Izrael przygotowuje się do ograniczenia dostaw energii elektrycznej dla Strefy Gazy, co będzie miało katastrofalne skutki społeczne. Tym razem jednak odpowiedzialność za tę dramatyczną sytuację leży po stronie palestyńskiej.
Zaostrza się konflikt między Hamasem i władzami Palestyny. Te ostatnie odmówiły płacenia rachunków za prąd dostarczany na terytoria kontrolowane przez Hamas.
O zażegnanie konfliktu apeluje pracujący w Gazie ks. Raed Abushalia, do niedawna dyrektor tamtejszej Caritas. Podkreśla on, że jak długo będzie trwał ten wewnątrzpalestyński konflikt, a wraz z nim separacja Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu, Izrael będzie zmuszony utrzymywać Gazę w zamknięciu. Mówi ks. Abushalia.
„Od 2006 r. ludzie z Gazy są zamknięci w tej strefie liczącej 360 kilometrów kwadratowych. Jest to największe więzienie pod gołym niebem. Od tego czasu prąd mamy tylko kilka godzin na dobę. A w lecie upały są straszne. Proszę sobie wyobrazić dwa miliony ludzi bez prądu. W Gazie jest tylko jedna elektrownia, ale nie jest w stanie dostarczyć prądu dla całej strefy. Mamy więc 3 linie przesyłowe z Egiptu i 6 z Izraela. Teraz w imię odpowiedzialności zbiorowej ograniczone zostaną dostawy prądu z Izraela, bo władze Palestyny nie płacą rachunków. Ucierpi na tym ludność cywilna, która i tak żyje w nędzy. Ograniczenie dostaw prądu zagraża bowiem całej służbie zdrowia. To ją rozłoży, powali na kolana” – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Abushalia.
Palestyński kapłan zaznacza jednak, że postawa mieszkańców Strefy Gazy jest zdumiewająca. Choć 80 proc. rodzin żyje poniżej progu ubóstwa, to jednak są one bogate w potomstwo. W tej dwumilionowej społeczności rodzi się co roku 55 tys. dzieci. Możemy to nazwać demograficznym oporem – dodaje ks. Abushalia.
kb/ rv