Biskupi Erytrei zdecydowanie protestują przeciwko podjętym przez państwo próbom znacjonalizowania katolickich szpitali i przychodni.
Określają to jawnym prześladowaniem i podkreślają, że dobrowolnie nie oddadzą placówek, w których od lat Kościół niesie pomoc wszystkim niezależnie od wyznawanej wiary i pochodzenia społecznego.
Stanowisko biskupów jest odpowiedzią na ostatnie działania rządu. W katolickich szpitalach, przychodniach i punktach dożywiania pojawili się bowiem żołnierze, którzy domagali się podpisania przez administratorów dokumentów sankcjonujących przekazanie placówek na rzecz państwa. Gdy spotkali się ze zdecydowanym oporem zarządzili ewakuację pacjentów i zamknięcie wszystkich szpitali. Protestując przeciw tej niesprawiedliwości biskupi przypominają, że ośrodki katolickie (w sumie jest ich w całej Erytrei 40) działają w tym kraju przede wszystkim na rzecz najbardziej potrzebujących i głównie na terenach, gdzie nikt inny nie chce pracować. Za nie do przyjęcia uznają też wystawienie posterunków wojska przy klasztorach i domach zgromadzeń, do których należą placówki medyczne.
Wprawdzie w 1995 r. komunistyczne władze Erytrei przyjęły ustawę mówiącą, że wszelkie placówki społeczne (szkoły, szpitale, przychodnie) muszą należeć do państwa, jednak nigdy nie weszła ona w życie i mimo wielu obostrzeń kościelne placówki funkcjonowały normalnie. Obecne represjonowanie Kościoła zdaje się być reakcją rządu na apel biskupów Erytrei, którzy w kwietniu wystosowali list pasterski na temat pojednania narodowego, wzywając władze do budowania jedności narodowej i poszanowania sprawiedliwości. List powstał na fali podpisania długo oczekiwanego porozumienia pokojowego między Etiopią i Erytreą i, ze strony Kościoła, był wezwaniem do pogłębienia tego procesu pojednania. Władze odebrały go jednak jako atak na instytucję państwa.