„Osłupiałem”. Wykładowca SGH podważa wyliczenia dotyczące „anomalii wyborczych”

„Czy zdajesz sobie sprawę, że Twoje korekty przenoszące głosy zawsze od Karola Nawrockiego do Rafała Trzaskowskiego są nie tylko arbitralne i kontrowersyjne, ale czasem absurdalne?” – pisze do dr. Krzysztofa Kontka znający go osobiście dr hab. Tomasz Berent, profesor SGH. Dr Kontek przedstawił wyliczenia statystyczne mające świadczyć o sfałszowaniu wyborów prezydenckich.

List prof. Tomasza Berenta to reakcja na wyliczenia dr. Krzysztofa Kontka, który twierdzi, że nieprawidłowości w 1482 obwodowych komisjach wyborczych mogły przełożyć się na 315-487 tys. dodatkowych (nadmiarowych) głosów dla Karola Nawrockiego.

Anomalie

Dr Kontek, były wykładowca SGH jest autorem jednego z protestów wyborczych złożonych w Sądzie Najwyższym. Jak przekonuje, zbadał wyniki we wszystkich komisjach wyborczych w kraju i wytypował komisje, w których jego zdaniem wyniki były zaskakujące i odbiegające od trendu.

„Komisji z anomaliami wyszło od 3500 do 5500 (...). Komisji, w których wystąpiły przynajmniej dwie, jest 1482”

– mówił.

Nie jest jasne, czy taki protest spełnia wymogi formalne, ponieważ SN z zasady bada doniesienia o konkretnych nieprawidłowościach (np. o przypisaniu głosów niewłaściwej osobie czy o uniemożliwieniu komuś oddania głosu). To jednak nie wszystko. Szacunki Krzysztofa Kontka także są kwestionowane – przez prof. Tomasza Berenta zajmującego się finansami.

Niewiarygodne

„Drogi Krzysztofie. W poniedziałek (23.06.2025) o 23:47 wysłałem Ci wiadomość SMS z zapytaniem, gdzie mogę zapoznać się z Twoją analizą dotyczącą wyborów. Odpowiedziałeś rano. Siadłem natychmiast do lektury i… zdębiałem” – zaczyna swój list otwarty prof. Berent.

„Zaszokowała mnie treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę”

– wytyka autor listu.

„Biorąc pod uwagę to, co wiemy z teorii statystyki, nie ma fizycznie takiej możliwości, aby wynik wyborów nie był prawdziwy” – podkreśla prof. Berent.

W dalszej części listu zadaje koledze po fachu pytania, w których jednocześnie zarzuca mu błędy z zakresu analizy statycznej.

„Twoje wyniki nie są wiarygodne statystycznie”

– konkluduje autor listu.

Zysk Nawrockiego

Do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 50 tys. protestów wyborczych. Chodzi o zawierające błędne wyniki protokoły wyborcze. Ponad 90 proc. protestów jest kopiowanych według jednego z kilku wzorów, ale Sąd Najwyższy wskazał kilkanaście komisji, w których zarządzono ponowne przeliczenie głosów. Wiadomo już, że w części z nich doszło do nieprawidłowości, choć nie stwierdzono, by wpłynęły one na ostateczny wynik wyborów.

Nie zawsze błędy były korzystne dla Nawrockiego.

W Staszowie w województwie świętokrzyskim według protokołu Karol Nawrocki miał uzyskać 209 głosów, zaś Rafał Trzaskowski 360. Po ponownym przeliczeniu okazało się, że wyniki były odwrotne – 360 głosów uzyskał Nawrocki, Trzaskowski zaś 209.

Podobnie było w komisji z ul. Spartańskiej w Warszawie, gdzie po ponownym przeliczeniu Rafał Trzaskowski stracił 163 głosy, a Karol Nawrocki zyskał 160.

Orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie ważności wyborów prezydenckich mamy poznać 1 lipca.

Demiurg Olszański

Tymczasem poseł KO Roman Giertych domaga się ponownego przeliczenia głosów w całym kraju. Mówi też, że obwodowe komisje wyborze zostały „w większości przejęte” przez ludzi „typu pana Olszańskiego”. Chodzi o Wojciecha Olszańskiego, aktora posługującego się pseudonimem Jabłonowski i nagrywającego w internecie streamingi pełne wulgaryzmów przedstawiające rosyjski punkt widzenia.

