„Jestem przekonana, że spotkanie na dużym ekranie z mnichami przenikniętymi Bożą mądrością, bogatymi w życiowe doświadczenie, pełnymi pokoju, dotknięcie kawałka ich rzeczywistości poruszy te struny, które bardzo długo mogły być w nas niedotykane” – mówi Opoce po obejrzeniu filmu „Wolni. Podróż do wnętrza” s. Gaudia Skass ISMM.
Agata Ślusarczyk: Ogłosiła Siostra w mediach społecznościowych, że została reżyserem… filmu o mnichach. Pod koniec nagrania okazało się, że dokument „Wolni. Podróż do wnętrza” tak Siostrę poruszył, że z chęcią sama by nakręciła taki film. Dlaczego?
S. Gaudia Skass ISMM: To prawda. Pozwoliłam sobie na taki „żart – nieżart” (śmiech). Naprawdę zachwycił mnie pokazany w dokumencie monastyczny klimat hiszpańskich opactw, stare klasztory i to, że żyjący we współczesnych czasach mnisi, mogą oddychać powietrzem setek lat modlitwy poprzednich pokoleń. Jest w tym coś niesamowicie pociągającego… Bohaterowie filmu są przesiąknięci modlitwą, która owocuje mądrością, spokojem ducha, wyważeniem. Cudownie się ich słucha, to są ludzie tak głęboko dojrzali, mądrzy, pełni miłości, że aż chciałoby się samemu tam pojechać i zadać im różne pytania, napełnić się tą błogosławioną ciszą, wejść w rytm ich życia, który ma w sobie coś bardzo organicznego. Oni nie dali się zapędzić w szaleństwo współczesności, w którym większość ludzi dzisiaj żyje – nawet my, w apostolskich zakonach nie jesteśmy od tego całkowicie wolni. Wpływa na nas duch świata – pęd, nieustanny pośpiech. W prostym życiu mnichów, które widzimy na ekranie, jest coś zachwycającego. Widzimy, że w tej prostocie życia, do której oni są powołani, jest niesamowite szczęście. Widzimy osoby głęboko spełnienie i szczęśliwie. Oni nie uciekli za mury klasztoru przed światem, ale odkryli, że do szczęścia potrzeba tak niewiele: wystarczy bliskość Boga, modlitwa, życie we wspólnocie, prostota.
To zupełnie coś innego niż oferta, którą proponuje materialistyczny świat: pogoń za pieniędzmi, karierą, prestiżem. Film o życiu mnichów jest zaprzeczeniem ułudy, którą proponuje świat.
Mam takie wrażenie, że dziś wielu ludzi, jest niewolnikami tego pędu. Żeby przetrwać i żyć na pewnym poziomie, myślą, że muszą uczestniczyć w wyścigu szczurów. Nie wierzą, że mogą lub też nie chcą żyć inaczej. Z drugiej strony dostrzegam wśród osób świeckich, żyjących w dużych miastach, zjawisko poszukiwania „oaz ciszy” – miejsc, w których jak najczęściej się da, można być blisko natury. Widocznie też wzrasta zainteresowanie domami rekolekcyjnymi, rekolekcjami w ciszy i indywidulanymi dniami skupienia. Pokazuje to prawdę o człowieku, że bez względu na to, czy ktoś jest zakonnikiem, czy nie, musimy karmić swoją duszę. Wszystkie wymiary naszego życia: ciało, psychika i dusza domagają się ciszy i spokoju, zatrzymania się, refleksji i modlitwy. W ciszy możemy usłyszeć nie tylko głos Boga, ale nas samych – nasze pragnienia, tęsknoty. Wiele osób jest tego świadomych i poszukują takich „oaz ciszy” – także poza chrześcijaństwem, w różnego rodzaju medytacjach lub wschodnich technikach relaksacyjnych. Dla mnie to jest oczywiste, że na dłuższą metę takie formy – poza chrześcijaństwem – nie zaspokoją potrzeb serca człowieka, gdyż potrzeba nam czegoś więcej niż tylko natury i wyciszenia. Potrzeba nam realnego kontaktu z osobowym Bogiem – z Jezusem Chrystusem. Dopiero w Nim odnajdujemy to, czego tak bardzo szukamy – sens, pokój serca, szczęście.
