O kapłańskim powołaniu, które zrodziło się na Woodstocku, wykrzyczeniu w twarzy grzechów Kościoła i ewangelizacji na „księdza” – opowiadają Opoce kapłani z „Przystanku Jezus”: o. Damian Piątkowiak SVD, br. Savio Sitarczyk OFM i ks. Jakub Fotin.
Na zakurzonym polu Pol’and’Rock Festival oprócz świeckich ewangelizatorów można spotkać także księży. Sutanna, podobniej jak zakonny habit – jak nic innego – przyciąga wzrok. I mówi sama za siebie: o powołaniu, historii życia, Bogu i Jego miłości. Budzi pytania, wyzwala emocje, prowokuje do rozmowy. A przecież o dzielenie się tym, co dla nas – chrześcijan najważniejsze – o to właśnie na „Przystanku Jezus” chodzi. Ogólnopolska ewangelizacyjna inicjatywa, która w Trzcińcu w województwie zachodniopomorskim trwa od 29 lipca do 3 sierpnia odbywa się po raz 24. Bierze w niej udział ponad 200 ewangelizatorów, w tym klerycy i księża.
Ewangelizacja na „braciszka”
Brat Savio Sitarczyk OFM w swoim brązowym habicie wygląda jak typowy „braciszek”. „Nic dziwnego, że wiele osób myślało, że jestem przebrany za mnicha” – mówi z uśmiechem. I wyjaśnia, że z takich z pozornie prostych zaczepek typu „co to za strój?” wywiązują się nierzadko głębokie rozmowy – o osobistym życiu i o wierze.
„Z niektórymi osobami mam kontakt do dziś. Nie zapomnę grupki młodych osób, która sama podeszła do nas z nurtującym ich pytaniem o…. Trójcę Świętą” – mówi franciszkanin.
„Wiele osób podchodzi po prostu się przywitać i przybić piątkę” – mówi br. Savio. „Bardzo często ludzi interesuje: dlaczego tak żyję?” – wspomina i przytacza jedną z rozmów, która z początku miała trochę nerwowy charakter.
„Pamiętam dziewczynę, która usilnie, żeby nie powiedzieć agresywnie, przekonywała mnie, że „w Kościele nie ma nic dobrego”. Zapytałem ją, dlaczego do mnie podeszła, w odpowiedzi usłyszałem: „żebyś sobie życia nie zmarnował”. Odpowiedziałem jej, że jestem tu dokładnie z tego samego powodu. Złapaliśmy nić wzajemnego zrozumienia” – mówi.
I dodaje: „Ludzie często myślą, że ksiądz jedzie na Pol’and’Rock Festivwal, bo to jego „praca”. „Tymczasem bardzo często dzielę się moją osobistą relacją z Bogiem, tym, jak doświadczam Jego Miłosierdzia. To ludzi bardzo interesuje” – wyjaśnia.
Franciszkanin przyznaje, że bardzo ważnym, duchowym doświadczeniem, którym potem dzielił się z uczestnikami Pol’and’Rock Festivalu był rekolekcje „Przystanku Jezus”.
„Przypomniały mi one, że Bóg jest bardzo cierpliwy, jak kochający Ojciec, który towarzyszy swojemu dziecku w dorastaniu” – wspomina. „Na nowo uświadomiłem sobie, że jestem grzesznikiem i potrzebuję Bożego Miłosierdzia, przypomniałem sobie sytuacje, w których hojnie je od Boga otrzymywałem. Dopiero z taką świadomością mogłem wyjść do festiwalowiczów nie jako moralizator, ale jako brat” – dodaje.
„To Jezus jest tu Gospodarzem, a my wszyscy żyjemy na Jego łasce. Na tym polega istota braterstwa. Idziemy na pole Pol’and’Rock Festival, by dzielić się doświadczeniem Jego Miłosierdzia” – mówi Opoce.
Bez konfesjonału, murów i dystansu
O. Damian Piątkowiak, werbista w „Przystanku Jezus” uczestniczy już 14. raz. Na pierwszym…. bał się wyjść na pole w sutannie. „Żeby oswoić lęk, przeszedłem się z moim współbratem po świecku” – wspomina. „Przeszliśmy całe pole i nikt się nami nie zainteresował. Ubraliśmy strój duchowny i… nie uszliśmy nawet dziesięciu metrów bez zaczepki. To nam pokazało, że sutanna na polu jest bardzo czytelnym znakiem – sama z siebie ewangelizuje” – dodaje.
