reklama

Szczepan jak dziecko

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

dodane 22.12.2025 13:43

Kościół już w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia każe nam celebrować męczeństwo. Po co tę świąteczną radość Bożego Narodzenia mącić tak poważnymi i trudnymi tematami? Czy nie można z tym poczekać? A jednak jest w tym głębsza mądrość. Liturgia proponuje nam w ten sposób przejście od nieco idyllicznej atmosfery Bożego Narodzenia do prozy życia. Mesjasz przyszedł na świat, aby go zbawić, ale świat nie został od razu cudownie przemieniony. Pozornie wszystko zostało po staremu. Pozornie! W świecie, w którym żyjemy, nadal toczą się wojny, wciąż sporo jest głupoty, kłótni, podziałów, prześladowań. W tylu miejscach na świecie chrześcijanie cierpią. Na rodzinnej ziemi Jezusa wciąż leje się krew. Żyjemy w niedoskonałym świecie, w którym zło wydaje się silniejsze od dobra. Pierwsze wezwanie dzisiejszego dnia to pamięć o tych wszystkich chorych miejscach na świecie, gdzie panuje wojna, przemoc, niesprawiedliwość. gdzie ludzie cierpią i brakuje im nadziei. A także pamięć o naszych braciach i siostrach w wierze, którym za przyznanie się do Jezusa grożą szykany, a nawet śmierć.

Kiedy myślimy o naszym domu, rodzinie, pracy zawodowej, sąsiedztwie, o naszej ojczyźnie, także nie brakuje spraw, które odbierają pokój. W święta widzimy wyraźniej, jak niedoskonali jesteśmy, jak nie umiemy kochać. Tyle zawiedzonych nadziei, rozczarowań, nieprzebaczonych ran, stłumianych żalów i pretensji. Nawet w święta nie zawsze potrafimy odezwać się do siebie ludzkim głosem. Czasem czujemy jeszcze mocniej samotność. Zagłuszamy pustkę gapiąc się w ekrany. Szczepan modlił się za swoich prześladowców, także za Szawła, który wkrótce z krwawego prześladowcy stał się misjonarzem. Uczy nas w ten sposób, że warto zachować czystość serca w każdych okolicznościach. Nie ma idealnych świąt. Nie można jednak dać się opanować goryczy, zazdrości, złości i wszelkim złym emocjom. Nie zmienisz ani świata, ani innych (nawet najbliższych), możesz zmienić możesz tylko siebie. To jest logika rewolucji, którą przynosi Jezus. On dotyka naszych serc. Przychodzi jako bezbronne dziecko i uczy, że wobec zła zawsze pozostajemy bezbronni. Nie da się zmusić nikogo do miłości, do przebaczenia, do wiary. Możemy tylko prosić z prostotą dziecka i czekać na cud.

Bezbronność nowo narodzonego dziecka i bezbronność Szczepana. Warto to zestawić. I zobaczyć też swoją bezbronność wobec zła. Oto staruszka okradziona z renty w tramwaju, dziecko w łonie matki skazane na zabicie w majestacie prawa, bezbronność zdradzonych, bezbronność niesłusznie oskarżonych. Wydaje się, że Bóg nie interweniuje, że pozwala, by przemoc silnych miażdżyła słabszych. To nie jest tak, że mamy godzić się zło. Nie, owszem trzeba protestować, krzyczeć, wołać o pomoc. Ale opowieść o śmierci Szczepana uczy, że widok na niebo jest tylko po stronie bezbronnych. Bóg nie jest po stronie tych, którzy krzywdzą, którzy rzucają kamieniami, ale On jest z tymi, którzy tymi kamieniami obrywają. Szczepan modlił się za swoich prześladowców, zachował w serce wolne od nienawiści. Zło pokonał dobrem. Kochał do końca.

„Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Każde Święta są zaproszeniem, aby wybrać na nowo Boga, czyli stanąć po stronie słabych, bezbronnych, niewinnie oskarżonych, biednych, odtrąconych, niechcianych, aby ich bronić nie strzelając do oprawców, ale wychodząc naprzeciw nim z modlitwą, z przebaczaniem, z sercem dziecka. Miłość jest bezbronna. Ale silniejsza niż nienawiść.

1 / 1

reklama