30 lipca to Światowy Dzień Walki z Handlem Ludźmi. W Kenii trwa kulminacja problemów

W Kenii z każdym tygodniem liczby zarażeń biją rekordy. Do tego ponuro brzmiące dyrektywy rządowe z ostatnich dni, by jednostki samorządu lokalnego złożyły zamówienia na worki do zwłok oraz zakupiły grunta pod nowe cmentarze. Do tego głód i handel ludźmi - kulminacja problemów.

Zaczęło się od kilku przypadków, potem kilkudziesięciu, a obecnie każdy tydzień przynosi nowy rekord. Koronawirus – tak jak grypa - miał ominąć kraje tropikalne, a tymczasem zadomowił się tak w Afryce jak i Ameryce Południowej, co więcej sieje tam prawdziwe spustoszenie. Na nic zdało się afrykańskie słońce i wysoka temperatura. Pandemia święci teraz triumfy w Trzecim Świecie.

Statystyki są nieubłagane. Pierwszy przypadek Koronawirusa w Kenii został odnotowany 12 Marca, kiedy to wracająca z USA Kenijka została zidentyfikowana jako nosicielka śmiertelnego wirusa. Mimo obowiązkowej kwarantanny, kordonu sanitarnego, godziny policyjnej i zamknięcia kraju wirus rozprzestrzeniał się dalej w zastraszającym tempie. Po kilkudziesięciu zarażeniach dziennie odnotowano kilkaset zarażonych w ciągu 24 godzin. W minioną niedzielę było już 960 nowych przypadków i granica tysiąca zarażeń na dobę jest tuż tuż.  

Tym bardziej, że mieszkańcy miast i wiosek bardziej niż wirusa obawiają się głodu i bezrobocia. Na wsiach, daleko od szpitali i posterunków policji zdarzały się nawet przypadki pobicia za noszenie maseczki. Wiadome przecież, że "maseczki noszą tylko nosiciele wirusa". Tymczasem kraje Afryki, gdzie większość społeczeństwa żyje z dnia na dzień i mimo ciężkiej pracy nie jest w stanie odłożyć nawet małej sumy pieniędzy na tzw. czarną godzinę utrata pracy często znaczy głód i bezdomność. Nie istnieją wszak konkretne programy pomocowe i mieszkańcy wiosek, slumsów i miasteczek zdani są na siebie samych.

Stąd też media obiegają historie kobiet gotujących kamienie, by w ten sposób oszukać głód swoich dzieci, czy też całych rodzin wyrzuconych na bruk, lub zmuszanych przez właścicieli mieszkań do zapłacenia zaległego czynszu przez usunięcie z wynajmowanych mieszkań okien, drzwi, lub odcięcie dopływu wody lub prądu.

Brak przemysłu, upadek turystyki i regionalnego handlu, galopujące bezrobocie- wszystko to oznacza więc biedę i trudną przyszłość.

Oczywiście, pandemia i kryzys nie dotyka wszystkich jednakowo. Tak, jak pisze brytyjska organizacja Oxfam, najbardziej narażeni są osoby ze miejskich slumsów – bez kawałka ziemi, zatrudnianych na tak zwane dniówki, bez edukacji i szans na zdobycie jakichkolwiek umiejętności. Są tez wśród nich ofiary handlu ludźmi – kobiety ale też i dzieci, które dopiero co zostały wyzwolone z niewoli. Większość z nich nie ma do czego wracać, bo wracając z niewoli zastają zgliszcza – tak w życiu osobistym jak i w majątku. Wiele z nich musi się do końca życia zmagać z chorobami czy bliznami – pamiątkami po zniewoleniu. Sprzedane osoby potrzebują dodatkowych szans na odbudowę życia – z niewoli zazwyczaj wracają z pustymi rękoma a ich całym dobytkiem jest ubranie, które mają na sobie. Dlatego też Covid-19 nie daje im szans. Z upadającą gospodarką, zamykanymi miejscami pracy, brakiem perspektyw byli niewolnicy nie maja wielkich szans na przetrwanie.

Jak można pomóc?

Organizacja HAART Kenya prowadzi kampanię mająca na celu zbiórkę finansów na utrzymanie ofiar handlu ludźmi w Kenii. Pieniądze zostaną przeznaczone na zakup żywności, lekarstw oraz opłacenie czynszu. Ponieważ członek zarządu HAART otrzymał prestiżową nagrodę od rządu USA (2020 Trafficking in Persons Hero) organizacja Freedom Fund postanowiła, że podwoi każdą wpłatę, bez względu na jej wysokość. Wpłat można dokonać poprzez: haartpoland.org/darowizna.

źródło: Radosław Malinowski, HAART

« 1 »

reklama

reklama

reklama