Werbista przyznaje, że przez te kilkanaście lat posługi na „Przystanku Jezus” odbył wiele głębokich spowiedzi.
„Podchodzą ludzie, którzy często w swojej codzienności nie mają odwagi pójść do konfesjonału, a bardzo potrzebują wyrzucić z siebie jakieś rzeczy. Tutaj są anonimowi, mają okazję skonfrontować to, co przeżywają, z przedstawicielem Kościoła” – dodaje.
I jak sam przyznaje, niektóre spotkania były dość szokujące.... „Pamiętam, jak wisiałem trochę nad ziemią, bo jeden pan mnie chwycił i podniósł do góry. Wykrzyczał mi w twarz swoje żale do Kościoła” – wspomina.
W tegorocznym "Przystanku Jezus" bierze udział ponad 200 ewangelizatorów fot. Przystanek JezusO. Piątkowiak zauważa, że dla wielu uczestników Pol’and’Rock Festivalu Kościół na „Przystanku Jezus” to zupełnie inne doświadczenie, niż to, które mają na co dzień w parafii.
„Na Przystanku Jezus budujemy Kościół bez ścian. I to działa. Ludzie mają większą odwagę, by przyjść, porozmawiać, usiąść z nami na trawie. Nie ma tego dystansu – konfesjonału, murów, to daje zupełnie inną przestrzeń do rozmowy. To jest spotkanie dwojga ludzi, którzy dzielą się tym, co dla nich ważne. Tworzymy taką przestrzeń, że człowiek wychodzi ze swojej roli i staje się bardzo prawdziwym. I to jest zdecydowanie to, co w PJ jest najcenniejsze” – podkreśla werbista.
… sam chcę ich wyspowiadać
Czy na woodstockowym polu może także zrodzić się powołanie? Księdza Jakuba Fotina z Bydgoszczy na Przystanek Jezus zaprosili znajomi z diakonii ewangeizacji Ruchu Światło-Życie. Studiował prawo i był na drugim roku. Jak każdy – myślał w przyszłości o rodzinie. Plan Pana Boga był jednak inny…
Zaczęło się od „przystankowej” Adoracji Najświętszego Sakramentu, która całkowicie przemieniła życie Jakuba – wówczas studenta. „Doświadczyłem ogromnej i bezwarunkowej miłości Boga! To było coś pięknego i wzruszającego zarazem!” – wspomina tamten moment.
Doświadczeniem Bożej miłości dzielił się potem na woodstockowym polu. Modlił się wstawienniczo nad ludźmi, a Bóg wielokrotnie wlewał w ich serca pragnienie spowiedzi.
„Po kilku takich sytuacjach przyszła mi niespodziewanie myśl, że nie chcę już szukać kolejnego księdza, bo… sam chcę ich wyspowiadać” – wspomina. „Byłem zaskoczony i jednocześnie szczęśliwy, że to ja mógłbym być tym narzędziem, które pojedna człowieka z Bogiem” – dodaje. „Wróciłem z tą myślą na studia. Mój spowiednik doradził mi, bym dbał przede wszystkim o relację z Bogiem, ufając, że mnie dalej pokieruje” – kontynuuje.
Myśl o kapłaństwie zaczęła pojawiać się coraz częściej. Ks. Jakub sutannę nosi już 8 lat. Wychodząc na pole Pol’and’Rock Festivalu od 5 lat zakłada także fioletową stułę. „Wielokrotnie zdarzyło mi się, że ktoś pod sceną chwycił mnie za rękę i poprosił o spowiedź” – dodaje. „W moim kapłaństwie ten rys pokuty i pojednania jest wiodący. Bóg stawia mnie w różnych okolicznościach, daje konkretnych ludzi, wydarzenia…” – mówi z radością.
Takim zaproszeniem do służby na rzecz zbawienia człowieka jest dla niego właśnie „Przystanku Jezus”.
„To Kościół w misji – Kościół, który poddaje się działaniu Ducha Świętego i idzie ze światłem Ewangelii do świata, gdzie panuje ciemność i grzech. Doskonale przedstawia to obraz Matki Bożej Gwiazdy Nowej Ewangelizacji, gdzie Maryja, trzymająca na rękach Jezusa wychodzi w ciemność świata. Przechodzi przez próg drzwi, odwracając głowę, jakby pytała: czy i Ty, chcesz zanieść ze mną Jezusa światu?” – mówi kapłan.