Jak Siostra może wyjaśnić fenomen filmów o monastycznym życiu. Zarówno film „Wielka cisza”, jak „Wolni. Podróż do wnętrza” przyciągnęły do kin tłumy… W laicyzującej się Hiszpanii film „Wolni” był jednym z pięciu najchętniej oglądanych dokumentów.
Wszędzie tam, gdzie idziemy w jakąś skrajność życia bez Boga, te głody i tęsknoty za Nim, coraz wyraźniej się odzywają. Wiele osób nie jest tego świadoma, nie nazywa tej tęsknoty za Bogiem „głodem”, ale kiedy pojawia się filmowa propozycja, która jest odpowiedzią na ich głody, nagle uświadamiają sobie, że w nich ten głód jest. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga i ta prawda o nas będzie wołać o odkrycie. Te pytania o sens naszego istnienia nie mogą być wiecznie zagłuszane. One będą wołały: „Usłysz mnie i odpowiedz mi!”. Zarówno „Wielka cisza” jak i dokument „Wolni. Podróż do wnętrza” w laicyzujących się społeczeństwach zachodu przypomina o tęsknocie za tym, co w nas wieczne, o cząstce Boga w nas.
W filmie wypowiadają się także mężowie i żony, którzy po wypełnieniu rodzinnych zobowiązań przywdziali mnisi habit. Takie świadectwo jest niezwykle poruszające, można założyć, że żyjąc w świecie, niczego im nie brakowało. A jednak był w nich niezaspokojony głód…
Bóg jest Bogiem niespodzianek. Odkrywanie powołania coraz później jest charakterystyczne dla współczesnych czasów, a szczególnie widoczne jest w krajach zachodnich. Dotyczy to także osób, które założyły swoje rodziny, a potem dopiero odkrywają zaproszenie do życia z Bogiem w relacji na wyłączność – do życia konsekrowanego. Takich osób na Zachodzie jest coraz więcej. Przez duże tempo życia, realizacją siebie i mnogością możliwości, które oferuje świat, człowiek późno zaczyna dochodzić do istoty rzeczy. Późno zadaje sobie głębokie pytania o swoje powołanie, późno odkrywa swoje najgłębsze tęsknoty. Swoją drogą, trzeba powiedzieć, że tak zwane „późne powołania” zawsze w jakiś sposób były obecne w Kościele. Jednak były to i są nadal raczej wyjątki.
Po obejrzeniu dokumentu o życiu mnichów miałam ochotę wyrwać się ze zgiełku miasta i zatopić w klasztornej ciszy. Czy to „normalna” reakcja osoby świeckiej?
Absolutnie! Powiedziałabym wręcz, że w pierwszej kolejności nie jest to wcale film dla osób konsekrowanych, ale właśnie dla świeckich, by ich w pierwszej kolejności zaprowadzić w klasztorne mury, do zakonnych krużganków i ogrodów, by przed nimi właśnie ukazać to ukryte piękno życia kontemplacyjnego. Jestem przekonana, że film ten ma w sobie potencjał, by wstrząsnąć ludźmi. Spotkanie na dużym ekranie z mnichami przenikniętymi Bożą mądrością, bogatymi w życiowe doświadczenie, pełnymi pokoju, dotknięcie kawałka ich rzeczywistości, poruszy te struny, które bardzo długo mogły być w nas niedotykane. Odezwą się tęsknoty i głody, które były mocno przysypane innymi sprawami. Ten film zmusza do głębszej refleksji, budzi tęsknoty. Największym wyzwaniem po obejrzeniu filmu jest pytanie: co z tymi rozbudzonymi tęsknotami zrobić? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Myślę, że na rozmowie z Bogiem zrodzą się bardzo twórcze i dobre odpowiedzi, które mają szansę dużo zmienić w życiu osób, które obejrzą ten film. O to się modlę.
WOLNI. PODRÓŻ DO WNĘTRZA | OFICJALNY ZWIASTUN
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.