Sytuacja w Chile wciąż jest bardzo napięta. Nie milkną protesty społeczne, w wielu miastach odbywają się strajki i masowe manifestacje, które władze brutalnie tłumią.
W ciągu miesiąca zginęło 20 osób, a co najmniej 1600 zostało rannych. Sprofanowano kilka kościołów, a figury świętych i kościelne ławki wykorzystywano do budowania barykad.
W sytuacji wciąż pogłębiającego się kryzysu chilijscy biskupi wzywają do modlitwy za kraj. Deklarują też gotowość mediacji między władzami a protestującymi w celu wypracowania porozumienia. „Szerząca się przemoc sprawia, że trudno dostrzec słuszne postulaty protestujących, którzy domagają się jedynie sprawiedliwości, poszanowania demokracji i możliwości godnego życia” – mówi Radiu Watykańskiemu biskup pomocniczy stołecznego Santiago Alberto Lorenzelli.
Protesty społeczne trwają w Chile od połowy października. Sprowokowało je podniesienie cen za komunikację publiczną. Była to jednak tylko iskra, która spowodowała wybuch narastającego niezadowolenia z pogłębiających się nierówności ekonomicznych oraz wzrastających kosztów opieki zdrowotnej, oświaty i niewydolnych systemów emerytalnych.
Prezydent Sebastian Piñera ogłosił, że naruszony został porządek publiczny i obecne siły policji nie są w stanie stawić czoła eskalacji przemocy. Zmobilizował więc członków sił bezpieczeństwa będących na emeryturze. Zapowiedział, że jest gotowy do rozmów i wypracowania porozumienia pokojowego, a także nowej konstytucji.
Źródło: www.vaticannews.va