • Istnieje nieskończona liczba „płci", które człowiek może sobie dowolnie wybierać i zmieniać,
  • Homoseksualizm to naturalna „orientacja seksualna", coś całkowicie normalnego i prawidłowego, podobnie jak biseksualizm, transseksualizm itp.,
  • Praktyki takie jak rozwiązłość seksualna, posiadanie wielu partnerów seksualnych jednocześnie, masturbacja, pornografia czy sadomasochizm są normalne, zdrowe, a czasem wręcz niezbędne do prawidłowego rozwoju psychicznego człowieka.

Psycholodzy, którzy powyższych założeń nie podzielają, są prześladowani i pozbawiani prawa do wykonywania zawodu. Wielu z nich musi się ukrywać i nie może publicznie reklamować swoich usług. Co więcej, w kolejnych krajach Zachodu wprowadzane są zakazy autentycznego pomagania pacjentom którzy chcą np. uwolnić się od swoich skłonności homoseksualnych. Dla przykładu – we Francji psychologowi grozi do 3 lat więzienia (!) za próbę pomocy osobie cierpiącej na zaburzenia homoseksualne lub transseksualne. Podobnie surowe kary grożą we Francji rodzicom, którzy chcieliby pomóc swoim dzieciom uwolnić się od skłonności homoseksualnych – do 3 lat więzienia i 45 000 euro grzywny.

Na powyższych założeniach opierają się także opracowane w Niemczech Standardy Edukacji Seksualnej, wedle których polskie dzieci mają być przymusowo edukowane na lekcjach „edukacji seksualnej". W oparciu o te Standardy prowadzona jest także działalność rozmaitych aktywistów i „edukatorów seksualnych", którzy za pomocą mediów społecznościowych deprawują umysły polskich dzieci.

W ocenie Fundacji Pro-Prawo do Życia to wszystko razem ma tworzyć całościowy system, którego celem jest zniewolenie naszych dzieci. Jak ma on działać?

Większość dzieci i młodzieży już teraz jest nieustannie podłączona do internetu za pomocą swoich smartfonów. Z mediów wylewa się na dzieci propaganda LGBT i deprawacja, która zachęca do rozwiązłości seksualnej. Ten sam cel ma mieć „edukacja seksualna", która już od 1 września 2025 stanie się obowiązkowym przedmiotem w szkołach. W tym samym duchu będą udzielać „porad" psycholodzy, do których dzieci mają być kierowane w trakcie lekcji.

Dla przykładu: dziecko dowie się z internetu, że pornografia jest OK. Pójdzie do szkoły, gdzie duża grupa rówieśników będzie uzależniona od oglądania pornografii (już teraz codzienną praktykę oglądania pornografii deklaruje niemal co czwarty nastolatek w Polsce). Na szkolnej lekcji „edukacji seksualnej" dziecko usłyszy od nauczyciela, że oglądanie pornografii jest całkowicie normalne. W konsekwencji samo zacznie oglądać pornografię i uzależni się od niej. Temat jest wstydliwy, więc namówione na „edukacji seksualnej" nie pójdzie z problemem do ojca lub matki tylko do „eksperta" w postaci psychologa, który udzieli porady, że pornografia jest OK, co najwyżej jeśli za bardzo przesadzi się z jej oglądaniem i masturbacją, to należy po prostu trochę od tego odpocząć.

Inny przykład: chłopiec pod wpływem propagandy LGBT wylewającej się z mediów społecznościowych stwierdzi, że czuje się dziewczynką. Na szkolnej lekcji „edukacji seksualnej" dowie się, że to całkowicie normalne, a nauczyciel doradzi mu kontakt z psychologiem. Chłopiec bez wiedzy rodziców pójdzie do psychologa, który potwierdzi, że chęć bycia dziewczynką jest OK i wystawi chłopcu opinię o konieczności poddania się tzw. „tranzycji" poprzez zażywanie blokerów hormonalnych. O wszystkim już po fakcie zostaną poinformowani rodzice, którzy nie wyrażą zgody na takie „leczenie" swojego syna. W konsekwencji, rodzicom zostanie założona „niebieska karta" za sprzeciw wobec „leczenia" swojego dziecka, a dziecko może zostać odebrane przez opiekę społeczną.

Jak mówi Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia:

„To wszystko ma stworzyć system „zamkniętego obiegu", do którego trafić mają wszystkie dzieci w Polsce. Obieg ten składać się ma z takich elementów jak: smartfony – internet – szkoła – „edukatorzy seksualni" – psycholodzy – urzędnicy. W tym obiegu nie ma miejsca na rodziców. Ten opresyjny system ma polegać na tym, że dzieci będą przymusowo deprawowane i zachęcane do buntu wobec rodziców, a medialni celebryci, urzędnicy, „edukatorzy" i rozmaici „eksperci" mają kształtować dzieci zgodnie z obowiązującą ideologią oraz niszczyć wiarę w sercach i umysłach dzieci i młodzieży."

Zdaniem Fundacji, obecnie kluczowe są dwie kwestie – ochrona własnych dzieci przed tym totalitarnym planem oraz aktywny opór wobec forsowanych zmian.

Co każdy z nas może w tych kwestiach zrobić?

W sprawie ochrony własnych dzieci – Fundacja Pro-Prawo do Życia zachęca wszystkich rodziców do tego, aby nie dawać dzieciom urządzeń z niekontrolowanym dostępem do internetu (w szczególności smartfonów), aby przepisać swoje dzieci do małych, lokalnych szkół, w których można poznać się z innymi rodzinami tworzącymi społeczność szkolną i razem wspierać się w wychowaniu dzieci wedle tych samych zasad, lub przejść na edukację domową swoich dzieci, która z roku na rok szybko zyskuje w Polsce na popularności m.in. z powodu tak silnie forsowanej systemowej deprawacji. W obu tych sprawach, szczególnie w kwestii edukacji domowej, porad udzielają wolontariusze Fundacji, która zaprasza rodziców do kontaktu e-mailowego.

W sprawie oporu – każdy może się włączyć w akcje organizowane przez Fundację takie jak uliczne akcje informacyjne i publiczne różańce. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie Fundacji.

Źródło: Fundacja Pro-Prawo do Życia

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama