Piłkarze Chelsea Londyn zwycięzcami Ligi Konferencji. W finale we Wrocławiu pokonali Betis Sewilla 4:1 (0:1). „The Blues” zostali pierwszym klubem, który ma na koncie triumf we wszystkich istniejących obecnie rozgrywkach UEFA – również Lidze Mistrzów i Lidze Europy.
Zakończony w środę sezon Ligi Konferencji zostanie zapamiętany na długo przez polskich kibiców. Nie dość, że finał odbył się we Wrocławiu, to na dodatek z udziałem drużyn, które w ćwierćfinałach wyeliminowały przedstawicieli polskiej ekstraklasy.
Wygrali wszystko, oprócz jednego meczu
Chelsea w drodze do decydującego spotkania okazała się lepsza w dwumeczu od Legii Warszawa, natomiast Betis – od Jagiellonii Białystok.
Legia może pochwalić się tym, że jest jedyną drużyną, która w tych rozgrywkach pokonała londyńczyków, choć wyjazdowe zwycięstwo 1:2 po wcześniejszej porażce 0:3 na wiele się już nie zdało.
Zespół z Sewilli, który gościł w Polsce także na początek rozgrywek, gdy w Warszawie uległ w fazie grupowej Legii 0:1, debiutował na tym szczeblu rywalizacji. Nadzieję na sukces mógł upatrywać m.in. w statystykach spotkań o europejskie trofea w Polsce. Trzy poprzednie – dwa finały Ligi Europy i mecz o Superpuchar UEFA – wygrały bowiem ekipy hiszpańskie.
Z kolei angielska drużyna jest jedną z bardziej utytułowanych w tym stuleciu – w środę sięgnęła po dziewiąty kontynentalny triumf. „The Blues” zostali pierwszym klubem, który zwyciężył we wszystkich trzech obecnych europejskich pucharach; w Lidze Mistrzów byli najlepsi w 2012 i 2021 roku, a w Lidze Europy w 2013 i 2019. Mają w kolekcji również Superpuchar UEFA (dwukrotnie) i nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów (też dwukrotnie).
Od przybytku zabolała głowa
Środowy finał miał być świętem futbolu, ale we wtorek i przed samym meczem więcej mówiło się o wybrykach pseudokibiców obu klubów, którzy zakłócali porządek, wywołując w centrum miasta burdy i awantury. Straty wyceniono na wstępnie kilka tys. zł, a policja uspokoiła sytuację. Wrocławski stadion może pomieścić nieco ponad 40 tys. widzów, tymczasem w mieście pojawiło się 70 tys. Brytyjczyków i Hiszpanów. Wiadomo było więc, że część z nich będzie oglądać mecz w barach i pubach, więc sytuacja w stolicy Dolnego Śląska pozostanie napięta. Zatrzymano 28 osób.
Faworytem spotkania, m.in. z racji dotychczasowych dokonań w rozgrywkach UEFA, była Chelsea, ale pierwsza połowa tego nie potwierdziła.
Już w dziewiątej minucie hiszpański zespół objął prowadzenie. Po znakomitym podaniu Isco wzdłuż linii pola karnego piłkę przyjął Marokańczyk Abdessamad Ezzalzouli i popisał się precyzyjnym strzałem z kilkunastu metrów.
Wkrótce potem Betis mógł podwyższyć prowadzenie, lecz tym razem bramkarz londyńczyków Filip Jorgensen poradził sobie ze strzałem z dystansu Marca Bartry.
Do końca pierwszej połowy podopieczni Chilijczyka Manuela Pellegriniego sprawiali lepsze wrażenie, ale wynik już nie zmienił.
180 stopni
W drugiej części, co było przewidzenia, do głosu doszli piłkarze „The Blues”. Dość długo nie mogli sforsować uważnie grającej defensywy Betisu, ale między 65. i 70. minuty odwrócili losy rywalizacji.
Najpierw, po dośrodkowaniu Cole’a Palmera, skutecznym uderzeniem głową popisał się Argentyńczyk Enzo Fernandez, a pięć minut – po jeszcze efektowniejszej akcji i podaniu Palmera – gola na 2:1 dla Chelsea zdobył... klatką piersiową Senegalczyk Nicolas Jackson.
Hiszpański zespół chyba nie był przygotowany na takie ciosy i już się po nich nie podniósł. Warunki na boisku zdecydowanie dyktowała Chelsea, czego potwierdzeniem były następne gole.
W 83. minucie na 3:1 podwyższył wprowadzony z ławki Jadon Sancho, a po kontrze w doliczonym czasie wynik ustalił strzałem spoza pola karnego Ekwadorczyk Moises Caicedo.
Wkrótce potem Chelsea, która w angielskiej ekstraklasie zapewniła sobie awans do Ligi Mistrzów w nowym sezonie, mogła zacząć świętować. Piłkarzem Meczu został wybrany przez UEFA Palmer.
Liga Konferencji to najmniej prestiżowe klubowe rozgrywki UEFA, ale dzięki temu „skalpowi” – ostatniemu brakującemu w kolekcji – londyński klub przeszedł do historii futbolu.
Źródło: