„Uczuciem, które towarzyszy życiu wszystkich mniejszości religijnych w Bangladeszu, jest strach” – uważa Chrześcijańska Konferencja Azji.
W kraju, gdzie ponad 80 proc. mieszkańców stanowią wyznawcy islamu, od 2014 r. doszło do wielu ataków na hinduistyczne i chrześcijańskie wioski oraz do przymusowego wysiedlania niemuzułmanów. Tradycyjną dla tego kraju tolernację od lat 80. XX w. wypierają ekstremizmy, wspierane przede wszystkim przez Arabię Saudyjską. Mówi dyrektor agencji informacyjnej AsiaNews, ks. Bernardo Cervellera.
„Mniejszości religijne mogą się bronić, jeśli szanuje się prawo, ponieważ przepisy w Bangladeszu gwarantują wolność wyznania oraz dochodzenia sprawiedliwości. Problem w tym, że bardzo silna jest tam korupcja, a w kraju panuje skrajne ubóstwo. Dlatego ubogi nie może dociekać swych praw, a bogaty może sobie załatwić cokolwiek (...). Nadużycia i przemoc, związane z radykalnymi islamistami, są możliwe właśnie dzięki ubóstwu i słabości władzy politycznej. Z tymi dwoma problemami trzeba się zatem zmierzyć. Aby pokonać ubóstwo, niezbędne są inwestycje, które nie będą jednak uwarunkowane rozwojem szkół koranicznych w stylu Arabii Saudyjskiej. Z drugiej strony należy się odwoływać do wymiaru sprawiedliwości, ale jeżeli w państwie nie ma faktycznej siły zdolnej do rządzenia, staje się to bardzo trudne” – wskazał ks. Cervellera.
tm/ rv