Oto pełna treść listu prof. Tomasza Berenta do dr. Krzysztofa Kontka:

Warszawa 26 czerwca 2025
Drogi Krzysztofie

W poniedziałek (23.06.2025) o 23:47 wysłałem Ci wiadomość SMS z zapytaniem, gdzie mogę zapoznać się z Twoją analizą dotyczącą wyborów. Odpowiedziałeś rano. Siadłem natychmiast do lektury i… zdębiałem. Ale zanim o swoim szoku, krótko o mojej motywacji. Jak wiesz, jestem pasjonatem prawdy. Pamiętasz tamtą konferencję? Byłem bodaj jedyną osobą, która broniła nieznanego nikomu mgr. Krzysztofa Kontka, którego jedyną winą wydawało się być to, że mówił rzeczy kontrowersyjne. Starałem się Ci pomóc i wtedy, i za każdym razem, gdy prosiłeś mnie o recenzję swoich pomysłów.

Z medialnych opowieści wynikało, że ktoś, metodami statystycznymi, dowodzi istnienia nieprawidłowości w procesie wyborczym. Początkowo ignorowałem te informacje, gdyż obydwaj wiemy, że choć na pozór skala zwycięstwa Karola Nawrockiego nad Rafałem Trzaskowskim wydaje się dla laika niewielka, to jest ona jednak niekwestionowalna na gruncie nauki i stochastyczności procesu wyborczego. Biorąc pod uwagę to, co wiemy z teorii statystyki, nie ma fizycznie takiej możliwości, aby wynik wyborów nie był prawdziwy, szczególnie, gdy wiemy, kto wybory organizował i znamy zasady ich nadzoru. I nagle oto czytam, że jakiś naukowiec, którym okazujesz się Ty, ma inne zdanie. Osłupiałem, stąd mój SMS o północy i poranna lektura Twoich tekstów, w tym zatytułowanego: „Weryfikacja wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich w Polsce w 2024 roku: Przeliczenie głosów z użyciem przestrzennie grupowanej metody MAD”. Pomijając literówkę w tytule (chodzi rzecz jasna o wybory tegoroczne), zaszokowała mnie tak naprawdę treść Twego wywodu. Skwantyfikowałeś bowiem jedynie liczbę głosów, które mogły być nieprawidłowo alokowane Karolowi Nawrockiemu. Odwrotnego scenariusza w ogóle nie wziąłeś pod uwagę. Pomijając na chwilę kwestię Twojego sposobu identyfikacji komisji, w których mogło dojść do nadużyć i sposobu dokonywanych przez Ciebie korekt (obie niestety bardzo wątpliwej jakości), musiałeś przecież wiedzieć, że wyniki takiej jednostronnej analizy są po prostu bezwartościowe. To nie kwestia opinii. To oczywistość. Starałem się z Toba o tym porozmawiać, ale odmówiłeś, bo, jak wyjaśniłeś pisemnie: „wszystkie wyjaśnienia są objęte tajemnicą ze względu na to, że wszystkie dowody są nie tylko w SN, ale zostały przejęte przez Prokuratora Generalnego”. Jakie dowody? Zdębiałem po raz kolejny. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak zapytać Cię publicznie o rzeczy, które chciałem przedyskutować przy kawie. Wybacz, że pominę Twoje analizy prawne, czy Malawi, o którym wspominasz, i skupię się jedynie na analizie statystycznej. Pytam zatem:

1.

Czy metoda, której używasz, szuka dowodów, jak wynika explicite z twoich artykułów, na nadmierne poparcie jedynie dla Karola Nawrockiego? Ufam, że rozumiesz, że jeśli tak jest, wszelkie twoje wnioski nie mają po prostu sensu w kontekście analizy różnicy głosów pomiędzy kandydatami i jako takie są bezużyteczne.

2.

Czy zdajesz sobie sprawę, że Twoje korekty przenoszące głosy zawsze od Karola Nawrockiego do Rafała Trzaskowskiego są nie tylko arbitralne i kontrowersyjne, ale czasem absurdalne? Najpierw nazywasz jakąś komisję anomalią, według arbitralnie wybranych przez siebie kryteriów, następnie korygujesz wyniki w tej komisji na niekorzyść Karola Nawrockiego. W szczególności, czy jest możliwe, Krzysztofie, że Twoje kryterium flip anuluje z urzędu masę prawdziwie oddanych na Karola Nawrockiego głosów? Gdybyś zrobił analizę mniej jednostronnie, to mógłbyś przynajmmniej bronić nieobciążenia swojego estymatora. Teraz to obciążenie jest miażdżące.

3.

W Twoim tekście piszesz „Nawet przy najbardziej konserwatywnym progu wykrywania (k > 3.0), szacowane netto przesunięcie głosów przekracza 317 000, zbliżając się do oficjalnej różnicy między kandydatami (369 591). Przy progach pośrednim (k > 2.5) i inkluzywnym (k > 2.0), oszacowanie przesunięcia głosów wzrastają odpowiednio do 370 982 i 457 624 - co sugeruje, że wynik wyborów mógłby się zmienić, gdyby takie anomalie zostały systematycznie skorygowane”. O najbardziej konserwatywnym progu (k = 3) piszesz też w innym miejscu, tak samo jak o tym, jak to „średni próg odwraca oficjalne wyniki”. O jakich najbardziej konserwatywnych, średnich i inkluzywnych progach piszesz? Twój najwyższy próg (k = 3) powinien być najmniejszy z tych przez Ciebie stosowanych. Analiza dla k = 2, która robi największe wrażenie i „produkuje” największe liczby, jest rzeczywiście bardzo inkluzywna - wskazuje bowiem na komisje, które w rzetelnym statystycznie badaniu nie miałyby prawa być nazwane anomaliami. Gdybym ja był autorem tego badania, podsumowałbym wyniki zupełnie inaczej: „Pomimo bardzo jednostronnej analizy, uwzględniającej jedynie możliwość występowania nieprawidłowości w stosunku do jednego kandydata, stosując do tego niezwykle hojną, arbitralną metodę realokacji głosów na rzecz Rafała Trzaskowskiego nawet tam, gdzie nie było do niej podstaw, nie udało się nam zniwelować faktycznie istniejącej różnicy w głosach”. Nie udało się Krzysztofie, bo nie mogło się udać. Na tym polega Prawo Wielkich Liczb i stochastyczność procesu wyborczego. Swoją drogą wspominasz wyniki dla k znacznie powyżej 3, ale ich nie ujawniasz. Jestem przekonany, że stosowanie naprawdę konserwatywnych progów unicestwiłoby wszystkie Twoje konkluzje.

4.

Zamiast prawdziwej analizy wrażliwości, która u Ciebie ogranicza się de facto jedynie do poluzowania kryteriów, alarmujesz w kilku miejscach, że skala nieprawidłowości może być jeszcze większa. Jakim prawem to czynisz, bo z pewnością twoje powoływanie się na naukę jest błędne? Nie przedstawiłeś żadnych dowodów, poza sugestiami, że dalsze luzowanie kryteriów „polepszyłoby” wyniki. Poluzujmy definicję złodzieja, a każdy z nas nim będzie.

Dyskusję kończysz zdaniem: „Nie należy ich (wyników - dop. TB) traktować jako jednoznacznego dowodu oszustwa, lecz jako statystycznie wiarygodny sygnał, który wymaga bliższego zbadania przez instytucje publiczne”. Po pierwsze, to, że te obliczenia nie stanowią żadnego jednoznacznego dowodu jakiegokolwiek oszustwa nie trzeba nawet pisać, to oczywiste. Problem w tym, że Twoje wyniki nie są też wiarygodne statystycznie. Nie mogą być zatem żadnym sygnałem, które wymaga bliższego zbadania. Ufam, że, jak twierdzisz, chciałeś tylko wskazać na problem, ale, Krzysztofie, wyszedłeś poza ramy tej motywacji, wyszedłeś z całą futryną, o czym świadczy choćby niemożność kontaktu z Tobą. Biorąc pod uwagę charakter jaki nadałeś swoim badaniom, a też ich praktyczne znaczenie i przede wszystkim skalę nieprawidłowości, ale nie procesu wyborczego, tylko Twoich wyników, obawiam się, że nie przysłużyłeś się stawianemu przez siebie celowi. Choć, kto wie, być może nikt wcześniej w Polsce nie czytał z taką ekscytacją o metodzie MAD. Czy to przypadek, że właśnie tym słowem przyszło mi skończyć ten list?

Źródła: x.com, interia.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama