Do modlitwy różańcowej o pokojowe rozstrzygnięcie problemów na Białorusi wezwał mieszkańców tego kraju abp Tadeusz Kondrusiewicz.
Po niedzielnych wyborach prezydenckich sytuacja jest coraz bardziej napięta. Białorusini domagają się odejścia prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który rządzi krajem od 26 lat, i podania prawdziwych wyników wyborów.
Beata Zajączkowska – Białoruś
Metropolita mińsko-mohylewski zauważył, że wezwanie do modlitwy różańcowej w intencji ojczyzny jest nawiązaniem do sytuacji sprzed 30 lat na Filipinach, gdy w obliczu groźby wojny domowej ówczesny arcybiskup Manili zachęcił wszystkich do odmawiania modlitwy maryjnej. „Mówiło się, że ludzie różańcem objęli wówczas cały kraj. I udało się, wojny domowej nie było” – zaznacza abp Kondrusiewicz tłumacząc dlaczego poprosił Białorusinów, by w tej trudnej sytuacji brali do ręki właśnie różaniec. Przeciwko „fałszerstwom wyborczym” białoruscy katolicy zorganizowali w mediach społecznościowych kampanię – „Fałszerstwo – ciężki grzech”, która ma też odpowiednik „Prawosławni przeciwko falsyfikacjom”. We wszystkich kościołach katolickich w tym kraju odmówiono w niedzielę opracowaną przez białoruskich biskupów specjalną modlitwę za ojczyznę.
Od niedzieli wieczorem, gdy ogłoszono wyborcze zwycięstwo prezydenta Łukaszenki, ulicami większych miast Białorusi przechodzą masowe marsze protestacyjne. Są one tłumione z użyciem siły. Odziały specjalne milicji używają granatów hukowych, gazu łzawiącego oraz armatek wodnych, a manifestujący są zatrzymywani. Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana.